Ostatnia wizyta: Obecny czas: 22 Gru 2024, 11:47


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 450 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37 ... 45  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 10 Maj 2012, 04:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
##
##
REFLEKSJA DLA PANI LIWKI.

342.

Zastanawiałem się pewnego wtorkowego dnia o godz.15/16 nad refleksjami o numerach 44, 58 , , nie z tego powodu , że mi się chciało , lecz z sytuacji w której się znalazłem.
Będąc w ośrodku [ . . . ] w [ . . . ] , który miał mi pomóc przestać brać NN ...
Mała dygresja.
Nie mogąc sobie poradzić z stworzeniem ; może inaczej.
Będąc bezradnym w zrealizowaniu SAMEMU kwarantanny , a był to najważniejszy punkt strategiczny w pierwszej i ostatniej próbie pożegnania się z NN o której piszę w akcie Egzekucja , zdecydowałem się na pomysł mojej ukochanej siostry - ośrodek bez jakiejkolwiek terapii , tylko kwarantanna. Dlatego byłem tam gdzie byłem i w tej chwili piszę do Ciebie i o Tobie kochane Dzieciątko .
Wracając do temaciku.
A więc , będąc w ośrodku [ . . . ] w [ . . . ] uczestniczyłem , nie bezpośrednio w brutalnej i ohydnej sprawie jaką jest dla mnie zabicie świnki .
POTRAFIĘ ZROZUMIEĆ KLOSZARDA ,
ĆPUNA NA GŁODZIE
ALKOHOLIKA PRZED PADACZKĄ ,
NAWET PSYCHOPATĘ PATRZĄCEGO ZIMNYM I BEZWZGLĘDNYM WZROKIEM JAK LOUISE , NA SWOJĄ OFIARĘ .
POTRAFIĘ ZROZUMIEĆ GŁODNEGO - POWTARZAM - GŁODNEGO HOMITKA ,
POTRAFIĘ ZROZUMIEĆ SIEBIE , GDY BĘDĄC JUŻ BARDZO GŁODNY ZBIERAŁEM NA BAZARZE TO , CO HANDLUJĄCY WYRZUCALI DO KOSZA NA ŚMIECI etc. etc. etc.
NIE POTRAFIĘ JEDNAK ZROZUMIEĆ , DLACZEGO GDY W LESIE JEST BARDZO DUŻO GRZYBÓW MORDUJE SIĘ NIEWINNĄ ŚWINKĘ , ABY TYLKO NASYCIĆ SWOJE WYPACZONE ZMYSŁY .
KOSZMAR.
KOSZMAR ABSURDU.
Na pewno mi zaraz Dzieciątko zada stwierdzające pytanie :
to dlaczego jem mięso ?
Pytanie trudne , może bardzo trudne.
Nie będzie Ciebie satysfakcjonowała odpowiedź ,
że taki układ życia stworzyła cywilizacja Homitków ,
że ja przecież bezpośrednio nie uczestniczę w mordowaniu świnki ,
że nie muszę jeść mięsa , ale jeżeli jest takie danie , to nie mam wyjścia ,
że medycyna mówi o tłuszczach organicznych potrzebnych nam ,
że nie stać mnie na wegetarianizm z przyczyn obiektywnych ,
że czasami można sobie na to pozwolić ,
że nie jestem ortodoksyjnym kolesiem ,
że ksiądz też je mięso , a nasza religia tego nie zabrania ,
że jestem bezradny i nie mogę nic w tej sprawie uczynić , itd. itd. .
Jedyną obroną na Twój zarzut może być tylko enigmatyczna stwierdzająca odpowiedź , że nie chcę być w waszej bajce , a muszę w niej być , może dlatego aby głośno mówić nie.
Zgadzam się opinią , że jedząc mięso uczestniczę w tym ohydnym procederze, ale JEDNOCZEŚNIE zadaję sobie pytanie , czy nie jedząc mięsa, uratuję przed zabiciem chociaż jedną świnkę ?
Sam sobie odpowiem.
Tak .
Uratuję jedną świnkę , gdy ona będzie moją własnością i kółko się zamyka.
Tak jest w cywilizacji Homitków, gdzie zawsze można wszystko sobie wyjaśnić , odpowiedzieć , wytłumaczyć , zaprzeczyć , skrytykować itd. itd.
Ty jako ćpunka w tej bajce , jesteś już w odpowiedniej szufladce , sklasyfikowana , masz swój - powiedzmy - egzystencjalny numer i jeżeli chociaż dwóch Homitków wie o tym , to masz z głowy.
Zapytasz co mam z głowy ?
Z głowy masz - mogące być piękne - SWOJE ŻYCIE !
