Gdy przeczytałam świadectwo Janiny uświadomiłam sobie, że może nadeszła chwila ujawnienia się kobiet, które przeżyły to samo, co ona. W ten sposób może staną się heroldami PRAWDY, która wyzwoli i uleczy ich zbolałe serca. Zdaję sobie sprawę, że dotykam rany tak głębokiej, jakiej jeszcze nie dotykałam na moim blogu. Być może skazuję się na porażkę, głosy niezadowolonych, ośmieszenie ...
Podejmuję to ryzyko świadomie...
Może pomogę w ten sposób kobiecie, która kiedyś napisała:
Im jestem starsza, tym więcej wątpliwości, przemyśleń /…/ Ten temat, te fakty, te rzeczy, o których tu dyskutujemy, to bardzo dla mnie trudne. Kiedyś matka zmusiła mnie w imię dobra rodziny (co za dulszczyzna) do aborcji. Zostało to we mnie jak cierń. /../ Swoją córkę bardzo wsparłabym przy ciąży ... niechcianej? Złe słowo, prawda? Kobieta przeważnie nie traktuje w ten sposób ciąży, kiedy ma warunki do zapewnienia dziecku godziwego życia. A kiedy nie ma? Zawsze cierpi. I to sumienie. I ta presja społeczna. Bóg? Nie wiem. Ja nie wierzę, ale myślę, że dla wierzącej kobiety jest wielkim wsparciem. Często jedynym. Czasem też myślę, że łatwiej byłoby mi niektóre rzeczy przeżyć, gdybym wierzyła. Ale nie potrafię...
_________________ www.alicjan.blogspot.com
|