A. Szpaku napisał(a):
Tak sobie myslę Kochana Mała,Alicja, Magdziula...Dezerter, że Brodnica nas łączy. Bylismy najfajniejszymi dzieciakami, pełnymi fantazji. Nocowaliśmy na polu kampingowym przy ogniskach, tylko punki strasznie przeklinali, tak jak dzisiaj szkoła podstawowa.
Nasi ludzie przeważnie nie mieli forsy na wejście, tylko słuchali na zewnątrz stadionu ale wszystko było słychać. Mama jednego naszego seminarzysty zrobiła obiad dla 1 tys. osób.
Odprawiałem zawsze Msze w centrum Brodnicy. Był wielki spontan i wielkoduszny ks. proboszcz nic nie interweniował. Był raczej zdumiony, ponieważ młodzi nie bali się podchodzić i polemizować, pytać, prosić, dziękować, przepraszać. To przecież formy miłości.
I tamtedy szla nasza pielgrzymka podczas koncertu. Pewien młody podchodzi do mnie i powiada. "Ja juz nie mam grzechów. One się podczas Mszy skończyły. Przestały istnieć. Daj mi tylko rozgrzeszenie. I dałem.
Byłem także na ostatnim festiwalu. Przykro było urzędowi miasta, ponieważ ludzie zgłaszali powybijane okna, niszczone wystawy...itd.
Faktycznie było w tych mszach cos oczyszczającego. W Brodnicy na jedną się załapałem.