Jesteśmy jak ta niewinna świnka
i nie mamy nic do powiedzenia , a najsmutniejsze jest to , że nie mamy nic do powiedzenia w najważniejszej dla nas sprawie ;
Jak zakończyć przygodę Narkotykową Nocą ?
Otwiera się przed Tobą brama jakiegoś tam ośrodka terapii narkomanów, wchodzisz , bo nie masz już innego wyjścia i . . .
wychodzisz , być może nie będąc Dzieciątkiem z refleksji o numerze siedemdziesiąt jeden.
Być może nie wrócisz już nigdy do narkotyków ale dla mnie będziesz terapeutyczną zmutowaną socjopatką
do końca swoich dni .
Teraz sobie pomyślisz , że [ ***** ] mi się w mojej główce od NN - jak mówi Louise w akcie Winne są kwiaty - i będziesz czekała na uzasadnienie mojego smutnego stwierdzenia .
Nie doczekasz się.
Nie chcę jednak zostawić Ciebie samotną z tymi kosmicznymi - trochę z akcentem świrka - przemyśleniami . Dlatego też , będąc takim samym konstruktywnym cwaniakiem jak TY , uzasadnienie będzie na poziomie sformułowanego pytania , którego nie słyszałem.
Po słowach ,, bo nie masz już innego ,, napisałem literkę ,, i ,, i postawiłem wielokropek , a nie powinienem.
Tak dla jaj , abyś zakończyła na tym zdaniu czytać ten szalony poradnik.
Wszystkiemu winne są kwiaty , że tacy jesteśmy , a w całej tej sprawie nie jest najważniejsze zamordowanie niewinnej świnki , chociaż jest to dla mnie ohydne zjawisko lecz . . .
i musisz czytać dalej .
Na tym nie koniec smutnego dnia w [ . . . ] w [ . . . ] w tej aferze NIEWINNA ŚWINKA, ponieważ przeżyłem jeszcze DWA MORDERSTWA,
[ Tak bardzo bym chciał , aby NN jeszcze nie pozbawiła Ciebie umiejętności dodawania , a więc jeden plus dwa równa się trzy ] , i to było za dużo jak na jeden dzień.
Po nieskutecznej , słownej obronie świnki przed jej unicestwieniem i otrzymaniu od panów biorących w tym koszmarze udział słownych twórczych epitetów typu [ ***** ] poprosiłem ich oto , aby przegonili dwójkę dzieci , które z zaciekawieniem patrzyły na przygotowanie miejsca do morderstwa.
Ponownie usłyszałem kilka epitetów , i odszedłem . . .
Po drodze spotkałem mamusię tych dzieci i grzecznie poprosiłem o to samo , aby zabrała te niewinne istoty do domu.
Resztę domyśl się sama , a mnie natychmiast przypomniał się film
,, Urodzeni mordercy ,, .
Właśnie tam , gdy Twoje DZIECIĄTKO [ może to będzie nasze dzieciątko] jest bezradne jak motyl przed wielką burzą , niewinne jak mrówka , którą nie chcąc nadepnęła w lesie ,
wrażliwe jak liście Osiki , właśnie tam ,
w tym wtorkowym szarym dniu rodzi się narkoman ,
A LUDZIE ZA TO ODPOWIEDZIALNI MAJĄ TO TOTALNIE W DUPIE.[ Ref. 241 ].
Myślałem , że ten dzień się zakończył na kwestii niewinnych dzieci , lecz źle myślałem. Hippolici [ tak określam pacjentów ] przygotowywali ośrodek do imprezy związanej z rocznicą powstania w / w ośrodka .
Wielkie sprzątanie , malowanie , zabicie świnki , itd .
Ponieważ Hippolitom w malowaniu przeszkadzały gniazda jaskółek , rozwalono i wyrzucono wszystkie do kosza na śmieci .
To już woła o pomstę do siły kosmicznej !
Albo nie .Jak mawia Buddysta Maciuś DIAMENTOWA ŚCIEŻKA , oni nie wiedzą co czynią i być może kiedyś to zrozumieją .
Bardzo smutny synkopowy akcent tego wtorkowego dnia był taki , że któryś tam kolejny będąc w [ . . . ] osiągnąłem w pełni szczyt swojej sześćdziesiątej siódmej emocji , którą nazwałem sobie
NIECHCIANE POCZUCIE BEZRADNOŚCI.

