doziemiobiecanej.pl
http://doziemiobiecanej.pl/forum/

BUDDA A JEZUS
http://doziemiobiecanej.pl/forum/viewtopic.php?f=13&t=28
Strona 1 z 2

Autor:  flower [ 01 Paź 2010, 08:18 ]
Temat postu:  BUDDA A JEZUS

W WYSPIE z marca 89 r natknęłam się na prosty, a przez to bardzo ciekawy tekst:
Buddyzm jest nauką ogłoszoną w VI w.p.n.e. przez Sidharathę Gautamę w Indiach. Młody książę przekonany o znikomości życia postanowił żyć w ascezie. Po latach surowej ascezy osiąga nirwanę, ostateczne wyzwolenie od śmierci i staje się Buddą (Oświeconym). Do kończ życia głosi swą naukę, która obecnie jest jedną z największych religii świata.
Kim jest Jezus Chrystus?
Był na pewno wielkim ascetą, mistykiem. Mało jest o nim wiadomości historycznych, lecz Jego wypowiedzi wykazują pogardę dla fałszywej nauki faryzeuszów i pokazowej religijności. Jego działalność poprzedzona była ascezą(40-dniowy post) i oświeceniem (chrzest).
Tak samo jak Budda zaczął głosić swoją naukę. Jednak naraził się "możnym" i wiemy czym ta działalność się skończyła.
Ludzie 2500 lat temu w Indiach i 2000 lat temu w Palestynie byli tak samo zmęczeni bezsensownymi rytuałami i Boga, mędrca, ascety,lub króla, który by przywrócił sprawiedliwość i tchnął ducha religii wolnej od formalizmów. Tak w Indiach jak i w Palestynie było wielu guru i rabinów, którzy pretendowali do tego miana, lecz ich doktryny wkrótce upadały. Budda i Chrystus osiągnęli zjednoczenie z Absolutem i z tego poziomu wykazali wielką miłość do ludzi głosząc swą naukę.
Nauką Chrystusa był całkowity powrót do Boga. Zaangażowanie całej swej woli i wysiłku w dążeniu do absolutu. Pierwszym do tego krokiem miało być ogołocenie duchowe("Błogosławieni ubodzy w duchu")
Nauka Buddy polegała na skupieniu swego umysłu na pustce i stopniowym procesie realizacji samopoznania.
Pisać oczywiście o podobieństwach buddyzmu i chrześcijaństwa na podstawie pism objawionych można wiele, ale myślę, że to nie jest najważniejsze.
Otóż na najgłębszym duchowym poziomie, gdzie znikają wszelkie słowa, poziomy, dualizmy, zanika również wszelka przestrzeń między tymi dwoma religiami (i nie tylko tymi). Po prostu jest tylko jeden Bóg i jeden duch człowieka, który Go może realizować. Różne są punkty wyjścia, cel ten sam. Na poparcie moich słów proponuję lekturę dzieł Jana od Krzyża i trochę literatury buddyjskiej. Nie potrzeba szczególnie analitycznego umysłu by stwierdzić zadziwiającą zgodność wypowiedzi.
"BUDDA"

Autor:  Janko [ 01 Paź 2010, 13:27 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

Problem w tym, ze buddysci czy hinduisci nie uznaja Jezusa za Syna Bozego ale za kolejnego proroka czy oswieconego, a to dosyc istotna sprawa dla chrzescijan :)

Autor:  h-anna [ 01 Paź 2010, 14:34 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

DEKLARACJA STOSUNKU KOŚCIOŁA DO RELIGII NIECHRZEŚCIJAŃSKICH:
http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/sobor/drn.html - LINK , a tu fragment

DRN 2. Od pradawnych czasów aż do naszej epoki znajdujemy u różnych narodów jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecnie jest w biegu spraw świata i wydarzeniach ludzkiego życia; nieraz nawet uznanie Najwyższego Bóstwa lub też Ojca. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim zmysłem religijnym. Religie zaś związane z rozwojem kultury starają się odpowiedzieć na te same pytania za pomocą coraz subtelniejszych pojęć i bardziej wykształconego języka. Tak więc w hinduizmie ludzie badają i wyrażają boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów i wnikliwe koncepcje filozoficzne, a wyzwolenia z udręk naszego losu szukają albo w różnych formach życia ascetycznego, albo w głębokiej medytacji, albo w uciekaniu się do Boga z miłością i ufnością. Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje całkowitą niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów, którymi ludzie w duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia, albo dojść, czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą, do najwyższego oświecenia. Podobnie też inne religie, istniejące na całym świecie, różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy.
Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Głosi zaś i obowiązany jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest "drogą, prawdą i życiem" (J 14,6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg wszystko z sobą pojednał.

Autor:  CyberSangha [ 02 Paź 2010, 11:42 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

W dialogu chrześcijańsko-buddyjskim wyróżniłbym pewne ogólne płaszczyzny porozumienia i grupy ludzi, które im odpowiadają - są one właściwie identyczne, jak te, o których wspomniał pan Zawłocki, prezentując w swojej pracy poglądy Jana Pawła II: mnisi rozmawiający z zakonnikami o życiu kontemplacyjnym, świeccy rozprawiający ze świeckimi na tematy społeczno-etyczne, oraz katoliccy teologowie i buddyjscy filozofowie próbujący pogłębić wzajemne zrozumienie doktryn. Jest jednak czymś oczywistym, że te trzy odrębne nurty, sklasyfikowane z grubsza podług ludzkich kompetencji, powinny razem przenikać się, tworząc szeroką rzekę dialogu i wpływając na siebie.

Osobiście uważam, że dialog pomiędzy chrześcijaństwem a buddyzmem na poziomie doktrynalnym nie jest możliwy, W TYM SENSIE, że niemożliwe jest osiągnięcie tutaj żadnego zadowalającego konsensusu, który byłby rezultatem ustępstw, wycofywania się z charakterystycznych dla danego światopoglądu doktryn. Tak prowadzony dialog zaprzeczałby samej idei dialogu, jest wręcz zbędny, ponieważ w ten sposób manifestuje się mniej lub bardziej jawny prozelityzm, albo dążenie do stworzenia jakiegoś synkretycznego systemu duchowego. Jeden jak i drugi cel dość trudno jest pogodzić z pełną szacunku postawą dla wolnego wyboru człowieka w kwestii wyznawanego światopoglądu. Stanowisko Kościoła Katolickiego jest chyba tutaj zbliżone do tego, co powiedział XIV Dalajlama:

Nie jestem skłonny do szukania jednej uniwersalnej religii. Nie sądzę, żeby to było rozsądne. Jeśli zbyt daleko posuniemy się w poszukiwaniu podobieństw, jednocześnie ignorując różnice, to doprowadzimy dokładnie do tego!

Jednocześnie warto poznawać poglądy drugiej strony z bezpośredniego źródła, prowadzić doktrynalny dialog w sensie wymiany informacji. W ten sposób można uniknąć wielu nieporozumień w innych sferach wzajemnego kontaktu.

O ile w sferze doktrynalnej bardzo trudno mówić o dialogu, to jest on możliwy do pewnego stopnia w sferze samej praktyki duchowej ("MODLITWA I MEDYTACJA W CHRZEŚCIJAŃSTWIE I BUDDYZMIE", Bourgeois Henri, Schnetzler Jean Pierre, wydane przez Wydawnictwo WAM). Wiem, że niektórzy chrześcijanie próbują nawet korzystać z pewnych światopoglądowo neutralnych technik buddyjskiej medytacji - powinni jednak robić to bardzo ostrożnie, z dużym wyczuciem, tak, by nie zagubili po drodze własnego chrześcijańskiego duchowego dziedzictwa kontemplacyjnego, a jednocześnie nie wypaczyli sensu buddyjskich metod pracy z umysłem. Próby dialogu w tej sferze już są podejmowane, głownie przez zgromadzenia zakonne. Uważam, że może on mieć duży wpływ na zakonników, ale mniejszy na świeckich, którzy w obu religiach stanowią liczebną większość, a ponadto ich rola już wiele lat temu przestała być bierna i sukcesywnie nabiera coraz większego znaczenia [vide Trzy filary Sanghi]...

XIV Dalajlama również tutaj wypowiedział się bardzo jasno, odpowiadając na pytanie o to, czy można być jednocześnie buddystą i chrześcijaninem ("Christian Meditation Newsletter" - http://www.wccm.org):

Jest to możliwe w początkowym stadium. Jeżeli ktoś wierzy i szczerze szanuje Jezusa Chrystusa i Buddę, to można go uznać za półbuddystę i półchrześcijanina. Ale nie sądzę, żeby pozostał przy takim poglądzie w miarę swojego duchowego rozwoju. Praktykujący buddysta musi zaakceptować pustość jako ważną praktykę. Znam chrześcijańskich braci, którzy żywo interesują się buddyjską filozofią pustości zjawisk. Myślę jednak, że jeśli uzna się pustość, to nie ma miejsca dla stwórcy czy absolutu. Pustość znaczy, że wszystko jest współzależne. Jeśli się przyjmie taki punkt widzenia, raczej trudno wyznawać ideę wiecznej duszy, absolutu czy Wszechmocnego Boga.

Natomiast absolutnie niezbędny (a jednocześnie stosunkowo łatwy w realizacji) jest dialog skierowany na etykę i zagadnienia związane z problemami współczesnego świata: poszanowaniem człowieka oraz środowiska, w jakim on żyje.

Autor:  kajaa [ 02 Paź 2010, 13:45 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

http://www.newkat.katolik.pl/index1.php ... kuly&id=32
Osobiście spotkałam się z najróżniejszymi postawami po obu stronach. Od skrajnej niechęci, po postawy takie jak opisane na początku tego wątku. Słyszałam o zakonnikach będących mistrzami zen jednocześnie...

Autor:  nemo [ 02 Paź 2010, 20:28 ]
Temat postu:  BUDDA A JEZUS

Osobom zainteresowanym tym wątkiem polecam, na przykład numery "rozstai" (znajdujące się na wymienianej już na tym forum stronie), omawiające buddyzm zen – 67,68,69,84,98, znajdą tam m. in. literaturę tematyczną. Pozdrawiam.

Autor:  Gość [ 18 Lis 2010, 22:15 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

Współistnienie różnych religii, oraz zdrowego rozsądku .

,,Wraz ze wzrostem różnorodności amerykańskiego społeczeństwa, niebezpieczeństwo podziałów jest wyższe niż kiedykolwiek. A nie jesteśmy już chrześcijańskim narodem, przynajmniej nie tylko. Jesteśmy też narodem żydowskim, islamskim, buddyjskim, hinduistycznym i narodem niewierzących. I nawet, gdybyśmy byli tylko chrześcijanami i wykluczyli wszystkich innowierców ze społeczeństwa, to czyjego chrześcijaństwa uczylibyśmy w szkołach? Jamesa Dobsona czy Ala Sharptona? Które fragmenty Biblii kształtowałyby naszą politykę? Księga kapłańska, która pochwala niewolnictwo i uważa jedzenie skorupiaków za nieczyste? Czy może Księga Powtórzonego Prawa, która nakazuje ukamienować wątpiące dziecko? A może Kazanie na Górze, fragment tak radykalny, że chyba nawet nasz Departament Obrony nie przetrwałby jego stosowania. Więc zanim damy się porwać, poczytajmy Biblię. Wiara nie czyta Biblii... Co prowadzi mnie do następnej kwestii. Demokracja wymaga, by ludzie religijni budowali postulaty w oparciu o wartości uniwersalne, a nie konkretnej religii. Mam na myśli to, że ich propozycje powinny być przedmiotem dyskusji i walki na argumenty. Mogę być niechętny aborcji z powodów religijnych. Ale jeśli chce jej zakazać, nie mogę odwoływać się wyłącznie do nauk Kościoła. Muszę wykazać, że narusza ona wartości ludzi o różnych poglądach, w tym niewierzących. Może to być trudne dla wierzących w nieomylność Biblii w tym dla wielu ewangelików, jednak w pluralistycznym społeczeństwie nie mamy wyboru. Polityka zależy od umiejętności działania na wspólnym polu. Wymaga kompromisu, szukania tego, co możliwe. Oczywiście, w pewnym stopniu religia nie pozwala na kompromis. Jest sztuką niemożliwego. Jeśli Bóg nakazuje, to spodziewa się wykonywania nakazów, niezależnie od konsekwencji. Opieranie życia na takich fundamentach może być szlachetne, jednak w polityce byłoby to niebezpieczne. Pozwólcie, że zobrazuję. Wszyscy znamy historię Abrahama i Izaaka. Abraham miał ofiarować Bogu swego jedynego syna. Zabiera go na szczyt góry i związuje. Ostrzy nóż, gotowy do wykonania Bożego rozkazu. Wiemy, jak to się skończyło. Bóg zsyła anioła, żeby powstrzymał Abrahama. Abraham zdał test lojalności. Jednak z pewnością każdy z nas wychodząc z kościoła i widząc Abrahama z nożem w ręku, bez wahania zadzwoniłby na policję i oczekiwał, że państwo pozbawi Abrahama praw rodzicielskich. Zrobilibyśmy to, bo nie słyszymy tego, co słyszy Abraham. I nie widzimy tego, co on. Jakkolwiek prawdziwe jest jego widzenie. Dlatego powinniśmy działać stosownie do rzeczy, które wszyscy widzimy – wspólnych praw i zdrowego rozsądku. ''

* Autor: Barack Obama 

Autor:  Zbuntowany [ 18 Lis 2010, 22:53 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

Kiedy patrzę na tytuł tego tematu, to się bulwersuję, burzę się w sobie, ponieważ uwłacza on świętości i chwale Najwyższego i Najświętszego i Jedynego Prawdziwego Boga, jakim jest Jezus Chrystus. A kim jest Budda?? Jak można Buddę równać z Bogiem?? A tu postawiono go nawet przed Bogiem.

Przykazanie Boże mówi: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną"

Autor:  kaja [ 18 Lis 2010, 23:58 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

Gość napisał(a):
Współistnienie różnych religii, oraz zdrowego rozsądku .

,,Wraz ze wzrostem różnorodności amerykańskiego społeczeństwa, niebezpieczeństwo podziałów jest wyższe niż kiedykolwiek. A nie jesteśmy już chrześcijańskim narodem, przynajmniej nie tylko. Jesteśmy też narodem żydowskim, islamskim, buddyjskim, hinduistycznym i narodem niewierzących. I nawet, gdybyśmy byli tylko chrześcijanami i wykluczyli wszystkich innowierców ze społeczeństwa, to czyjego chrześcijaństwa uczylibyśmy w szkołach? Jamesa Dobsona czy Ala Sharptona? Które fragmenty Biblii kształtowałyby naszą politykę? Księga kapłańska, która pochwala niewolnictwo i uważa jedzenie skorupiaków za nieczyste? Czy może Księga Powtórzonego Prawa, która nakazuje ukamienować wątpiące dziecko? A może Kazanie na Górze, fragment tak radykalny, że chyba nawet nasz Departament Obrony nie przetrwałby jego stosowania. Więc zanim damy się porwać, poczytajmy Biblię. Wiara nie czyta Biblii... Co prowadzi mnie do następnej kwestii. Demokracja wymaga, by ludzie religijni budowali postulaty w oparciu o wartości uniwersalne, a nie konkretnej religii. Mam na myśli to, że ich propozycje powinny być przedmiotem dyskusji i walki na argumenty. Mogę być niechętny aborcji z powodów religijnych. Ale jeśli chce jej zakazać, nie mogę odwoływać się wyłącznie do nauk Kościoła. Muszę wykazać, że narusza ona wartości ludzi o różnych poglądach, w tym niewierzących. Może to być trudne dla wierzących w nieomylność Biblii w tym dla wielu ewangelików, jednak w pluralistycznym społeczeństwie nie mamy wyboru. Polityka zależy od umiejętności działania na wspólnym polu. Wymaga kompromisu, szukania tego, co możliwe. Oczywiście, w pewnym stopniu religia nie pozwala na kompromis. Jest sztuką niemożliwego. Jeśli Bóg nakazuje, to spodziewa się wykonywania nakazów, niezależnie od konsekwencji. Opieranie życia na takich fundamentach może być szlachetne, jednak w polityce byłoby to niebezpieczne. Pozwólcie, że zobrazuję. Wszyscy znamy historię Abrahama i Izaaka. Abraham miał ofiarować Bogu swego jedynego syna. Zabiera go na szczyt góry i związuje. Ostrzy nóż, gotowy do wykonania Bożego rozkazu. Wiemy, jak to się skończyło. Bóg zsyła anioła, żeby powstrzymał Abrahama. Abraham zdał test lojalności. Jednak z pewnością każdy z nas wychodząc z kościoła i widząc Abrahama z nożem w ręku, bez wahania zadzwoniłby na policję i oczekiwał, że państwo pozbawi Abrahama praw rodzicielskich. Zrobilibyśmy to, bo nie słyszymy tego, co słyszy Abraham. I nie widzimy tego, co on. Jakkolwiek prawdziwe jest jego widzenie. Dlatego powinniśmy działać stosownie do rzeczy, które wszyscy widzimy – wspólnych praw i zdrowego rozsądku. ''

* Autor: Barack Obama 

O nawet sam Barack odwiedził nasze forum, ale jak dla mnie za ciężki kaliber przynajmniej na dziś.
A jest miejsce w pluraliźmie i demokracji na zmysł duszy o którym tu sobie tak dyskutowaliśmy. Jak by to brzmiało: Partia czujących? Jest dla takich miejsce?

Autor:  obywatel [ 22 Gru 2010, 19:39 ]
Temat postu:  Re: BUDDA A JEZUS

Wszelka władza budowana jest na kłamstwie i bez kłamstwa nie może zaistnieć. Są takie religie, które przygotowują wyznawców do tego, by jak najlepiej umieli być posłuszni i nie dociekali prawdy samodzielnie.

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/