doziemiobiecanej.pl http://doziemiobiecanej.pl/forum/ |
|
Dla naszych DZIECI!:))) http://doziemiobiecanej.pl/forum/viewtopic.php?f=13&t=634 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | ChrzanKa [ 14 Lip 2011, 21:43 ] |
Temat postu: | Dla naszych DZIECI!:))) |
Kochani! Skoro Pielgrzymka rośnie w siłę kolejnych pokoleń, jakie z Łaski Bożej wydaliśmy na świat, dzielę się z Wami prezentem jaki w zeszłym roku dostała ode mnie moja Córcia - mała książeczka z bajkami, które dla niej napisałam. A może szanowni Rodzice pielgrzymkowi też coś skrobneli dla swojej latorośli i dopiszą to i owo? Chętnie poczytamy!!!! SZCZUR A razu pewnego, nie dalej jak wczoraj, Szczur przyszedł do myszy w swych ckliwych amorach. Zdjął czapkę i wąsy pazurem podkręcił, I tak trzy kwadranse przy drzwiach myszy spędził! Od września tysiąckroć wyznania miłosne Ćwiczył przed swym lustrem, by zdążyć na wiosnę! Aż pąki zakwitły i szczur się odważył. Nic nie jadł. Nic nie pił. U myszy się zjawił. Lecz zanim zapukał do drzwi w mysim domu, Godzinę jak nic dreptał tam po kryjomu! Aż w sobie się zebrał i pazur wysunął, Zapukał i zadrżał, i raz na bok splunął. I drzwiczki zgrzytnęły! I klucz się przekręcił! Otwarło się niebo dla szczurowych chęci! Lecz w górę nie spojrzał, spocony i drżący Klęknął przed swą panią szczur prawie mdlejący. W miłosnym wzruszeniu, nie unosząc głowy, Z przejęciem wielkim szczur zaczął swe mowy: „Kocham cię - wyjąkał – najmilsza myszeczko! Zostań moją żoną śliczna panieneczko!” Szczur, po tych słowach, ulgę poczuł wielką, Stanął na dwóch łapach i raz strzelił szelką. Lecz kiedy na myszkę czarująco zerknął, O mało nie zemdlał, i przysiadł, i jęknął, Bo w drzwiach zamiast myszki… stała jej ciotka, Sędziwa wiekiem, ciut gruba despotka!!! „Siostrzenica moja – chrypnęła do szczurzyska – - siedzi od dni kilku w górskich uzdrowiskach. Ona lubi czasem pojechać na wczasy. Ja dom jej pilnuję i podlewam kwiaty.” Szczur nisko się skłonił, łapy w kieszeń wcisnął, Stulił ogon, uciekł i… już ani pisnął. MIKROSKOP Płyną sobie kropki Po zielonym stawie. Co to za punkciki? Nikt nie pyta prawie. Ale przyszła Zosia I wody nabrała, Do szklanego słoja Kropki spakowała. A w domu na stole Postawiła sprzęty I słoik z wodami o obrazie ciut mętnym. „Mamusiu!” – krzyknęła – -„ wyjmujmy mikroskop! Przyjrzyjmy się dobrze Tym mokrym drobnostkom!” Ciekawość do świata Zaraz zwyciężyła I tak mama w kuchni Obiad porzuciła. Kropelka na szkiełku, Drugim szkłem przykryta, Niby nieruchomo Pod lupą spoczywa. I oko zagląda Przez okular długi A tam wszelkich stworzeń Cienie oraz smugi. Raz jeszcze zbliżenie I świat ten maleńki Ogromnym się staje, I cudnym, i pięknym! Zwierzątka, co w jednej Komórce się mieszczą, Biegają pod szkiełkiem I oko nam pieszczą! I nitki roślinek Zielone lub żółte, I małe bąbelki Rzęskami osnute. „Och! Mamo! Jakiż Ten Pan Bóg jest mądry, Że taki ład stworzeń Ułożył porządny! W najmniejszych zwierzątkach, W komórkach roślinek Organa poskładał Z tak tycich tycinek! A rozum przyrody tej Pojąć nie może, Jak tylko zachwycić się Tym, co tak Boże! Ach mamo! Jak miło W mikroskop spoglądać, Lecz co teraz tatuś Na obiad ma dostać?” DAMA W naszej małej mieścinie, Co z niczego nie słynie, Drepcze co dzień po bułki I załatwia sprawunki Pewna pani wytworna, Malowana i strojna. Chodzi jak wniebowzięta, W rozdmuchany kok spięta, W peleryny się stroi, To jej bardzo przystoi, I obuta na biało prezentuje się śmiało. Chociaż… czy to jest modne?... tego ja nie oceniam, Jedno tylko ci powiem, że to zawsze się zmienia. A ponadto ta dama, Luksusowo ubrana, Nigdy sama nie chodzi, Towarzyszą jej co dzień Dwa psy mocno strzyżone, W ciuchy zaopatrzone! Kiedy słota na dworze, One w śmiesznym kolorze Obłożone wełniastym Swetrem, szalem i paskiem!!! A do tego w spodenkach Na gumowanych szelkach!!! Chociaż… czy to jest modne?... tego ja nie oceniam, Jedno tylko ci powiem, że to zawsze się zmienia. Gdy paniusia ta strojna Z psami pląsa dostojna, Wszystkie baby rynkowe Aż pukają się w głowę! Na targowych stoiskach Śmieją się z niej ludziska. Wszak zazwyczaj tak bywa, Kiedy ktoś się wyrywa Ponad przeciętne głowy, Trend dyktować chce nowy, Śmiech usłyszy i drwinę I na swój temat kpinę. Chociaż… czy to jest dobre?... tego ja nie oceniam, Jedno tylko ci powiem, to się nigdy nie zmienia!!! KAPCIE Kapcie kłóciły się, który z nich ważniejszy, Czy z prawej, czy z lewej strony dostojniejszy. Wieczorem, gdy nogi szły na łoże swoje, Kapcie jeszcze ciepłe zaczynały boje! Tak co noc do świtu za czuby się brały, I wzajemnie sobie szewki podgryzały. Aż pewnego ranka, gdy noc z wolna przeszła Prawemu kapciowi - TRACH! – pękła podeszwa! „A! widzisz! - rzekł kapeć lewy do współbrata - - Ja jestem ważniejszy! A ty mi stąd zmiataj!” Wtem kury zapiały i słonko zabłysło I nogi powstały, by w kapcie się wcisnąć. Kapeć lewy prychnął i bardzo bezczelnie Pożegnał prawego, który płakał rzewnie. Lecz jakiż to szok na oba spadł wielki, Bo wraz z prawym lewy też trafił do ręki! I zaraz na oba padł wyrok jednaki, Razem poszły w śmieci! Ot i finał taki. MAŁPA Wisiała małpa na linie. Gdzie? W Tryszczynie. Po co? Tego nie wiedziała. Hmm… to znaczy… Kiedyś wiedziała Ale zapomniała. PCHEŁKI W zapyziałej dziurze, Na plecionym sznurze Dwie pchełki siedziały I sobie gadały. Jedna mówi: Skaczę, Gdy pieska zobaczę! Pójdę w świat szeroki Podziwiać obłoki! Druga mówi: Siedzę. Zimę w głodzie spędzę. Przyjdzie pies golony, Pójdę na salony! Pierwsza - od miesięcy Tędy i owędy Z kundlem podróżuje, Światem się raduje! Druga - na swym sznurze, Otulona kurzem, Zaciskając palce, Czeka na swą szansę. Pierwsza - w deszczu, w słońcu, Czasem na zającu, Świat cały poznaje, Radości doznaje! Druga - ledwo żywa! Sucha i leciwa Ze zgryzoty płacze, Ale wciąż nie skacze. Pierwsza - w sierści lisiej, Wilczej albo mysiej, Na łąkach i w lasach Wesolutko hasa! Druga - mizerota Twarda w swych ochotach, Czeka rozżalona, Wciąż śniąc o salonach. Mijały miesiące, Chwil wszystkich tysiące, Pchły się zestarzały, Siły już nie miały. W zapyziałej dziurze Znów siedzą na sznurze, Siedzą cichuteńkie, Stare, starusieńkie. Pierwsza - już wysycha, Sama ledwo dycha Lecz szczęśliwa cała, Dobre życie miała. Drugą - w ciężkich dąsach Złość pali gorąca, Świata nie poznała, Na salony chciała! Siwe, siwiuteńkie Pchełki dwie maleńkie, W zapyziałej dziurze Siedzą na swym sznurze. RĘKAWICZKI Rękawiczki się smuciły Gdyż nadeszła wiosna, W szafie siedzieć nie lubiły, Z dziećmi chciały zostać! A ponadto ze starości Dziur kilka dostały, Żywot swój w służbie ludzkości Wkrótce skończyć miały!! Ale wzięła je mamusia, Włosy im doszyła, Potem oczka, uszka, buzia… Pacynki zrobiła!!! Teraz, na swe stare lata, W teatrzyk się bawią, W strojnych sukniach, w pięknych szatach Swe występy mają!!!! LUKROWANE CIASTKO Lukrowany pierniczek, Malowany światem, Z czekolady patyczek, Z marcepana kwiatek, Z orzecha piłeczka, Z migdała zaś chmurka, Mała biedroneczka Z naszego podwórka! I wszystko cukrowe, Słodziutkie i przednie, Smaki kajmakowe, Że aż ślinka cieknie! Motylek lukrowy, Sezamkowy deszczyk, Listeczek cukrowy I dla Zosi wierszyk! Wypisane zdania Czekolady smakiem O ciastku, co mama Malowała światem. SŁONKO ALBO DESZCZ Słonko moje żółte! Jakże cię brakuje, Gdy deszcz z ciemnej chmury Na głowę ląduje. Kiedy z ogródeczka Chmura barwy kradnie, Chowasz się, gdy wołam. Słonko! Fe! Nieładnie! Kropelkowy deszczu! Jakże cię brakuje, Kiedy słońce, prażąc, Kwiatki mi marnuje. Gdy ptaszki w ogrodzie Z suchym milczą gardłem. Ja cię wołam! Deszczu! Milczysz? Fe! Nieładnie!!! |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |