*kaja* napisał(a):
Janie potraktuj mnie, Puńka, czy Alę, czy innych jak przyjaciół, a będzie to prawdziwym wyznaniem wiary
Co sądzisz o ich bluesach, dla mnie to rewelacja. Jeśli czymś Cię wcześniej uraziłam to przepraszam.
Nie wiem, jak mam to potraktować. Czy jako polecenie, prośbę, rozkaz, ultimatum, czy może jeszcze coś innego. Niezależnie co to jest, jego forma jest dla mnie wysoce niekonwencjonalna. Nie potrafię traktować po przyjacielsku ludzi, jeżeli nie są moimi przyjaciółmi. Przyjaźń wymaga czasu próby, wyjaśnienia niejasności które ją psują. Nie da się jej zadeklarować jeśli jej nie ma. Wspomniałaś o Puńku. Ucieszyłem się, gdy go odkryłem, ale on napisał mi: "PISANIE DLA MNIE NA TYM FORUM ,NIE JEST I NIE BĘDZIE POLEMIKĄ INTELEKTUALNĄ ORAZ UKAZYWANIEM SWOJEJ RACJI.
NIE W TYM KIERUNKU PODĄŻAM .
ZUPEŁNIE INNYM .
MINĘLIŚMY SIĘ I TO JEST FAJNE .
(...)
PRZYJŚĆ W PORĘ -ZASZCZYT.
ODEJŚĆ W PORĘ - GODNOŚĆ .
(...)
tam ,gdzie jestem sobą i nie muszę rzeźbić rzeźby ,która już dawno jest rzeźbą ."
Spróbowałem jeszcze tam, gdzie Puniek jest sobą (Z dystansu str. 30-31 dnia 2-3 grudnia) i zostałem odepchnięty. Więc co miałem robić? Położyłem uszy po sobie i cichutko się wycofałem. Nie będę się pchał tam gdzie mnie nie chcą. I nie mam o to po Puńka żadnej pretensji. Czy to nie wystarczy? Szanuję jego wolność. Czy to jeszcze za mało? Co w tej sytuacji mogę jeszcze zrobić, abym miał go potraktować - jak tego sobie życzysz - "po przyjacielsku" w sytuacji kiedy on nie życzy sobie przyjaźni ze mną.
A Ty Kaju w tym miejscu wykorzystując moją otwartość, szczerość, a może i naiwność Nie omieszkałaś zadrwić ze mnie pokazując ludziom moją rzekomą małostkowość i rzekome kłamstwo. Napisałem prawdę i mimo że Julian Pakuła nie żyje by mógł ją potwierdzić to i tak jestem w stanie dowieść, że nie kłamałem pisząc; iż po zrobieniu filmu tzw. "kopii matki" wszystkie pozostałe odpady trafiają już tylko do kosza na śmieci. A rozliczanie się z materiałów roboczych dokonuje się podczas realizacji filmu, a nie po jego zakończeniu. Jeśli mi nie wierzysz, to porozmawiaj na ten temat ze starymi filmowcami.
Obca jest też mi forma przeprosin typu: "Jeśli czymś Cię wcześniej uraziłam to przepraszam."
Nie twórzmy fikcji.
Nie są to żadne przeprosiny.
Jest to tylko proforma na odczepnego.
Jeśli osoba przepraszająca nie jest zainteresowana tym, za co ma przepraszać i jest jej to wszystko jedno o co osobie przepraszanej chodzi.
To na takich podstawach nie da się zbudować dobrych relacji międzyosobowych.
Niektórzy przyjaźń pojmują jako popieranie swoich bliskich, swojej korporacji, swojej rodziny, swojego Kościoła
niezależnie od prawdy, po której stronie się znajduje. Dla mnie taka postawa jest obca i uważam, że nie służy ona dobru tych, których bronimy w złej sprawie, ponieważ tylko prawda wyzwala i prawdą jest Jezus.
Dlatego nie rozumiem, dlaczego niektórzy postrzegają mnie, jako wroga Kościoła, kiedy walczę ze złem które Kościół niszczy. Dla mnie jest to wyjątkowo bolesne, ponieważ ja Kościół kocham.
Uważam, że wszelka miłość, przyjaźń, jedność winny być zawsze budowane tylko na prawdzie.