Fajnie, że wspomniałaś Kaju o śmierci jednego z najwybitniejszych polskich aktorów współczesnego kina i teatru jakim był Krzysztof Kolberger. I ja pozwolisz chciałabym powspominać jego osobę, bo uważam, że trzeba pamiętać takich ludzi jak on i brać z nich przykład…. gdyż brakuje nam autorytetów. Odeszło już tak wielu: ks. Tischner, Nowak, Jeziorański, Miłosz, ks. Twardowski, Jan Paweł II, Kapuściński... Każde spotkanie z kimś, kto może nam wskazać kierunek, jest bardzo ważne. Tak jak spotkania z Janem Pawłem miały niezwykłą moc. Chociaż Krzysztofa Kolbergera osobiście nie poznałam to jednakże był mi bliski, a szczególnie jego głos to jak pięknie odczytywał każdą poezję, spokój jakim otaczał siebie i innych wraz z jego człowieczeństwem. Jak się tylko dowiedziałam o jego śmierci a nastąpiło to po przez wiadomości internetowe popadłam w smutek, który mnie poraził, tak jakby ktoś bliski memu sercu odszedł...to dziwne prawda? Przecież nie znałam go osobiście a jednak ...łzy cisnęły mi się do oczu. Wiedziałam, że od lat walczył z chorobą nowotworową najpierw był to rak nerki, potem miał przerzuty na wątrobę, lecz się nie poddawał, zawsze był uśmiechnięty mimo cierpienia jakie odczuwał. Ostatnio pierwszy raz zobaczyłam dokument o Krzysztofie Kolbergerze pt "Kolba na szczęście", jest to zapis balansowania na granicy życia i śmierci, afirmacja życia we wszystkich jego przejawach. Ten dokument przybliżył mi bardzo jego osobę. Ukazane zostało jego życie z wyrokiem , a które stało się szansą na odkrycie nowych możliwości bycia człowiekiem i bycia dla innych. Podczas koncertu poświęconego pamięci Jana Pawła II pod tytułem „Wielka Pani”, recytując młodzieńcze wiersze Karola Wojtyły, stworzył wspaniałą kreację, a kiedy odczytywał testament Jana Pawła II w czasie żałoby po śmierci papieża w kwietniu 2005 roku, gdzie widać było jego zmęczenie, a lekarze zabraniali mu tego, by się nie przesilał, on się jednak zdecydował. Dziś nie wyobrażam sobie, by ktoś inny mógł go odczytać. Chciałabym też zwrócić uwagę szczególnie na dwie odpowiedzi, podczas jednego z wywiadów z P. Krzysztofem, a które do mnie najbardziej trafiły. Redaktor zadał mu pytanie. Co poezja z Panem robi?.. i odpowiedział: "W niej czuję się dużo swobodniejszy niż w prozie. Tajemnicą poezji jest to, że nie mówi wprost, ale daje szanse na większe pole do odczuwania, do poddawania się magii. Przeniosła mnie w inne, lepsze rejony naszego życia. To może też robić z nami teatr, film, książka i wizyta w muzeum. Zapominamy wtedy o codzienności, stajemy się może lepsi, na chwilę zatrzymujemy się." Kiedy tak analizuję sobie tę odpowiedź, to czuję to samo gdy czytam czasem sobie coś z poezji. Miał zupełną rację, wystarczy się czasem po prostu "zatrzymać" Można powiedzieć odważnie, że poezja potrafi zmieniać realne życie. "Poezja jest tym co przenosi nas w inne, lepsze rejony życia, jest cenne" Na koniec dodam, że jak on sam o sobie się wyraził , "że pewne rzeczy przeżywał po prostu trochę jak roślina, która czerpie z powietrza, z wody i tego nie nazywa". Przytoczę też jeszcze jedną odpowiedź, która zapadła mi w sercu. Na pytanie co robić, żeby nie być samotnym? Odpowiada: "Trzeba zadbać o to, kiedy się jest zdrowym i tylko czasem pozornie nieszczęśliwym. Wiele zależy od tego, jak traktujemy ludzi, czy jesteśmy na nich otwarci, jaki model zachowania wynieśliśmy z domu rodzinnego". Wczoraj usłyszałam w Teleekspresie podczas jego pogrzebu, piękny cytat nie wiem z czego był cytowany, dotknoł mnie tak, że nie zdołałam go zapamiętać bo wzruszyłam się do głębi, a zarazem uczynił moje myśli w kierunku mimo takiej sytuacji w stronę nadziei na lepsze dni, chciałabym nim zakończyć moje wspomnienie o P. Krzysztofie. Ale niestety…nie pamiętam go w całości, ale obiecuję, że w najbliższym czasie postaram się go zacytować jak znajdę. Mam nadzieję, że przybliżyłam choć trochę postać P. Kolbergera moim wspomnieniem po prostu o człowieku żyjącym w cieniu śmierci, i myślę, że istnieje na tej ziemi wielu takich ludzi tylko nie słychać o nich bo nie są medialni.
Zmarły człowiecze, z tobą się żegnamy, Przyjmij dar smutny, który ci składamy. Trochę na grób twój porzuconej gliny Od twych przyjaciół, sąsiadów, rodziny.
Powracasz w ziemię, co twą matką była, Teraz cię strawi, niedawno żywiła Tak droga każda, którą na świat wodzi, Na ten ubity gościniec wychodzi.
Niedługo bracie (siostro) z tobą się ujrzymy, Jużeś tam doszedł, my jeszcze idziemy. Trzeba co było odpocząć po biegu, Ty wstaniesz, boś tu tylko na noclegu...
Pokój Jego Duszy ;(.
|