Będąc jednak przygotowanym na branie udziału w filmie Piwowskiego
,, Rejs ,, , bo pobyt we wszystkich ośrodkach typu [ . . . ] jest właśnie moim udziałem w tym filmie , zastosowałem sprzężeniowo - zwrotny odruch warunkowy w postaci posmutnieć , zapomnieć i pograć sobie Bluesy.
Posmutniałem , zapomniałem i pograłem bluesy, ale tylko na chwilowo.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 11 Maj 2012, 13:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
343.

Gdy przypominam sobie słowo ,, polska terapia,,
to nie wiem dlaczego zawsze przypomina mi się
wspaniały film Piwowskiego ,, Rejs ,, .

http://www.youtube.com/watch?v=5KLaDzUh ... re=related


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 12 Maj 2012, 05:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
*344.
Jiddu Krishnamurti - Rozmowy ze sobą .

Piątek , 30 marca 1984 roku.
Był piękny i słoneczny poranek. Wybrałem się na spacer prostą drogą prowadzącą prosto w dół. Na niezwykle błękitnym niebie nie było żadnej chmurki. Słońce grzało przyjemnie , nie było za gorąco. Czułem się wspaniale. Liście lśniły , a powietrze się iskrzyło. Był to naprawdę niezwykły , cudownie piękny poranek. Wysoka góra wznosząca się ponad zielonymi wzgórzami wydawała się niedostępna. Gdy tak szedłem , przepełniony spokojem, nie myśląc zbyt wiele , zobaczyłem leżący liść , mieniący się zielenią i jasną czerwienią , liść jesienny. Jakże był piękny , pełen prostoty w swej śmierci, a zarazem wciąż pełen życia , urody i witalności całego drzewa i lata. Dziwne , lecz nie zwiądł. Przyjrzałem mu się uważnie i dostrzegłem żyłki i łodyżkę oraz jego kształt. Ten liść był całym drzewem. Dlaczego ludzie umierają w takiej nędzy , nieszczęściu , z powodu chorób , po [ przedawkowaniu narkotyku ] , starzy, zgrzybiali , pokurczeni , wstrętni ? Dlaczego nie mogą umrzeć naturalnie , tak pięknie jak ten liść ? Czego nam brakuje? Chociaż mamy tylu lekarzy , medycynę , szpitale , operacje i choć uznajemy życie za udrękę [ choć za przyjemność również ] , zdaje się , że nie potrafimy umierać z godnością , z prostotą , z uśmiechem. Pewnego razu , idąc aleją, usłyszałem za sobą melodyjną pieśń obdarzoną starożytną siłą transkrytu. Zatrzymałem się i rozejrzałem wokół. Najstarszy syn, nagi do pasa , niósł dzban z terakoty , w którym płonął ogień. Dwóch mężczyzn niosło jego zmarłego ojca , przykrytego białą płachtą , wszyscy śpiewali. Znałem tę pieśń i o mało do nich nie przyłączyłem się. Minęli mnie , a ja podążyłem za nimi. Szli drogą , śpiewając , a najstarszy syn płakał. Nieśli jego ojca na plażę , gdzie przygotowywano już duży stos drewna. Ułożyli jego ciało na szczycie i wzniecili ogień.
Wszystko było tak naturalne , tak niezwykle proste. Nie było kwiatów , nie było karawanu , nie było czarnych powozów zaprzężonych w czarne konie. Wszystko było spokojne i dostojne. A ja patrzyłem na ten liść i na tysiące liści tego drzewa. Zima oderwała liść od matki i rzuciła na ścieżkę , gdzie mógłby teraz całkowicie uschnąć , zmarnieć , zostać porwanym przez wiatry i zaginąć. Jeżeli się uczy dzieci matematyki , pisania i czytania , całego tego przyswajania wiedzy, powinno się też uczyć je dostojeństwa śmierci traktowanej nie jako straszne nieszczęście , któremu ewentualnie trzeba się będzie stawiać czoła .
Uczyć dzieci , że to przynależy do codzienności , tak jak przyglądanie się błękitowi nieba czy konikowi polnemu . To uczenie się śmierci , jest jak wyrzynanie się zębów i inne uciążliwości dzieciństwa.
Dzieci są niesłychanie ciekawe. Jeżeli dostrzega się naturę śmierci , wówczas nie trzeba wyjaśniać , że wszystko umiera , że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.
Wówczas śmierć objaśnia się dzieciom bez cienia strachu , co sprawia , że czują one - nie pod koniec życia , gdy ma się pięćdziesiąt , sześćdziesiąt lub dziewięćdziesiąt lat - iż życie i umieranie jest jednością , że śmierć jest jak ten liść . Spójrzmy na starych mężczyzn i stare kobiety. Jakże niedołężnie , nieszczęśliwie i brzydko wyglądają , jacy są zagubieni. Czy nie dzieje się to dlatego , że w rzeczywistości nie rozumieją oni ani życia , ani śmierci ? Przeżyli już swoje życie , zmarnowali je na ustawiczne konflikty , które rozwijały ich ,, JA ,, , ich ,, EGO ,, . Dni upływają nam na nieustannym zmaganiu się z różnymi konfliktami , nieszczęściami , na zabawie i przyjemnościach ,na piciu , braniu narkotyków , łóżkowego zaliczania niewinnych małolatek , paleniu papierosów , przesiadywaniu do późna w nocy, a przede wszystkim na pracy , pracy i jeszcze raz pracy. A pod koniec swojego życia człowiek staje nagle twarzą w twarz ze zjawiskiem zwanym śmiercią i jest nią przerażony. Uważa się , że zawsze może je zrozumieć , może je głęboko odczuć.
Dziecku kierującemu się ciekawością można pomóc zrozumieć śmierć , mówiąc , że nie jest to po prostu wyniszczenie ciała przez choroby , podeszły wiek , czy jakiś wypadek , lecz , że każdego dnia wraz z jego końcem kończy się jego życie.
Nie ma zmartwychwstania - jest to przesąd , dogmat. Wszystko na tej przepięknej ziemi żyje , umiera , rodzi się i odchodzi.
By uchwycić ten całościowy proces życia , potrzeba rozumu.
Nie rozumu myślącego , książek , [ to nie jest książka ] wiedzy lecz wrażliwego , kochającego i współczującego rozumu . Można być pewnym , że jeżeli nauczyciel rozumie znaczenie śmierci , jej dostojeństwo, niezwykłą prostotę umierania , rozumie ją nie intelektualnie , lecz dogłębnie , wówczas będzie w stanie przekazać uczniowi lub dziecku. Będzie potrafił powiedzieć , że umierania , że końca który jest czymś nieuniknionym , nie należy się obawiać, gdyż jest elementem życia , stanowi z nim jedność.
Zatem uczeń lub dziecko , dorastając , nigdy, nie będzie lękać się do końca. Jakże straszne byłoby , gdyby wszyscy ludzie , którzy żyli przed nami , wszystkie przeszłe pokolenia wciąż żyły na ziemi. Początek nie jest końcem. Chciałbym pomóc - nie , jest to złe słowo - chciałbym w swoich moich naukach przedstawić śmierć jako pewien rodzaj realności , jako coś aktualnego.
Chciałbym powiedzieć nie komuś umierającemu , lecz każdemu z was , bez względu na to , czy jest młody , czy stary , że śmierć jest czymś nieuchronnym, z czym wszyscy będziemy musieli stanąć twarzą w twarz.
Nie ma ona nic wspólnego ze łzami , samotnością , rozdzieleniem z bliskimi. Jakże łatwo zabijamy , nie tylko zwierzęta , by zyskać pożywienie. Powszechnie zabijamy również bez potrzeby, jedynie dla rozrywki , nazywając to sportem - zabijamy sarny ponieważ jest sezon łowiecki.
Zabicie sarny jest jak zabicie sąsiada. Zabijacie zwierzęta , ponieważ utraciliście kontakt z naturą , ze wszystkimi istotami żyjącymi na naszej ziemi. Zabijacie , tocząc wojny z powodu wielu romantycznych , nacjonalistycznych i politycznych przekonań. W imię Boga zabijaliście ludzi. Przemoc i zabijanie idą ze sobą w parze. Gdy tak patrzyłem na ten martwy liść w całej jego krasie, dogłębnie pojąłem , uświadomiłem sobie , czym jest moja własna śmierć. Uświadomiłem sobie całą śmierć , nie tylko jej koniec lecz także i początek. Śmierć nie jest niczym przerażającym , czymś , czego należało uniknąć , co należy odsuwać od siebie . Jest raczej czymś , z czym trzeba obcować każdego dnia. Z takiego rozumienia śmierci rodzi się poczucie nieskończoności.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 13 Maj 2012, 06:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
345.
Thomas Traherne * Centuries of Meditation , II . 30.

Miłość może cierpliwie znosić i Miłość może przebaczać... ale Miłość nigdy nie może pogodzić się z niemiłym przedmiotem ... Dlatego Bóg nigdy nie może pogodzić się z twoim grzechem , ponieważ grzech sam w sobie nie jest zdolny się odmienić , ale może pogodzić się z twoją osobą , ponieważ można ją odnowić.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 14 Maj 2012, 04:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
346.

Pokora .
W dawnej Polsce [ gł. na Śląsku ] obrzęd publiczny upokorzenia się przestępcy wobec poszkodowanych [ gł. zabójcy ]. Zanikł pod koniec piętnastego wieku i został reaktywowany w - dokładnie nie pamiętam - w 1982 roku w [ . . . ] gdy spokojnie sobie spędzałem chwile z Ś.P. Markiem K. w malutkiej wiosce zwanej przez Homitków [ . . . ] pod Warszawą.
Pokora obok informacji zwrotnych , to jakby drugi najważniejszy punkt strategii w terapii narkomanów prawie w każdym ośrodku [ . . . ] .Może troszeczkę rozumiem tzw. informację zwrotną [ REF. 54 ] gdy wypiłbym pięć dobrych i tanich piwek w Pubie Stereo Krogs , lecz wymuszanie w postawie na baczność i w emocjach na rozkaz, bycie pokornym w stosunku do wszystkiego i wszystkich , równoznaczne jest dla mnie z bzykaniem osobowości. Może dlatego , że nie zgadzałem się na bzykanie osobowości , tkwię już w undergroundzie trzydzieści dwa lata . Dzisiaj się do tego przyznaję, a więc chyba w końcu stałem się pokornym kolesiem ?


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 15 Maj 2012, 05:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
347.

Kiedyś ci wierzyłem
światłem byłeś mi
gwiazdą, która poprzez mroki wiodła mnie
źródłem prawdy byłeś dla mnie Ty

kiedyś ci wierzyłem,
że mi szansę dasz
tylko jedną szansę i ostatnią już
z wyżyn swoich na mnie, na nas spójrz

chciałem mieć jak inni
z dala wielkich spraw
małe życie, małe szczęście, małe sny
a mam wielki smutek ból i łzy

kiedyś w to wierzyłem,
że Ty kochasz świat,
że to co się z nami dziej tu
służy wielkim celom, że ma sens

rodzą się miliony
dzieci Twych bez szans
rodzą się pod dachem nieba, w którym Ty
ponoć szczerozłoty tron swój masz

Powiedz mi mój Boże
powiedz Ojcze nasz
czyją cenę cierpień płacę życiem mym
powiedz czemu dzwigać mam Twój krzyż .

http://www.youtube.com/watch?v=J2NDpO_3N4o

postscriptum.
gdy pisałem tą książkę ( to było chyba w 2000 roku )nie miałem jeszcze internetu .mało ludzi jeszcze go miało .teraz to jest wygoda.pstryk i masz utworek .pozytywna sprawa ...
pstryk i mogę zabić ciebie słowem -to negatywna sprawa.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 16 Maj 2012, 04:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
348.

Każde Twoje zwycięstwo zawsze będzie związane z jakąś stratą .
Niekoniecznie z Twoją stratą.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 17 Maj 2012, 04:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
349.

Na początku zawsze jest ciemność i być może szukając jasności ,
rozpoczęłaś podróż w Narkotykową Noc wchodząc ponownie w ciemność ?


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 18 Maj 2012, 05:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
*350.

Nie myśl sobie , że ja mam rację.
Nie myśl sobie , że to co powiedział Twój życiowy autorytet jest prawdą.
Nie myśl sobie , że Ty wszystko już rozumiesz.
Nie myśl sobie , że Ziutek lub Miecio mogą być tą Twoją wielką miłością.
Nie myśl sobie , że dzisiaj ostatni raz pukniesz.
Nie myśl sobie , że nie masz nic już do stracenia.
Nie myśl sobie , że życie masz już za swoimi plecami.
Wszystko jest niepewne , a jedyną pewnością jest to , że pewnego wtorkowego dnia, o pewnej godz. tj. 15 / 16 w pewnym miesiącu , który pewnie ustalił LOS UPIÓR , na pewno odjedziesz w kosmos.
Napiszemy ten truizm krócej.
Jedyną pewną rzeczą dla Ciebie jest Twoja głupia śmierć.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: PIEKŁO O ŚWICIE.
PostWysłany: 19 Maj 2012, 05:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
refleksja dla pani liwki.

*351.

Gdy bierzemy NN dożylnie nasz umysł , który już nie jest naszym umysłem , nie znosi niepewności , a więc w myśleniu chodzi utartymi drogami , uważając je za najbardziej bezpieczne .
Zgubą [ tylko dla nas będących w NN ] jest to , że umysł , który się zabezpiecza , nigdy nie uwolni się od nałogu. Zapamiętaj. Zabezpieczeniem dla niego może być także mój lub Twój pobyt w jakimś zmutowanym ośrodku terapii.
Myślę , że jednym ze sposobów uwolnienia się od NN jest życie w niepewności, co nie znaczy , iż możesz skończyć swoje piękne i zarazem tragiczne życie w szpitalu psychiatrycznym lub w Monarze.
Umysł , który się nie zabezpiecza , a więc w tedy gdy niczego nie jesteś pewna, wciąż bada i odkrywa od nowa , który umiera codziennie dla wszystkiego co przeżył i posiadł , i który jest w ciągłym stanie niewiedzy - tylko taki umysł może się uwolnić się od nałogu .Tego nie daje żadna terapia -wręcz odwrotnie.


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 450 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1 ... 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37 ... 45  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 9 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl