Ostatnia wizyta: Obecny czas: 22 Gru 2024, 09:11


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 142 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 22 Cze 2011, 18:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
1.Czy ruch hipisowski potrzebuje liderów, jakich i dlaczego ?

BYŁ SOBIE PRZEMIŁY DZIADEK O IMIENIU PUNIEK , KTÓREMU ŻONA (była ) ZAWSZE TŁUMACZYŁA JAK POWINIEN ŻYĆ , POSTĘPOWAĆ , ZACHOWYWAĆ SIĘ W ŚRÓD .
ZAWSZE PO TAKIM SŁOWNYM WYKŁADZIE PYTAŁA SIĘ PUŃKA :
-zrozumiałeś wszystko ?
PUNIEK NIGDY NIE ODPOWIADAŁ ANI TAK , ANI NIE .
MÓWIŁ TYLKO , ŻE POWINNA SAMA TO ZROZUMIEĆ .
ŻONĘ TO BARDZO SMUCIŁO , PONIEWAŻ ZAWSZE DŁUGO PRZYGOTOWYWAŁA SIĘ DO TAKICH MAŁŻEŃSKICH WYKŁADÓW. ŻONA PUŃKA BYŁA KOBIETĄ SZUKAJĄCĄ ŻYCIOWEJ PRAWDY I
PEWNEGO DNIA , POWIEDZMY WE WTOREK O GODZ . 15/16 PO 12 LATACH MAŁŻEŃSTWA ODKRYŁA TĄ NAGĄ PRAWDĘ ŻYCIA .
(ach .żeby tak żabki śmieszki , dziobaki i słonie w końcu odkryli tą prawdę , polski ruch hipisowski raptownie zabłysnął )
ODESZŁA OD PUŃKA ROZWODZĄC SIĘ Z NIM , LECZ NA KONIEC MU POWIEDZIAŁA :
-wiesz puniek .wreszcie zrozumiałam .

2. Jaką wizję przyszłości liderzy hipisowscy są w stanie zaproponować wszystkim
uczestnikom ruchu oraz jaki mają program rozwoju tego środowiska?

KIEDY BYŁEM Z NOWO POZNANĄ MAŁOLATKĄ NA KONCERCIE W SWOIM ULUBIONYM PUBIE W ŁODZI ,, stereo krogs ,, Ś.P.TADEUSZA NALEPY W SWOIM ULUBIONYM PUBIE W ŁODZI ,, stereo krogs ,, , MAŁOLATKA SPYTAŁA MNIE SIĘ JAK MA SIĘ ZACHOWYWAĆ ,
PONIEWAŻ NIE INTERESOWAŁ JĄ BLUES , A DISCO POLO .
POWIEDZIAŁEM JEJ , ŻE POWINNA KLASKAĆ JAK WSZYSCY KLASZCZĄ ,
CZASAMI GWIZDAĆ JAK WSZYSCY GWIŻDŻĄ , A JAK KTOŚ TAŃCZY TO NAWET ZATAŃCZYĆ , BO TANIEC TO TAKŻE ZWYKŁE STANIE NA STOJĄCO I KIWANIE SIĘ W TAKT BLUESA .

3. Czy w historii ruchu hipisowskiego w Polsce byli jacyś wybitni liderzy , którzy
mieli wpływ na jego rozwój i co wnieśli pozytywnego do ruchu ?

KIEDYŚ SIEDZĄC NA DRINKU NA MOJEJ ŚMIESZNEJ ŁAWCE W ŁODZI PO IMPREZIE
,,PIKNIK NA SKRAJU DROGI ,, (zlot w olsztynie 2009 )ZASTANAWIAJĄC SIĘ NAD TYM ,
CZEMU JA NIE CIERPIĘ WRĘCZ KOBIET ,USIADŁA PRZY MNIE MAŁOLATKA .
PO KRÓTKIEJ WYMIANIE ZDAŃ , ZADAŁA MI PYTANIE :
-czym jest dla ciebie religia ?
SPYTAŁEM SIĘ JEJ CO W TEJ CHWILI WIDZI ?
-drzewa , ludzi , ptaki , samochody .
SPYTAŁEM SIĘ JEJ PONOWNIE , CO JESZCZE WIDZI ?
-ławkę i będącego na drinku długowłosego faceta ?
PONOWNIE ZADAŁEM JE TO SAMO PYTANIE .
-słyszę wiatr .
-to jest religia -stwierdziłem .

4 W jaki sposób liderzy hipisowscy mogą wpływać na rozwój swojego najbliższego
środowiska ?

GDY Z KUMPLEM BYLIŚMY PO BARDZO DOBREJ TRAWCE ,
SZLIŚMY SOBIE SPACERKIEM PO UL. PIOTRKOWSKIEJ W ŁODZI .
Z NAPRZECIWKA TAKŻE SZEDŁ INNY NAĆPANY MÓJ ZNAJOMY ,
KTÓRY UNIÓSŁ RĘKĘ GESTEM POWITANIA I POWIEDZIAŁ ,, hey ,, .
PO KILKUNASTU MINUTACH KOLEGA IDĄC ZE MNĄ POWIEDZIAŁ DO MNIE :
- wiesz co puniek .myślałem , że on nigdy nie przestanie mówić .

5. W jaki sposób liderzy widzą możliwości podnoszenia swoich umiejętności
liderskich , rozwoju osobistego?

GDY MŁODA ĆPUNKA ZADAŁA MI PYTANIE ,
ILE JEJ POTRZEBA CZASU NA ZROZUMIENIE BEZSENSOWNOŚCI BRANIA NARKOTYKÓW ODPOWIEDZIAŁEM JEJ , ŻE OKOŁO DWÓCH LAT .
BYŁA ZASZOKOWANA I SPYTAŁA SIĘ PONOWNIE , DLACZEGO TAK DŁUGO ?
ODPOWIEDZIAŁEM JEJ , ŻE SIĘ NIE MYLĘ I DODAŁEM , ŻE JEDNAK SZEŚĆ LAT .
BYŁA ZDZIWIONA I SPYTAŁA SIĘ ,CZEMU PODWOIŁEM LICZBĘ ?
POWIEDZIAŁEM JEJ , ŻE JEŚLI SIĘ TAK GŁĘBOKO CZŁOWIEK ZASTANOWI TO W JEJ PRZYPADKU PRAWDOPODOBNIE BĘDZIE POTRZEBA 12 LAT .

6. Jaka jest obecna sytuacja w ruchu i czy wymaga jakiś zmian, np. jakich
i dlaczego .

GDY JECHAŁEM TRAMWAJEM NA DRINKU , A BYŁA TO ZIMA , JEDNA PANI MI POWIEDZIAŁA ,
ŻE ZGUBIŁEM JEDNĄ RĘKAWICZKĘ ,PONIEWAŻ MIAŁEM TYLKO JEDNĄ WŁOŻONĄ NA DŁOŃ .
ODPOWIEDZIAŁEM JEJ , ŻE JA TYLKO ZNALAZŁEM JEDNĄ .

7. Jakie nowe wartości należy wprowadzić do ruchu hipisowskiego ,
żeby były adekwatne do naszych czasów ?

KIEDY MUSIAŁEM BYĆ NA KOMISJI LEKARSKIEJ W CELU OTRZYMANIA RENTY POSZEDŁEM NA NIĄ TAK , JAK ZWYKLE JESTEM UBRANY NA CO DZIEŃ ;
OBWIESZONY KORALIKAMI ,FLANELOWA KOSZULA ,WYSTRZĘPIONE SPODNIE ,
DŁUGIE WŁOSY I BYŁEM TAKŻE PO TRAWCE , DOBREJ TRAWCE .
PSYCHIATRA ZADAŁ MI PYTANIE :
-MÓWI PAN , ŻE JEST HIPISEM . A WIĘC , JAK PAN WYTŁUMACZY TEN UBIÓR ,
WŁOSY I MARIHUANĘ .
POWIEDZIAŁEM MU TYLKO , ŻE WŁAŚNIE Z TEGO POWODU TU JESTEM , ABY TO WYJAŚNIĆ .
OTRZYMAŁEM RENTĘ NA STAŁE , DO KOŃCA MOICH DNI NA TEJ NIEBIESKIEJ PLANECIE .

8.. Wymień mocne strony ruchu hipisowskiego.


KIEDY HIPIS IDZIE DO SPELUNY ABY SOBIE WALNĄĆ SETKĘ , STAJE SIĘ ONA JEGO CELĄ .
KIEDY ŻABKA ŚMIESZKA (skrajny ateista ) IDZIE DO KOŚCIOŁA , STAJE SIĘ ON DLA NIEJ SPELUNĄ .

9. Podaj słabe strony ruchu hipisowskiego.

PRZECZYTAJ NIEDOKOŃCZONĄ BAJKĘ O HIPISACH W TEMACIE ,, z dystansu ,,.

10. Czy ideologia hipisowska może być w obecnych czasach atrakcyjna dla reszty społeczeństwa , jeśli tak to dlaczego?

WIĘKSZOŚĆ LUDZI KOCHA CAŁĄ LUDZKOŚĆ ,LECZ NIE MOGĄ ZNIEŚĆ SĄSIADA .

11. Co macie jako ruch do zaproponowania wszystkim tym , którzy szukają
swojej drogi w życiu pełnym trudnych wyzwań i dylematów oraz reszcie
społeczeństwa .

NARZEKAŁEM BARDZO DŁUGO NA SWÓJ LOS .
NARZEKAŁEM , ŻE NIE POWIDŁO MI SIĘ W DWÓCH MAŁŻEŃSTWACH ,
ŻE BRAŁEM NARKOTYKI I TERAZ MAM TYLKO SWOJĄ HIP CHATKĘ ,GITARĘ ,
RENTĘ I TWÓRCZOŚĆ .
KIEDY PEWNEGO DNIA ZOBACZYŁEM BRUDNĄ ,
SCHOROWANĄ STARSZĄ KOBIETĘ GRZEBIĄCĄ W ŚMIETNIKU , PRZESTAŁEM NARZEKAĆ NA SWÓJ LOS .

12.. Propozycje , uwagi , sądy i opinie

BRAK ....


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 22 Cze 2011, 18:54 

Rejestracja: 20 Cze 2011, 14:47
Posty: 9
kamill napisał(a):
Małgosiu napracowałaś się - ale musiałabyś mieć nick Brahaphpharajama WernybAś albo coś równie dziwacznego i ująć to w maksymalnie udziwniony sposób. No i słowo lider. Maksymalna wtopa, ale sama do tego dojdź ;)
"Hipisi" już skomentowali - oczywiście nie tu - bo tu nie komentują - żeby nie podwyższać statystyk :P ale wszystko czytają.Trochę to skomplikowane ale cóż życie to nie bajka :idea:
Oto co pedagog :!: Marzena Marta Sxxxxx (Sx) odpisała na Twój post:

liderzy to są w ruchu,ale oazowym he he. Autorytety,wartości i inne bzdety.hipis sam sobie liderem i autorytetem.ja tez nie dokonczyłam czytać.

Ciekawe co ta Pani robi w szkole od dwudziestu lat i czego uczy???? :lol:

A to napisała Selena S - W, z Warszawy która terroryzuje wraz ze swoim wnuczkiem jedną z Warszawskich szkol

program organizacji młodziezowej na rok 2011/2012 ? Kampania wyborcza ?
Ewa, nie wchodź na tę ziemię obiecaną. Tam straszy.

Selena S - W
Warszawa
147

Myślę Małgosiu, że marny Twój trud. Szpak w miarę możliwości powinien ciągnąć co ciągnął,
a Ruchu tak naprawdę żadnego nie ma :P


Hipisi skończyli się około 76 r. później wszystko ciągnął Szpak. Teraz po 40 latach odnalazła się jakimś cudem ekipa, która pod pozorem walki o ideały hipisowskie walczy z Kościołem.Ideały hipisowskie mają raczej w poważaniu i to głębokim. jeżdżą drogimi bryczkami, są urzędnikami, nauczycielami. Nikt z tych "dawnych hipisów" nie jest w stanie zorganizować nawet jednego zlotu. Nawet nie chcą. Dość sprytna ale łatwa do przejrzenia gra. Mieszanka byłych Współpracowników SB (zawsze deptali Szpakowi po piętach - aresztować go nigdy nie mogli - bo nie chcieli mu robić kultu) i różnorakich emocjonalnych szumowin. :lol:
Psycholog tu nic nie da bo to wyrafinowana i celowa gra :twisted: z pewnych przyzwyczajeń się nie wyrasta :mrgreen:


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 22 Cze 2011, 19:04 

Rejestracja: 20 Cze 2011, 14:47
Posty: 9
Jak ktoś się nudzi w wakacje to polecam ale trzeba się sporo cofać:
http://nk.pl/#forum/17/2348
taka ciekawostka socjologiczno-historyczno-psychologiczna ;)


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 22 Cze 2011, 20:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
12.. Propozycje , uwagi , sądy i opinie

ODPOWIEM JEDNAK NA OSTATNIE PYTANIE.
EGOCENTRYK POPEŁNIA PRZEDSZKOLNY BŁĄD ,TYLKO DLATEGO , ŻE JEST EGOCENTRYKIEM .
( to nie jest uwaga do kamila ).
JEŻELI TWIERDZĘ ,ŻE ŚWIAT SIĘ SKOŃCZYŁ ,TO SKOŃCZYŁ SIĘ MÓJ ŚWIAT , A NIE TWÓJ .
JEŻELI TWIERDZĘ , ŻE ŚWIAT JEST ZŁY ,TO MÓJ ŚWIAT JEST ZŁY , A NIE TWÓJ .
JEŻELI TWIERDZĘ , ŻE BYŁ KONIEC RUCHU POLSKICH HIPISÓW ,
TO SKOŃCZYŁ SIĘ MÓJ , A NIE TWÓJ .
EGOCENTRYK ,
ZAMYKA WSZYSTKO W SWOIM ŚWIECIE EGOCENTRYZMU I NALEŻY MU TYLKO WSPÓŁCZUĆ ,
NIE Z TEGO POWODU , ŻE TAKI JEST ,
ALE DLATEGO ,
ŻE TAKI ZOSTANIE DO KOŃCA SWOICH DNI .


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 22 Cze 2011, 21:38 

Rejestracja: 20 Cze 2011, 14:47
Posty: 9
puniek napisał(a):
12.. Propozycje , uwagi , sądy i opinie

ODPOWIEM JEDNAK NA OSTATNIE PYTANIE.
EGOCENTRYK POPEŁNIA PRZEDSZKOLNY BŁĄD ,TYLKO DLATEGO , ŻE JEST EGOCENTRYKIEM .
( to nie jest uwaga do kamila ).
JEŻELI TWIERDZĘ ,ŻE ŚWIAT SIĘ SKOŃCZYŁ ,TO SKOŃCZYŁ SIĘ MÓJ ŚWIAT , A NIE TWÓJ .
JEŻELI TWIERDZĘ , ŻE ŚWIAT JEST ZŁY ,TO MÓJ ŚWIAT JEST ZŁY , A NIE TWÓJ .
JEŻELI TWIERDZĘ , ŻE BYŁ KONIEC RUCHU POLSKICH HIPISÓW ,
TO SKOŃCZYŁ SIĘ MÓJ , A NIE TWÓJ .
EGOCENTRYK ,
ZAMYKA WSZYSTKO W SWOIM ŚWIECIE EGOCENTRYZMU I NALEŻY MU TYLKO WSPÓŁCZUĆ ,
NIE Z TEGO POWODU , ŻE TAKI JEST ,
ALE DLATEGO ,
ŻE TAKI ZOSTANIE DO KOŃCA SWOICH DNI .

Puniek z całym szacunkiem.
Lubię Cię. Fajnie piszesz, grasz, ale to Ty cały poprzedni post poświęciłeś SOBIE. Przeczytaj go dokładnie, a znajdziesz odpowiedź, której szukasz. Dlaczego Ruch ginie, czy zaginął. Ale dokładnie. Tak jakbym to napisał go ja. :P
i odnieś ten ostatni wpis do siebie. choć na probe.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 23 Cze 2011, 05:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
MALUTKA RIPOSTA (ostania ).
CHYBA TAK DO KOŃCA ZOSTAŁEM PRZEZ CIEBIE NIE ZROZUMIANY I NIECH TAK ZOSTANIE . MOŻE DLATEGO ,
ŻE W SWOIM PISANIU STOSUJĘ SYNONIMY , ANANIMY , EPONIMY I INNE MOŻLIWOŚCI NASZEGO POLSKIEGO JĘZYKA . PRAWDA UKAZANA ,,wprost ,, JEST JAK KUPIENIE ZA PIENIĄDZE ŚWIADECTWA MATURALNEGO . PRAWDA ,
TA NAGA PRAWDA , INDYWIDUALNA PRAWDA , TWORZY SIĘ W CZŁOWIEKU ,
GDY SAMU SIĘ DO NIEJ DOCHODZI ;
MOŻNA TYLKO DELIKATNIE POMÓC
NIE CHCĘ SIĘ CHWALIĆ , BO CYKLEM PORAŻEK ŻYCIOWYCH NIE POWINNO SIĘ CHWALIĆ ,
LECZ WYGRAŁEM MAJĄC PRZEGRAĆ SWOJE ŻYCIE ,TYLKO DLATEGO , ŻE STAŁEM SIĘ ,, zdrowym egocentrykiem ,, .
KAŻDY NIM JEST ,TY JA , ANDRZEJ SZPAK I WIELU INNYCH HIPOLI .
WYGRAŁEM Z NARKOTYKAMI , A TAKŻE ALKOHOLIZMEM , A NA DNIE SWOJEGO ŻYCIA JEDYNIE ON ,TEN ZDROWY EGOCENTRYZM JEST OSTATNIM MIECZEM I TARCZĄ , ABY JESZCZE TROCHĘ POŻYĆ . TO NIC INNEGO JAK BROŃ INSTYNKTU SAMOZACHOWAWCZEGO I INTUICJI ,TO TAKIE COŚ ,TAKA NIEUCHWYTNA SIŁA , KTÓRA NIE POZWALA CI SIĘ ZA BARDZO WYCHYLIĆ Z BALKONU NA 11 PIETRZE BUDYNKU MIESZKALNEGO Z BALKONU . SIŁA , KTÓRA PCHA CIĘ W ODWROTNYM KIERUNKU ,NIŻ BETONOWY CHODNIK JEDENAŚCIE PIĘTER NIŻEJ .
CZĘSTO TYM ZDROWYM EGOCENTRYZMEM JEST GEST SAMEGO BOGA W SEKUNDOWEJ CHWILI .
JESZCZE RAZ POWTARZAM .
DLA MNIE IDEA HIPISÓW SIĘ NIE SKOŃCZYŁA!
NIE RADZĘ JEDNAK BYĆ OBECNIE HIPISEM TAKIM JAKIM SIĘ BYŁO 35 LAT TEMU , BO STANIESZ SIĘ STRACEŃCEM . JA MOGĘ SOBIE NA TO POZWOLIĆ , BO MAM TOTALNIE GDZIEŚ CAŁĄ CYWILIZACJĘ ZA OKNEM .
NIE PISZĘ ,,dla nas się nie skończyła ,, , PISZĘ ,, dla mnie ,, I OMIJAM TWÓJ BŁĘDNY LUB PRAWIDŁOWY POGLĄD . WYPOWIADAM SIĘ ZA SIEBIE , ZA JEDNOSTKĘ , ZA SWOJE EGO ,
A TO JEST ZDROWY EGOCENTRYZM . CHORY WYPOWIADA SIĘ TAKŻE ZA CIEBIE . TO CHORY EGOCENTRYZM STWORZYŁ PODZIAŁ POLSKICH HIPISÓW . TO CHORY EGOCENTRYZM TWORZY ,,krytykanctwo ,, . TO CHORY EGOCENTRYZM PROWADZI CZŁOWIEKA WRĘCZ DO NIENAWIŚCI WOBEC WIERZĄCYCH W BOGA .TO CHORY EGOCENTRYZM STARA SIĘ OŚMIESZAĆ ANDRZEJA SZPAKA , A ...
A JEDYNĄ BRONIĄ PRZECIWKO NIEMU JEST TA SAMA BROŃ-ZDROWY EGOCENTRYZM .
DWA LATA CZYTAŁEM W INTERNECIE BZDETY O HIPISACH , DLA MNIE BZDETY ,
BZDETY O KSIĘDZU ANDRZEJU SZPAKU I MILCZAŁEM .W KOŃCU ODEZWAŁ SIĘ U MNIE ZDROWY EGOCENTRYZM, TYLKO DLATEGO , ŻE LUDZIE Z JEGO NAJBLIŻSZEGO OTOCZENIA ZACZĘLI GO PONIŻAĆ I TO TU , NA TYM FORUM. TO BYŁO NIE FAIR .
BĘDĘ BRONIŁ TEJ IDEI ,CZY KOMUŚ SIĘ TO PODOBA CZY TEŻ NIE . BĘDĘ TEŻ UKAZYWAŁ , WSKAZUJĄC TYLKO KIERUNEK DO PRZEMYŚLENIA , NASZE WADY PISZĄC ZAWSZE W OSOBIE PIERWSZEJ ,CZYLI O SOBIE . BĘDĘ TO UKAZYWAŁ ZA POMOCĄ FRASZEK , BAJEK I REFLEKSJI , KTÓRE NALEŻY ZROZUMIEĆ , A NIE TYLKO PRZECZYTAĆ .
DLA MNIE HIPISI TO BAJKA ,
DOBRA BAJKA ,
A JA JUŻ NIE CHCĘ BYĆ W BAJCE ANDERSENA ,,dziewczynka z zapałkami ,,
( http://chomikuj.pl/piciatek ,, BLUES ,, sen ,, )


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 23 Cze 2011, 15:39 

Rejestracja: 20 Cze 2011, 14:47
Posty: 9
Miło w takim razie Ciebie poznać Małgosiu. Bardzo masz ciekawe wypowiedzi. Nie jestem dobrym psychologiem, a poradniki psychologiczne mnie drażnią ale wyczuwam w tym co piszesz duże doświadczenie. Osobiście jestem historykiem, socjologiem szczególnie interesują mnie lata PRL-u i subkultury. Ze Szpakiem zetknąłem się w młodości w Warszawie. Byłem wiele razy w Częstochowie i dwa razy w Olsztynie. Trafiłem tu dość dziwnie. Dostałem zaproszenie na forum nk, które wcześniej cytowałem a na którym dużo piszą o tej stronie więc zajrzałem tu.
Pamiętam że hipisi mieli jednak ideały, wartości, Desideratę. Jakiś szok przeżyłem czytając tam wypowiedzi podobnie chyba jak Puniek.
Potrzebuję czasu by to przetrawić.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie. Tych co piszą i co tylko czytają. Tych z przed i zza płota.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 23 Cze 2011, 17:03 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
W takim razie zapraszam Cię Kamilu do opracowania jakiegoś zagadnienia , problemu socjologicznego, który szczególnie Cię interesuje , chętnie przeczytam . Z dużym zainteresowanie śledzę również posty Puńka , który posiada duże doświadczenie w dziedzinie uzależnień , ma ciekawe przemyślenia , cenię jego poczucie humoru i dystans do siebie. Więcej nauczyłam się w swoim życiu z bezpośredniego kontaktu z osobami uzależnionymi niż z książek psychologicznych. Dlatego zachęcam Cię Puniek do kontynuowania tego co robisz. Może inni zechcą podzielić się z Nami swoimi zainteresowaniami i opracują te tematy, które ich pasjonują . Może wywiąże się ciekawa dyskusja . Zapraszam.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 23 Cze 2011, 18:13 

Rejestracja: 20 Cze 2011, 14:47
Posty: 9
Jutro wyjeżdżam na dłuższy czas ale po powrocie postaram się poszperać w opracowaniach, które popełniłem i znaleźć coś ciekawego. Kiedyś nawet prowadziłem po Monarach rozmowy z hipisami.
POzdrawiam


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Najpiekniejsza praca - praca nad sobą
PostWysłany: 23 Cze 2011, 18:34 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Może teraz zaproponuję zmianę tematyki, a w niej artykuł przemyskiego publicysty i pisarza Ryszarda Głowackiego z jego podróży do Peru i Machu Picchu - zaginionej cywilizacji indiańskiego plemienia Inków. Podróż miała miejsce w 2001r.

Na progu trzeciego tysiąclecia jest sporo przestrzeni dla pasjonatów „podróży prawdziwej”. Muszą się oni jednak wykazać niezbędnymi istotnymi cechami, jak wyobraźnia i motywacja, hart ducha i wewnętrzna dyscyplina czy umiejętności adaptacyjne i odporność na stres. Podstawowym wymogiem jest czas, który trzeba mieć do dyspozycji, no i oczywiście coś jeszcze…



TAJEMNICA MACHU PICCHU


Inkowie, twórcy potężnego imperium zwanego przez nich Tahuantinsuyu (Kraj Czterech Części) rozciągającego się na górskich terenach Ameryki Południowej, od obecnej północnej Kolumbii aż po rzekę Maule w Chile, nie byli narodem ani nawet plemieniem. Stanowili dynastię panującą, elitę indiańskiego ludu Quechua. Kazali się nazywać „synami Słońca”, a dzieci ich - aby odróżniały się od poddanych - poddawane były od niemowlęctwa zabiegowi wydłużania głów.
Na początku XVI wieku kiedy Ameryka została już „odkryta” przez hiszpańskich najeźdźców, mocarstwo inkaskie ze stolicą w Cuzco miało około 18 milionów poddanych, wspaniałą architekturę z ogromnych bloków kamiennych o wymyślnych kształtach połączonych li tylko na styk z dokładnością wykluczającą wciśnięcie między nie ostrza żyletki, a odporną na trzęsienia ziemi. Na bardzo wysokim poziomie stała tam medycyna, a chirurdzy dokonywali nawet skomplikowanych i skutecznych trepanacji czaszki. Kraj pocięty był gęstą siecią doskonałych dróg, po których przemieszczały się stada lam i innych zwierząt hodowlanych, biegali gońcy zwani „chiasky”, ale nie poruszały się jak w innych częściach świata pojazdy, bowiem Inkowie - przy całej swej ogromnej inteligencji technicznej - nie stworzyli koła. Dokładniej rzecz ujmując wykorzystywali je w postaci kamiennych walców do przetaczania potężnych głazów, ale samego koła nie użytkowali prawdopodobnie dlatego, iż było ono dla nich wyobrażeniem boga słońca, a więc przedmiotem kultu. Nie stworzyła ta cywilizacja również pisma, a węzełkowe „kipu” służyło, być może, dla celów rachunkowych. Zresztą takie określenia jak: być może, prawdopodobnie, nie wiadomo, bardzo często przewijają się przy opisie cywilizacji Inków, mimo iż Europejczycy zastali ją w stanie rozkwitu. Nie pozostawili również po sobie malarstwa, dlatego poczet ich królów jest wyimaginowany, a o ich historii wiemy znacznie mniej niż o starszych o tysiąclecia cywilizacjach Egiptu, Chin, Babilonii. Jest to niepojęte, bo gdy umierał ostatni, niezależny od Hiszpanii król Inków, Atahualpa (1532 r), Europa poruszona geniuszem wielkiego Leonarda da Vinci przeżywała szczyt Renesansu, a Kopernik kończył dzieło swojego życia De revolutionibus...
W tym samym czasie do Peru przybył hiszpański konkwistador Francisco Pizarro i z garstką nieco ponad stu podobnych sobie straceńców zdołał podbić potężne mocarstwo, uwięzić a następnie zgładzić jego króla i sam zająć miejsce najpierw ochrzczonego, a potem uduszonego Inki.
Jak to było możliwe, żeby garść awanturników mogła pokonać sprawne imperium o wielowiekowej kulturze i znakomitej organizacji, narzucić mu swój język, odebrać wiarę, zmusić do wyznawania swojej, ba! spowodować, że stali się jego obywatele jednymi z najgorliwszych wyznawców chrześcijaństwa - religii najeźdców?
Przede wszystkim byli oni białymi ludźmi z brodami, a indiański mit głosił, iż kiedyś przybędzie taki właśnie bóg, Viracocha, więc Inkowie uznali hiszpańskich agresorów za jego wysłanników. Mało tego! Nazywali ich nawet tym boskim mianem! Dodatkowo przybyli oni w błyszczących zbrojach i na koniach, a tego zwierzęcia nie znała Ameryka. Istotna rolę spełniła tocząca się właśnie walka o władzę w obrębie rodu panującego. Natychmiast też zaczęła się chrystianizacja Indian i - o dziwo! - szła ona znakomicie, ponieważ Viracochę zastąpił Jezus, niekiedy przedstawiany z indiańskimi rysami i ciemną karnacją, na gruzach świątyń Mama - Quilla (księżyc, żona Słońca) budowano kościoły poświęcone Matce Boskiej, umiejętnie wprowadzono do chrześcijaństwa elementy starych kultów (synkretyzm religijny). Nie bez znaczenia były bardzo podobne do chrześcijańskich elementy liturgicznych rytuałów: „chrzest” przy pomocy wody, spowiedź, pokuta za grzechy. Kapłan podczas uroczystośći ku czci Słońca wypijał ofiarne wino. Najeźdźcy sądzili, że musiał tam kiedyś zabłądzić jakiś ewangelizator, bądź też szatan naigrawa się z ich wiary.
Hiszpanie tak gorliwie zajęli się „cywilizowaniem” podbitych Indian, że ich ilość do końca XVI wieku spadła z osiemnastu do niespełna miliona!
Wędrując dzisiaj po Peru, gdzie było centrum inkaskiej cywilizacji, oglądając resztki wspaniałego budownictwa, rzeźby, ceramikę, wyroby ze złota i drogich kamieni, doskonale zachowane w suchym klimacie tkaniny nie można oprzeć się rozważaniom jak potoczyłby się rozwój tej - jakże odmiennej od naszej - kultury.
Stolicą Inków było trzystutysięczne dziś miasto Cusco położone na wysokości 3400 metrów. Miasto piękne jak marzenie i pełne zabytków z epoki prekolumbijskiej oraz kolonialnej. Są także obiekty połączone w szczególny sposób, to znaczy na fundamentach starych inkaskich świątyń wznieśli Hiszpanie swoje. Zdumiewa kościół de Santo Domingo przy Avenida Sol zbudowany na kilkunastometrowej wysokości podstawach świątyni Słońca (Coricancha), gdzie w przedziwny sposób poprzeplatane są style architektoniczne i sposoby budowania dwóch - jakże różnych - cywilizacji. W przeciwieństwie do europejskiej, inkaska metoda wytworzyła budynki całkowicie odporne na trzęsienia ziemi.
Wspaniałym zabytkiem z okresu kolonialnego jest katedra w stylu barokowym, gdzie można między innymi zobaczyć olbrzymi obraz Zapaty Ostatnia Wieczerza, na którym apostołowie spożywają indiański przysmak - świnkę morską - zwaną tutaj cuy. Nad miastem góruje biały posąg Chrystusa ufundowany przez miejscową społeczność... palestyńską.
A ponad tym wszystkim wznoszą się resztki potężnej ongiś twierdzy Sacsayhuamán będącej główną warownią broniącą stolicy. Hiszpanie potraktowali ją jak kamieniołom i rozebrali w ponad 80% zostawiając tylko największe bloki. Ze zdumieniem oglądamy potężne głazy o wadze do 300 ton oszlifowane z nieprawdopodobną precyzją i dopasowane do nich mniejsze kamienie tworzące razem konstrukcję utrzymującą się w równowadze tylko i wyłącznie dzięki sile ciążenia! W pobliżu wznosi się sanktuarium Qenko uważane za grobowiec Inki Pachacuteca, króla żyjącego w XV wieku. Parę kilometrów dalej sterczą ruiny Puca Pucará - „czerwonego fortu”. Było to najprawdopodobniej coś na kształt rogatki, gdzie prowadzono kontrolę ruchu ludzi i zwierząt przybywających do stolicy. Kilkaset metrów od tego obiektu wznosi się Tambo Machay, nazywany Łaźnią Inki, gdyż doprowadzona tam jest woda źródlana o właściwościach leczniczych.
I wreszcie przychodzi pora na wyprawę do największej atrakcji Peru i jednego z najznakomitszych miejsc naszej planety - do Machu Picchu. Wstajemy o piątej rano i autobusem udajemy się poprzez góry do doliny rzeki Vilcanota, która zmienia nazwę na Urubamba i wpada do Ukajali w dorzeczu Amazonki. Jest to rwąca górska rzeka o wielkości Sanu. Po dwóch godzinach dojeżdżamy autobusem do miejscowości Ollantaytambo, gdzie również są potężne, bardzo dobrze zachowane ruiny inkaskiej fortecy. Tam kończy się droga i wsiadamy do pociągu. Ze względu na ogromną ilość chętnych bilety trzeba zamawiać z półrocznym wyprzedzeniem! Po dalszych dwóch godzinach docieramy do Aguas Calientes położonego na wysokości 2000 m, skąd mikrobusem drogą imienia amerykańskiego historyka Hirama Binghama, odkrywcy tego fantastycznego miasta, wywożą nas serpentynami 400 metrów wyżej. Jeszcze tylko parę minut wspinaczki i... WRESZCIE JEST!!
Widok zapamiętany z wielu zdjęć i filmów. Opisany w najrozmaitszych książkach - od archeologicznych do Dänikena. Miejsce, które nikogo nie pozostawia obojętnym, wzbudzające niewiarę, że coś tak pięknego może istnieć! Stara Góra - bo tak się właśnie tłumaczy Machu Picchu. Na stromej ostrodze wypiętrzonej ponad doliną wartkiej rzeki wystaje ponad dżunglę szczyt Huaynapicchu, ze świątynią Księżyca, a w siodle leży miasto-zagadka. Nad tym wszystkim wisi chmura potęgująca nastrój tajemniczości miejsca.
Po wstępnym napawaniu się z okolicy Skały Pogrzebowej kształtem niezwykłego miasta mogącego wyżywić ze swoich tarasów około tysiąca osób, chłoniemy informacje o nim. Okazuje się, że znalezione tu szkielety mieszkańców były w ogromnej większości szczątkami kobiet i dzieci. Byłożby więc Machu Picchu jednym z tych wspominanych żeńskich klasztorów „dziewic słońca”? Wchodzimy w obręb jego doskonale zachowanych murów, gdyż zniszczeniu uległy jedynie drewniane dachy i poszycie z trzciny. Wstępujemy w obręb sąsiadujących ze sobą świątyń Słońca i Księżyca, gdzie misternie wyrzeźbionymi kanalikami wije się strumyczek wody. Być może miała ona cel liturgiczny.
Po krótkim pobycie w Świątyni Trzech Okien nagle uginają się pode mną nogi i kieruję się do potężnego głazu leżącego w jej centrum, aby sobie odpocząć. Siadam i czuję jak olbrzymi, ważący chyba z pięćdziesiąt ton płaski ołtarz-nie-ołtarz zaczyna pode mną drżeć. - Jeszcze trzęsienia ziemi nam tutaj brakowało - myślę, a żona zaniepokojona moim zachowaniem podchodzi do mnie i pyta:
- Dlaczego się tak trzęsiesz?
- To nie ja, to głaz - odpowiadam, a ona dotyka ręką skały i potwierdza moją obserwację. Dodam, że nikt z całej wycieczki nie odczuł drżenia ziemi, a na drugi dzień dowiedziałem się z przewodnika, że ustawiony na kilkunastu małych kamieniach monolit nosi nazwę Kamienia Enigmatycznego.
I wreszcie największa świętość obiektu - Intihuatana. Wykuty w litej skale gnomon w kształcie ściętej piramidy służący do „przywiązywania Słońca”, a więc mający znaczenie kultowo-astronomiczne. Dodać należy, iż ten wspaniały zabytek został ostatnio uszkodzony podczas kręcenia filmiku reklamującego... piwo!
Kiedy rozpoczynamy zjeżdżanie autobusem, jeden z grupy chłopców ubranych w stroje inkaskich gońców „chiasky” pozdrawia nas okrzykiem w języku keczua. Na następnym zakręcie czeka już na nas i znów pozdrawia. I tak aż do samego dołu.
Do Cusco wracamy późną nocą i śni się nam fantastyczne miasto.

2001 Ryszard Głowacki


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 142 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 19 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl