Kościół z Puzzli? Puzzel szuka swojego miejsca w Kościele i w świecie. Stoi na rozdrożu i wypatruje kogoś, albo czegoś, co pokieruje jego krokami. Dlatego Kościół Puzzli wyraźnie dzieli się na tych, co prowadzą i tych, co są prowadzeni. Puzzel z reguły czuje się w Kościele jedynie biorcą tego, co księża, bądź liderzy wspólnot mają mu do zaproponowania. Oczekuje, że być może z ich strony otrzyma wskazówkę, gdzie jest jego miejsce w Kościele i w świecie. Jego problem polega właśnie na tym, że oczekuje wskazówek, ale sam nie rozeznaje własnych decyzji. Dlatego dzisiaj kilka słów o podejmowaniu decyzji.
Przypomina mi się fragment takiej rozmowy z dwudziestoośmioletnim mężczyzną:
… jesteśmy z Martą razem już prawie dwa lata. Zaczęliśmy rozmawiać o małżeństwie. Marta, że jest gotowa. Nasi rodzice wciąż puszczają aluzje o zaręczynach. Ale we mnie pojawiła się niepewność. Kilka lat temu myślałem o wstąpieniu do zakonu. Ale potem się poznaliśmy i te myśli mi odeszły. A teraz, gdy pojawiła się opcja ślubu, one znów odżyły. Strasznie się z tym męczę. Tak, jakbym zatrzymał się przed czerwonym światłem i nie mógł zrobić żadnego kroku do przodu. Co mogę zrobić, żeby w końcu podjąć decyzję?
- A gdybyśmy wyobrazili sobie, że podjął Pan decyzję o tym ślubie, to co by było?
- Nie wiem… straciłbym chyba wolność.
- A gdybyśmy sobie wyobrazili, że podejmuje Pan decyzję o pójściu do zakonu, co wtedy by było?
- Hmmm… nie miałbym żony, dzieci…
- A wolność?
- No właśnie… tu i tu strata.
- A tu, gdzie Pan stoi, czuje się Pan wolny?
- Właściwie to nie, bo nie mogę zrobić żadnego kroku z tego miejsca. Ale przynajmniej mam kilka możliwości, a potem one znikną…
A potem one znikną...
Dla wyznawcy Architekta Puzzli decyzja to przede wszystkim strata. Z jednej strony oczekuje on tak wyraźnego znaku, że nie będzie miał już wyboru, a z drugiej strony sam wyboru nie podejmuje. Obawia się stracić tę wielość możliwości, które się przed nim otwierają, gdy jest na rozdrożu. Gdyby powołanie przyszło, tak jak kiedyś bilet do wojska, nie musiałby brać na siebie odpowiedzialności za decyzję. Byłby ktoś, albo coś, na kogo można by zrzucić tę odpowiedzialność. Byłby odpowiedzialny Architekt. I w sytuacji, gdy dany wybór okazałby się błędny, można by zawsze powiedzieć: to nie była moja decyzja. I się wycofać. Z własnej decyzji znacznie trudniej jest się wycofać.
Każdy wybór i każda decyzja oznacza rezygnację z wielu innych opcji. I niepewność, obawa, lęk etc… są uczuciami całkowicie zrozumiałymi w takich momentach. Rzecz jednak w tym, że Puzzel woli tych uczuć uniknąć i dlatego woli nie podejmować decyzji. Nie dostrzega jednak, że brak wyboru jest także wyborem. I to bodaj najgorszym. Daje pozór wolności, bo wciąż istnieją różne możliwości, ale co mu po nich, gdy z żadnej nie korzysta? W rzeczywistości tkwi w niewoli wielu możliwości, zamiast w wolności wybrać jedną z nich.
Za albo przeciw, ale zawsze świadomie
Lubimy o sobie myśleć, że podejmujemy decyzje, kierując się rozumem - szczególnie panowie. Ale okazuje się, że to raczej emocje motywują nasze wybory (a rozum potem je odpowiednio uzasadnia:). Im więc lepszy mam kontakt z własnymi uczuciami, tym lepszych wyborów mogę dokonać. Głębokie rozeznawanie decyzji to nie tylko kalkulacja “za” i “przeciw”, to wgląd w uczucia, które prowadzą mnie do działań. Św. Ignacy nazywał to “porządkowaniem uczuć”. Co przeżywam i do czego te uczucia mnie motywują? Czy chcę iść tam, gdzie one mnie prowadzą, czy przeciwnie? Dokąd dojdę kierując się lękiem i obawami? A dokąd, kierując się ufnością? Gdy do takiego wglądu w siebie zaproszę Pana Boga, wtedy rozeznawanie decyzji staje się modlitwą. Pan Bóg nie podejmie decyzji za mnie, ale może mi pomóc w wejrzeniu we własne serce, w poruszenia wewnętrzne. Może pomóc mi zobaczyć, czym się kieruję tkwiąc w zwieszeniu i dokąd mogę dojść, gdy podejmę decyzję. Mogę wtedy dokonać wyboru, do jakiego On mnie zaprasza, albo dokonać wyboru przeciwnego. Ale w jednym i w drugim przypadku będzie to wybór świadomy. I tak w jednym, jak i w drugim przypadku, biorę na siebie odpowiedzialność za ten wybór. To jest smak wolności.
Obraz Kościoła Puzzli przybiera postać grupy ludzi biernych. Widzów, klientów… To nie jest Wspólnota, do jakiej zaprasza nas Chrystus. Kościół w swej istocie nie jest układanką z Puzzli, to Wspólnota ludzi wolnych. Jedynie wolni ludzie mogą stworzyć wspólnotę opartą na miłości, bo do miłości nie da się nikogo zmusić.
MR
_________________ W życiu najważniejsze jest wyrobienie dramatyczne i elementy baśniowe M. Hłasko Sowa córka piekarza.
|