Jan napisał(a):
Dezerter, a teraz mam pytanie: Czy według Ciebie - tak jak mnie odbierasz - korzystniej byłoby dla Szpaka i jego dzieła, czyli dla Was, dla Ciebie, gdybym się stąd wreszcie wyniósł raz a porządnie i nie wracał?
Bo to może być niezła myśl?
Moi drodzy, mnie interesowała w tej sprawie wyłącznie opinia DEZERTERa z racji na jego dość krytyczny stosunek do mnie, chociaż niezależnie od jego opinii decyzję o odejściu podjąłem wcześniej i szczerze mówiąc ze względów pragmatycznych jako, że piszę książkę i moje zaangażowanie na forum poważnie z jej pisaniem koliduje.
Opinię DEZERTERa chciałem wykorzystać do mojej książki, natomiast z Twoimi, Kaju, opiniami dane mi było zapoznać się przy wielu innych okazjach.
Jeśli chodzi o mój pseudonim, to zaczerpnąłem go z tytułu książki pt: „Zbuntowany” ks. Felicjana Paluszkiewicza SJ wydanej w Rzymie w 1967 roku. Są to rozważania na 400lecie wstąpienia św. Stanisława Kostki do Towarzystwa Jezusowego. I jak sama teraz widzisz, jednym się to kłóci z posłuszeństwem, innym się nie kłóci, lub kłóci inaczej. Wygląda na to, że nie pomyślałaś, że można być też szlachetnie zbuntowanym.
Ty, Kaju i DEZERTER skłoniliście mnie do zastanowienia się nad podejrzewaniem mnie o raka zazdrości, kompleksy, niespełnione ambicje, czy skryte kąsanie z powodu własnej niemocy. Ta Wasza podejrzliwość jest dla mnie interesująca. Będę chciał się do niej odnieść w książce. Będzie to niewątpliwie przedmiotem wcześniejszych moich analiz. Większość ludzi, jakich spotykam cechuje nieufność, podejrzliwość, niekiedy „węszenie”. Dla mnie takie postawy są dość odległe z racji, że sam jestem dość łatwowierny. Dla mnie czyjeś „tak” na ogół znaczy „tak”, „nie” znaczy „nie”. Oczywiście odnoszę to do poważnych rzeczy, a nie do zabawy typu „makumby” to, co nazwałaś groteską.
Słyszałem, że podobno każdy sądzi innych według siebie.
Teraz postaram się nieco rozwikłać dość dla Ciebie – Kaju, zawiłą moją troskę o Kościół podczas – jak napisałaś – w sytuacji, gdy sam w niej nie jesteś.
Otóż inaczej pojmujemy istotę Kościoła. Okazuje się, że jest to jedyny przypadek, kiedy Ty w tym względzie reprezentujesz poglądy przedsoborowe – „lefebrystów”, a ja „niestety” Vaticanum II, które naucza, że Kościół Chrystusowy trwa (subsistit) w Kościele Katolickim. W praktyce, przyjmując pogląd, że Kościół Chrystusowy trwa również w innych Kościołach chrześcijańskich, do których Bóg przyznaje się poprzez znaki i cuda, które w nich czyni. Jestem przeciwnikiem walk międzywyznaniowych, jako że dla mnie istnieje tylko jeden Kościół Chrystusowy, a podziały traktuję tylko zewnętrznie.
Dalej wyjaśniam według mego poznania: poznanie Boga traktuję, jako rzecz dynamiczną – wszyscy tylko po części poznajemy. Duch Święty naucza każdego, kto daje mu się prowadzić. Podziały wynikają ze zbytniego wybiegania naprzód. Jak czytamy: Każdy, kto wybiega zbytnio naprzód, a nie trwa w nauce Chrystusa, te nie ma Boga. 2J 9, czyli zbytnie definiowanie Objawienia Bożego prowadzi do podziałów. Klasycznym przykładem są dogmaty maryjne. Tyle stuleci ich nie było i Kościół istniał. Musieli je zdefiniować, żeby dzielić. Na przykład Biblia stwierdza, że Józef nie zbliżał się do Maryi, dopóki nie porodziła Syna. Mt 1,25 Komu było potrzebne wiedzieć, czy oby on się później do niej nie zbliżał?
Poza tym odnoszę wrażenie, że Ty, Kaju i Szpaku i jeszcze co poniektórzy traktujecie Kościół jak korporację. Nieważne dla was, jak kto żyje, wierzy; ważne, żeby tylko należał do naszych. Może być pro forma, nie wnikanie w szczegóły, byleby tylko uznawał wierchuszkę nad sobą i zdał się na poznanie specjalistów, gdy tymczasem Biblia mówi, że Bogu zależy, aby wszyscy doszli do pełnego poznania Prawdy. Razi mnie i poniekąd boli, że mało liczycie się z sumieniem innych ludzi. Odnoszę wrażenie, że chętnie byście te sumienia łamali, byle by wszyscy, bez względu na poznanie należeli do tej jednej i tej samej korporacji. W przeciwnym wypadku dyskryminujecie, podejrzewacie o jakieś niecne zamiary. Stąd chyba ta Wasza nadmierna podejrzliwość w stosunku do mnie.
Tolek Banan – Frantz strasznie u mnie podpadł, za wypisywani na mnie oszczerstw, jakobym ja „mowę Szpaka nazywał szatańską”. Nie uświadamia sobie, że dla robienia głupich żartów szczuje na mnie ludzi, tym bardziej krzywdzi mnie, że ja tak nie mówię, a więc kłamie dla zabawy. Kiedy zadzwoniłem do niego, to rozbawiony cały czas się śmiał i kazał mnie się wyluzować mówiąc, że jestem zbyt poważny.
A teraz wszystkim mówię pa pa. Heyka!