Ostatnia wizyta: Obecny czas: 22 Gru 2024, 09:21


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 29 Gru 2010, 19:38 

Rejestracja: 17 Sty 2014, 16:11
Posty: 1
Właściwie, to ja odkryłem buddyzm niezależnie od Buddy. Jak miałem coś 12 lat, to oglądałem filmy, gdzie ludzie ciągle za czyms biegali, czegos pożądali, a to pieniędzy, a to kobiety, samochodu, honorów, zaszczytów czy władzy. Nic im nie brakowało wcześniej, ale jednak jakiś z wymienionych celów zdominował ich życie. I byli bardzo nieszczęśliwi z tego powodu, że nie mogą osiągnąć tego, czego pragną. Więc zadałem sobie pytanie: dlaczego nie mogą przestać pragnąć? Co im przybędzie z osiągnięcia tych celów? I jakieś kilkanaście lat później dowiedziałem się, co to jest buddyzm.
I nie bardzo mogłem zrozumieć, dlaczego Budda musiał medytować kilka lat zanim doszedł do wniosków, jakie ja sam wysnułem po obejrzeniu klku filmów z Hollywood. No, tak, Budda nie miał TV ;-)
Buddyzm jest tym, do czego może dojśc człowiek uczciwie szukający prawdy, jeśli oprze się wyłącznie o swój własny rozum.
Zasady buddyzmu (mówię o etyce życia) są bardzo podobne do zasad chrześcijańskich.
Ale buddyzm nie ma tego, co najważniejsze. Wiary w Boga, który daje zbawienie.
Filozofia buddyjska dla chrześcijanina jest zagrożeniem.
Nie dodaje niczego (bo technicznie chrześcijaństwo ma taką samą "receptę" na życie doczesne: skromnośc, uczciwość, solidność, prawdomówność, czystość) a zabiera Boga i zbawienie w zamian kierując ducha ludzkiego na manowce jakiejś nieokreślonej nirwany (która okazuje się być piekłem, jak wszystko w duchowości, co nie jest Domem Ojca). Buddyzm dla chrześcijanina to cofnięcie się w rozwoju duchowym.
Z punktu widzenia chrześcijanina buddyzm nie oferuje niczego, czego nie daje chrześcijaństwo. A odbiera cała duchowość.
Buddyzm to pokusa znieczulenia na świat, bliźnich, to, co nam zakłóca spokój, pokusa zwolnienia nas z zaangażowania w czynienie sobie Ziemi poddanej oraz z miłości bliźniego.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 29 Gru 2010, 22:25 

Rejestracja: 17 Sty 2014, 16:11
Posty: 71
obywatel napisał(a):
Wszelka władza budowana jest na kłamstwie i bez kłamstwa nie może zaistnieć. Są takie religie, które przygotowują wyznawców do tego, by jak najlepiej umieli być posłuszni i nie dociekali prawdy samodzielnie.


Obywatelu, nie zgodzę się z tym, że wszelka władza nie może zaistnieć bez kłamstwa.
Władza istnieje i powołana została w dobrym celu, w celu podziału obowiązków, aby był ktos odpowiedzialny za pewną część, a ktoś inny za drugą. Zamysł więc był dobry. To raczej osoby sprawujące władze są nieudolne i ulegają kłamstwu i krętactwom. Zatem wszystko zależy od człowieka.
A jesli chodzi o specjalne przygotowywanie wyznawców i robienie czystki w samodzielnym myśleniu to dla mnie to nie są religie, a sekty. Jednym ze słów od których wywodzone jest znaczenie słowa religia to religio - bogobojność. A to z kolei kłóci mi się (być może z powodu katolickiego pojmowania Boga jako Miłości) z wpływem o którym piszesz, bo wnioskuję, że chodzi Ci o pewne ograniczanie swobody i autonomii jednostki, czy dobrze Cie zrozumiałam?
Pozdrawiam


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 29 Gru 2010, 22:49 

Rejestracja: 17 Sty 2014, 16:11
Posty: 4
To pokaż mi proszę taką władzę która może funkcjonować bez kłamstwa.
Sama piszesz o bogobojności. Czy strach nie jest właśnie tą emocją, za pomocą której o wiele łatwiej jest utrzymać posłuch ?
Buddyzm w dziejach swojego istnienia też był używany dla celów władzy. Obawiam się że żadna religia tego ie uniknęła. Dla przybliżenia tematu proponuję prześledzić wątek KRYTYKA SYSTEMU.
( Jeśli Ci się uda to wtedy możemy mieć jakąś płaszczyznę do rozmowy.)


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 29 Gru 2010, 23:55 

Rejestracja: 17 Sty 2014, 16:11
Posty: 3
Wpierw trzeba by odróżnić pojecie manipulowania religią od pojęcia manipulacji jako celu religii.
Celem właściwie rozumianej religii jest dobro człowieka, ale bywa ona często wykorzystywana jako narzędzie manipulowania ludźmi, tak jak wszystko do tego celu może być użyte.(System szkolnictwa, opieki medycznej, itd.).Człowiek ma różne potrzeby, w tym potrzebę duchowości, której rozwój zapewnia religia. Należałoby się zastanowić, czy to twierdzenie, że religia służy tylko i wyłącznie manipulacji - nie jest właśnie manipulacją samą w sobie. Swoistym, wybiórczym praniem mózgu. Prawdziwe jest stwierdzenie, że religia może służyć do manipulowania ludźmi, nawet przez samych członków Kościoła, czy innej wspólnoty, bo są oni ludźmi. Naiwne wydaje się oczekiwanie, od księdza - człowiek - żeby był nieskazitelny jak Bóg. Tak jak są źli nauczyciele, czy lekarze, tak samo zdarzają się źli księża. Ale twierdzenie, że religia to zło, bo ksiądz zgrzeszył jest tak samo karkołomne jak twierdzenie, że należy zamknąć szkoły, bo jakiś procent nauczycieli nie nadaje się do zawodu, albo szpitale, bo sanitariusze w Łodzi okazali się łowcami skór. Jeśli komuś religia, czy wiara nie odpowiada, jego wybór, nikt na siłę do Kościoła go nie zaciągnie, ale nie powinien też uważać ludzi wierzących za głupszych, czy gorszych od siebie.
A instytucje są wytworem stadnej natury człowieka. Nie należy walczyć z naturą, bo kończy się to zawsze fiskiem. Należy walczyć ze złem w instytucjach, a nie z instytucjami. Należy chronić się przed tymi manipulacjami, a stwierdzenia, że system, czy religia jest zły, bo ktoś za ich pomocą dopuścił się manipulacji to nadinterpretacja i przesada. Jako przykład:
28.08.2010
"Manipulowanie religią dla celów politycznych" jest jedną z przyczyn przemocy między wyznawcami różnych religii i wewnątrz wspólnot religijnych - głosi orędzie Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego.

Orędzie zatytułowane jest "Chrześcijanie i muzułmanie: razem, aby przezwyciężyć przemoc między wyznawcami różnych religii". Ogłosił je przewodniczący Rady kard. Jean-Louis Tauran. Jest to watykańskie przesłanie z okazji zakończenia ramadanu.

Jako przyczyny napięcia i przemocy w stosunkach między religiami wskazuje się w przesłaniu również "dyskryminację z powodu przynależności rasowej i religijnej oraz napięcia społeczne."


"Ignorancja, ubóstwo, zacofanie i niesprawiedliwość są bezpośrednimi przyczynami przemocy nie tylko w stosunkach między wspólnotami religijnymi, ale również wewnątrz tych wspólnot" - podkreślił w przesłaniu kard. Tauran.

Papieska Rada wskazuje w swym dokumencie na pilną konieczność wychowywania i kształcenia nowych generacji "we wzajemnym poszanowaniu, dialogu i braterstwie w domu, w szkole, w kościele i w meczecie".


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 31 Gru 2010, 16:56 

Rejestracja: 17 Sty 2014, 16:11
Posty: 4
Zważ, że hipisi w polsce naprawdę są odporni na indoktrynacje ( 30 lat praktyki ! ) i też dlatego mogą ją łatwo wykrywać. Jeśli dla całego Ruchu na Ziemi "zdalnie sterowane" społeczeństwo za pomocą psychomanipulacji ( i właśnie również religii ) jest wszędzie dostrzegane, to chyba normalne, że jesteśmy wyczuleni na takie mechanizmy ?
Piszę tutaj właśnie z powodu PRAWDY jak również o samym procesie jej znajdowania.

"27 lutego Teodozjusz edyktem wydanym w Tesalonice nakazał wszystkim swym ludom wyznawać tylko tę religię, której przestrzegaja biskup Rzymu Damazy i biskup Aleksandrii Piotr; jej wyznawcy maja z rozkazu cesarza nosić nazwę chrześcijan katolików. Wszyscy inni to szaleńcy i obłąkani, heretycy a miejsca ich zebrań nie mogą być nazywane kościołami. Było to prawne usankcjonowanie katolicyzmu."
Krawczuk: Kronika Rzymu i Cesarstwa Rzymskiego.

CESARZE RZYMSCY OFERTĘ ZAŁOŻENIA Z WSZYSTKICH CHRZEŚCIJAN CESARSTWA, JEDNEJ ZCENTRALIZOWANEJ, PODLEGŁEJ CESARZOWI ORGANIZACJI, ZŁOŻYLI WSZYSTKIM CHRZEŚCIJANOM. TYLKO, ŻE WIĘKSZOŚĆ CHRZEŚCIJAN NA TO MATACTWO NIE POSZŁA. Poszła na to garstka biskupów skorumpowanych przez cesarza. Po edykcie Teodozjusza większośc prawdziwych chrześcijan zaszła do podziemia i postępując w zgodzie z zasadami Jezusa, czasem w konspiracji a od pewnago już czasu zupełnie legalnie, przetrwali do naszych czasów. Ci zaś którzy wstąpili do STWORZONEGO PRZEZ TEODOZJUSZA (a nie przez Jezusa) "KOŚCIOŁA" zapewnili sobie odpowiednią liczbę członków w ten sposób, że zmuszali wszystkich ludzi do członkostwa w nim wprowadzając zasadę, że kto nie jest członkiem KRK ten nie jest obywatelem, z wszystkimi tego konsekwencjami.

Napisałeś (łaś)
"Człowiek ma różne potrzeby, w tym potrzebę duchowości, której rozwój zapewnia religia. "

Wszystko się zgadza, tylko że zarówno Buddyzm jak i Chrześcijaństwo jest możliwością umiejscowienia cierpienia człowieka w taki sposób, by dało się go wytłumaczyć. wytłumaczyć, ale czy zrozumieć ? Czy faktycznie rozumiemy funkcje cierpienia w życiu ?
Rozwój, również duchowy jest wzrastaniem, ewolucją. Natomiast religie są głównie powtarzaniem. Owszem, przez praktykę powtarzania można osiągnąć rozwój jednostki, ale czy przy rozwoju ludzkości nie rozwijające się religie nadążą za ewolucją świadomości ?
Budda przepowiedział koniec Buddyzmu na kilka tysięcy lat po jego śmierci... dokładnie nie wiem ile ( można to sprawdzić jeśli ktoś ciekawy )
Czy przepowiednie Chrześcijańskie dotyczące końca religii są jawne ?


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 01 Sty 2011, 17:18 

Rejestracja: 17 Sty 2014, 16:11
Posty: 60
obywatel napisał(a):
Zważ, że hipisi w polsce naprawdę są odporni na indoktrynacje ( 30 lat praktyki ! ) i też dlatego mogą ją łatwo wykrywać. Jeśli dla całego Ruchu na Ziemi "zdalnie sterowane" społeczeństwo za pomocą psychomanipulacji ( i właśnie również religii ) jest wszędzie dostrzegane, to chyba normalne, że jesteśmy wyczuleni na takie mechanizmy ?
Piszę tutaj właśnie z powodu PRAWDY jak również o samym procesie jej znajdowania.

"27 lutego Teodozjusz edyktem wydanym w Tesalonice nakazał wszystkim swym ludom wyznawać tylko tę religię, której przestrzegaja biskup Rzymu Damazy i biskup Aleksandrii Piotr; jej wyznawcy maja z rozkazu cesarza nosić nazwę chrześcijan katolików. Wszyscy inni to szaleńcy i obłąkani, heretycy a miejsca ich zebrań nie mogą być nazywane kościołami. Było to prawne usankcjonowanie katolicyzmu."
Krawczuk: Kronika Rzymu i Cesarstwa Rzymskiego.

CESARZE RZYMSCY OFERTĘ ZAŁOŻENIA Z WSZYSTKICH CHRZEŚCIJAN CESARSTWA, JEDNEJ ZCENTRALIZOWANEJ, PODLEGŁEJ CESARZOWI ORGANIZACJI, ZŁOŻYLI WSZYSTKIM CHRZEŚCIJANOM. TYLKO, ŻE WIĘKSZOŚĆ CHRZEŚCIJAN NA TO MATACTWO NIE POSZŁA. Poszła na to garstka biskupów skorumpowanych przez cesarza. Po edykcie Teodozjusza większośc prawdziwych chrześcijan zaszła do podziemia i postępując w zgodzie z zasadami Jezusa, czasem w konspiracji a od pewnago już czasu zupełnie legalnie, przetrwali do naszych czasów. Ci zaś którzy wstąpili do STWORZONEGO PRZEZ TEODOZJUSZA (a nie przez Jezusa) "KOŚCIOŁA" zapewnili sobie odpowiednią liczbę członków w ten sposób, że zmuszali wszystkich ludzi do członkostwa w nim wprowadzając zasadę, że kto nie jest członkiem KRK ten nie jest obywatelem, z wszystkimi tego konsekwencjami.

Napisałeś (łaś)
"Człowiek ma różne potrzeby, w tym potrzebę duchowości, której rozwój zapewnia religia. "

Wszystko się zgadza, tylko że zarówno Buddyzm jak i Chrześcijaństwo jest możliwością umiejscowienia cierpienia człowieka w taki sposób, by dało się go wytłumaczyć. wytłumaczyć, ale czy zrozumieć? Czy faktycznie rozumiemy funkcje cierpienia w życiu ?
Rozwój, również duchowy jest wzrastaniem, ewolucją. Natomiast religie są głównie powtarzaniem. Owszem, przez praktykę powtarzania można osiągnąć rozwój jednostki, ale czy przy rozwoju ludzkości nie rozwijające się religie nadążą za ewolucją świadomości ?
Budda przepowiedział koniec Buddyzmu na kilka tysięcy lat po jego śmierci... dokładnie nie wiem ile ( można to sprawdzić jeśli ktoś ciekawy )
Czy przepowiednie Chrześcijańskie dotyczące końca religii są jawne ?

Jeśli moge wtrącic swoje zdanie:
Guru, bo zdaje, się że to Ty, prawda? Bo na innym forum czytałam częściowo identyczną wypowiedź (Teozdozjusz) podpisaną Góru.
Jeśli możesz, to odpowiedz, na jakiej postawie opierasz swoją wypowiedź, w której w trzech zdaniach udało Ci się podsumować całą historię Kościoła, plus definicję kto jest prawdziwym chrześcijaninem. Na czym opierasz stwierdzenie, że większość prawdziwych chrześcijan zeszłą do podziemia od czasów Teodozjusza? Czy stawiasz tezę na podstawie analizy faktów? Czy stawiasz tezę, a potem dobierasz do niej fakty?
Jednakże jeśli chodzi o fakty bezsporne (bo co do większości są wątpliwości, szczególnie jeśli chodzi o wydarzenia sprzed prawie 2000 tys. lat - co zrozumiałe), to początki romansu Kościoła z władzą zaczęły się przed Teodozjuszem - od Konstantyna Wielkiego (tak się powszechnie przyjmuje, choć w sumie wcześniej). Konstantyn (a właściwie Konstantyn i Licyniusz) wprowadził Edyktem Mediolańskim wolność wyznaniową dla chrześcijan i położył kres ich prześladowaniom: tortury, mordowanie np. "opiekanie" przez trzy dni na specjalnej kracie, czy krześle itp. Konstantyn szczerze się nawrócił, doceniając nauki Jezusa na tle ówczesnych wierzeń pogańskich, gdzie składanie ofiar z ludzi nie było rzadkością. (W ofierze składano np. dzieci niewolników, a w przypadku szczególnego zagrożenia np. wojną - palono także dzieci arystokratów. Bo im ofiara boleśniejsza, tym skuteczniejsza). Konstantyn raczej nie mógł mieć żadnego interesu przyjmując religię, której wyznawcy, wywodzący się z nizin społecznych stanowili niecałe 5-10 % czyli Chrześcijaństwo. Choć wielu historyków gimnastykuje się jak może, aby udowodnić, że Konstantyn miał jednak jakiś interes polityczny. Mimo, że wyczyniają figury bardzo wyszukane, moim zdaniem, żadnemu nie udało się znaleźć innego sensownego wytłumaczenia, aniżeli motyw religijny, dla nawrócenia się Konstantyna na niewiele podówczas znaczącą, wiarę udręczonej prześladowaniami biedoty. Teodozjuszowi natomiast chodziło głównie o zlikwidowanie konfliktu ortodoksów z arianami, na tle pojęcia Trójcy Św. Pod wpływem konfliktów Teodozjusz zwołał pierwszy synod, na którym ustanowiono pierwszy dogmat Trójca jest jednością. Nie wyznajemy trzech bogów, ale jednego Boga w trzech Osobach: Trójcę współistotną (...). Ojciec jest tym samym, co Syn, Syn tym samym, co Ojciec, Duch Święty tym samym, co Ojciec i Syn, to znaczy jednym Bogiem co do natury”. Podstawowym źródłem dla nauki o Trójcy Świętej są słowa Jezusa z Ewangelii, gdzie Jezus określa siebie jako Syna Bożego pozostającego w jedności z Ojcem (J 10:30) oraz obiecuje apostołom zesłanie Ducha Świętego. Jego ostatnim poleceniem danym uczniom było: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Mt 28:19 BT) Arianie dogmatu nie uznali, a Teodozjusz zaczął ich prześladowania polegające na wyeliminowaniu z życia publicznego m.in. przez konfiskatę majątków.
Za Teodozjusza pod pojęciem pogan, kryli się np. zwolennicy gnozy i manicheiści - zakładali oni, że cały materialny świat jest dziełem szatana m.in. zakazywali prokreacji, wielu ludzi pod ich wpływem popełniało samobójstwa. Czczono wiele różnych Bóstw. Czciciele niewiele o tych bogach wiedzieli i na ogół nie zależało im, by wiedzieć więcej, zresztą było to niemożliwe. Mity opowiadające o nich były mętne i pełne sprzeczności. Niektórzy ludzie, zwłaszcza ci rozumniejsi, widzieli ich absurdalność. Na ogół jednak uczestniczyli w religijnych ceremoniach. Było to świadectwo przynależności do danej społeczności. Nie sprzeciwiali się władzy cesarza. Bez oporów zapalali kadzidło dla boskiego Cesarza, bo jeden bóg w tą czy w tą nie stanowił dla nich różnicy. Chrześcijanie nie mogli na to przystać, więc Teodozjuszowi nie pozostało nic innego jak związać Kościół z Państwem i już w 380 r. chrześcijaństwo stało się, na mocy jego edyktu "religią państwową". Wolność religijna nie zgadzała się z logiką państwa teokratycznego, któremu Rzym był wierny od czasów pogańskich. Wcześniej cesarze odbierali kult boski. Choć w erze chrześcijańskiej zrezygnowali oni z pełnienia funkcji kapłańskich, jak to miało miejsce wcześniej, jednak zobowiązali się bronić prawdy chrześcijańskiej i rzeczywiście wydali walkę pogaństwu. W ich logice władzy nie było miejsca na jakąkolwiek niezależność Kościoła. Właściwie, w tamtym czasie w ogóle nie było mowy o relacji państwo - Kościół, dlatego że Kościół jako niezależna wspólnota nie miał prawa bytu, był on zupełnie wtopiony w system władzy państwowej. Kościół miał być duszą państwa, którego władza świecka była ciałem. Na pewno postępowanie Teodozjusza nie jest chlubą dla Kościoła, a jedynie jedna z kart trudnej historii Państwo - Kościół. Dla władzy państwowej Kościół zawsze był kłopotem i na zmianę jest wykorzystywany dla celów Państwa, bądź prześladowany, a wywodzenie Kościoła Rzymskokatolickiego od Teodozjusza jest często powtarzanym nadużyciem. Szczególnie w kręgach wrogo nastawionych do Kościoła np. wśród świadków Jehowy, czy innych pomysłowych myślicieli, którzy wraz z z historią o Teodozjuszu jednym tchem obwiniają chrześcijan za satanizm - bo to odwrócony krzyż i tym podobne.Pierwszym papieżem był jeden z dwunastu apostołów - św. Piotr. Pełnił funkcję biskupa wspólnoty w Antiochii, a potem w Rzymie. Tam około roku 64 został zamęczony – ukrzyżowany głową w dół. Na jego grobie powstała bazylika w Watykanie nazwana jego imieniem (obecnie najważniejsza świątynia Kościoła katolickiego). Przez wieki doszliśmy do obecnej sytuacji, a mianowicie:

Benedykt XVI uznał rozdział Kościoła i Państwa za "wielki postęp ludzkości" - informuje Agencja Zenit. Papież - który przemawiał podczas zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Włoch 18 maja br. - powiedział jednocześnie, że kiedy Kościół przedstawia publicznie zasady etyczne, wówczas nie narusza świeckości, lecz przyczynia się do dobra wspólnego w ramach własnego obszaru działania.
Prymas Włoch mówił dalej: "Kościół jest w pełni świadom, że częścią fundamentalnej struktury chrześcijaństwa jest rozróżnienie między tym, co należy do Cezara, i tym, co należy do Boga, między Państwem a Kościołem, to znaczy autonomia rzeczywistości doczesnych. Kościół nie tylko uznaje i szanuje to rozróżnienie i autonomię, lecz cieszy się z niej, uważając ją za wielki postęp ludzkości i za fundamentalny warunek swej własnej wolności i wypełniania swej powszechnej misji zbawczej wśród wszystkich narodów".
Papież dodał też, że na mocy tej misji zbawczej Kościół nie może wyrzec się zadania oczyszczania rozumu za pośrednictwem głoszenia swej własnej doktryny społecznej. Ojciec Święty podkreślił również, że "w zdrowej świeckości Państwa leży to, że rzeczywistości doczesne kierują się swymi własnymi normami, do których należą również te instancje etyczne, które mają swój fundament w istocie samego bytu ludzkiego i dlatego w ostateczności prowadzą one do Stwórcy".
Benedykt wezwał na koniec do tego, by nie naruszać świeckości Państwa, lecz raczej przyczyniać się do stworzenia gwarancji i promowania godności osoby i dobra wspólnego społeczeństw



Co do reszty:
Chrześcijaństwo nie tylko tłumaczy cierpienie, a nawet nadaje mu głęboki sens - (w odróżnieniu od buddyzmu)
Odnośnie przepowiedni wyszła niedawna książka o. Badeniego n.t. paruzji
http://www.przyszloscwprzeszlosci.info/ ... u-istnieje
Jeśli Cię bardzo interesuje, to mogę Ci pożyczyć, bo akurat mam.
z Życzeniami Szczęśliwego Nowego Roku. Abyśmy mniej skupiali się na przeszłości, tworzyli pozytywną teraźniejszość, która być może zaowocuje w przyszłości.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 01 Sty 2011, 21:17 
z Życzeniami Szczęśliwego Nowego Roku. Abyśmy mniej skupiali się na przeszłości, tworzyli pozytywną teraźniejszość, która być może zaowocuje w przyszłości...[/quote]

amen!


Góra
  
 
 Temat postu: Re: BUDDA A JEZUS
PostWysłany: 05 Sty 2011, 16:28 

Rejestracja: 17 Sty 2014, 16:11
Posty: 3
Imperium, rzymskie, w którym funkcjonowało wiele rozmaitych wyznań charakteryzowało się konsekwentną tolerancją. do panteonu wchodzili łatwo bogowie obcy i rzymscy, gdyż dla kazdego znalazło sie tam miejsce. Trudności powstawała z systemami opartymi na monoteiźmie. (mojżeszowe i chrześcijańskie). Żydzi przez swą ekskluzywność nie stanowili zagrożenia dla państwa. Zapewniono im egzystencje z obowiązkiem modlitwy za imperatora w miejsce wymaganej od innych czci boskiej. Chrześcijaństwo z nauką o jednym bogu, wykluczających innych z cesarzem włącznie, równym traktowaniem niewolnika i wolnego w Kosciele, wywrotowe poglądy społeczno polityczne było prześladowane do r. 313 r., kiedy to Konstantyn wielki zapewnił Kościołowi swobodę religijną. W 380 r cesarze Gracjan, Walentynian i Teodozjusz nakazali wyznawanie w całym państwie wiary chrześcijańskiej w Trójce św. wg nauki ówczesnego papieża św. Damazego. Arain nazwano heretykami - w konsekwencji pozbawiano ich urzędów. W 416 Teodozjusz zakazał wielobóstwa i składania krwawych ofiar pod karą śmierci.
Cesarze przestali uważać się za bogów, ale próbowali znaleźć poparcie w Kościele, które politycznie wykorzystywali. Prowadziło to do systemu opieki - podporządkowania Kościoła panującemu w sferze dyscyplinarnej i organizacyjnej. Kościół tę opiekę przyjmował ponieważ pomagała mu w zwalczaniu herezji, ale rychło odróżnił sacrum od profanum - słynny list papieża Gelazego z 494 r., co pozwoliło mu przeżyć upadek cesarstwa na zachodzie Europy, a w dalszej historii inspirowało go w różnych epokach, ustrojach i państwach do akcentowania swej wolności, a nawet do walki o przewagę nad rządzącymi - Historia Ustroju Państwa K. Krasowski podręcznik świecki

I Z TROCHĘ INNEJ BECZKI:
Bądźcie poddani każdej ludzkiej zwierzchności ze względu na Pana: czy to królowi jako mającemu władzę, czy to namiestnikom jako przez niego posłanym celem karania złoczyńców, udzielania zaś pochwały tym, którzy dobrze czynią. [...] Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, czcijcie króla12.


Kościół wobec państwa pogańskiego

Relację Kościoła do państwa w czasach pogańskiego Imperium Rzymskiego wyznaczała konfrontacja wskazań ewangelicznych z realiami państwa uprawiającego kult publiczny bogów, wyznającego monizm religijno-polityczny - aż po deifikację panujących, a chrześcijaństwu (początkowo także źle rozumianemu) wrogiego i okresowo dokonującego nawet jego zorganizowanych prześladowań. Pomimo tego krwawego żniwa męczenników - począwszy od samych autorów powoływanych nakazów uległości względem władzy: św. św. Piotra i Pawła - ortodoksja chrześcijańska, rozpoznawana zarówno w zachowanych dokumentach, jak w egzystencjalnych decyzjach ogółu wyznawców Chrystusa, przyjmujących dobrowolnie i bez cienia buntu męczeństwo, nie sprzeniewierzyła się nakazywanej w Piśmie św. wierności państwu. Jednocześnie, czynnie świadczyła ona zasadzie wyższej od posłuszeństwa politycznego, głoszącej, iż "trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi"13. Ten pozorny paradoks dogłębnie tłumaczy wybitny historyk Kościoła14 - o. Hugo R a h n e r SJ (1901-1968):


Kościół od samego początku uznawał państwo za pochodzącą z ustanowienia Bożego formę współżycia ludzkiego i zawsze był mu oddany z zaufaniem nie ulegającym nigdy rozczarowaniu. "Serdeczną" współpracę z państwem, która zawiera się w wyrazie "konkordat" ma on we krwi, bo ostatecznie Kościół i państwo pochodzą z serca Bożego15.


Chrześcijańskie "nie" wobec państwa, które domaga się oddania "cezarowi" tego, co "boskie", szło zawsze w parze z chrześcijańskim "tak" dla państwa ze względu na niezachwiane przekonanie, iż władza państwowa, którą uosabia cesarz, pochodzi od Stwórcy ludzkiej natury. To rozróżnienie było jasne nie tylko dla autorów piszących, jak apostołowie, pod natchnieniem Ducha Świętego, czy dla wykształconych filozoficznie wyznawców Chrystusa - jak platonik, senator Apoloniusz z Rzymu, wyjaśniający przed sądem, iż "Logos - Jezus Chrystus nauczał nas wypełniać przykazanie, które sam nam dał, mianowicie szanować cesarza, lecz wielbić tylko Tego, który jedynie jest nieśmiertelny"16, lecz również dla prostych chrześcijan, jak Donata z Scillium w Afryce, która oświadczyła przed trybunałem: "Cześć oddajemy cesarzowi, bo jest cesarzem. Ale uwielbienie tylko Bogu"17.

Zachowywanie przez chrześcijan lojalności wobec państwa i szacunku dla władców potwierdzają najstarsze, po pismach kanonicznych, zachowane dokumenty, pochodzące nadto dokładnie z okresu wzmożonych represji. Piszący około 96 r., pod koniec panowania prześladowcy Domicjana, papież św. K l e m e n s I był autorem najdawniejszej ze znanych modlitwy Kościoła za państwo i cesarza, w której błagał Boga, żeby sprawił, "abyśmy byli posłuszni [...] naszym władcom i przywódcom na ziemi" oraz "abyśmy - wiedząc, że przez Ciebie zostali obdarzeni szacunkiem i dostojeństwem - byli im posłuszni, w niczym nie sprzeciwiając się Twojej woli"18. Chrześcijanie jednak nie modlili się d o cesarza, lecz z a cesarza, życząc mu "władzy nad rzeczami ziemskimi", i aby cesarze powierzoną im przez Boga władzę "nienagannie piastowali"19. Jeden z pierwszych apologetów - T e o f i l z A n t i o c h i i (II w.) pisał w 1 Liście do Autolyka (podejmując również jako pierwszy, jak się zdaje, tak płodną w przyszłości ideę monarszego "wikariatu"):


Będę tedy bardziej czcił cesarza, nie modląc się do niego, lecz za niego modły wznosząc. Modlę się natomiast jedynie do rzeczywistego i prawdziwego Boga, gdyż wiem, że cesarz dzięki Niemu stał się cesarzem. Zatem zapytasz mnie: "Dlaczego nie modlisz się do cesarza?". Otóż dlatego, że on nie został stworzony, by się do niego modlono, lecz by go szanowano oddawaniem mu zwyczajem uświęconej czci. Nie jest on przecież Bogiem, lecz człowiekiem powołanym nie po to, żeby się do niego modlono, lecz żeby podejmował sprawiedliwe decyzje, gdyż jemu zostało niejako namiestnictwo powierzone20.


Chociaż, być może bezwiednie, pierwsi chrześcijanie odnaleźli model uniwersalnego środka, oscylującego pomiędzy "tak" i "nie" w relacji Kościoła do państwa, to jednak szczególne okoliczności tych czasów potwierdzają trafność opinii, iż "pewność, z jaką Kościół męczenników znajduje - przy swoim instynkcie politycznym o nadprzyrodzonej inspiracji - środek pomiędzy 'tak' i 'nie' i nawet w samym państwie absolutnym, jakim stało się despotyczne Cesarstwo Rzymskie, rzuca swoje 'nie', aby następnie w stosunku do podobnego przecież państwa - prześladowcy chrześcijan znaleźć 'tak' wypowiedziane wargami drżącymi przed śmiercią, jest jednym z jego najwspanialszych osiągnięć w historii ludzkości"21.

Czynnikiem dodatkowo, prócz żarliwej wiary, impregnującym od postawy rebelianckiej chrześcijan, żyjących w nieprzyjaznym im państwie, było poczucie u wielu z nich swoistego p a t r i o t y z m u rzymskiego, które - pomimo prześladowań oraz indywidualnych szaleństw niektórych cezarów - pozwalało im identyfikować się ze starorzymską dumą obywatelską, płynącą ze zrównoważenia rządów prawa (ius) z wolnością (libertas). Aczkolwiek ten aspekt nie był zrazu powszechny i mieszał się (zwłaszcza u "judeochrześcijan") z przejawami postrzegania Imperium Rzymskiego jako uosobienia Antychrysta i Bestii z wizji proroka Daniela, to jednak jest on systematycznie zauważalny, począwszy od św. Pawła, potwierdzającego dumnie swoje obywatelstwo rzymskie (civis Romanus sum), po pierwszego wielkiego filozofa chrześcijańskiego - O r y g e n e s a (ok. 185-253/4), marzącego (jeszcze nieśmiało) o chwili, w której wszyscy Rzymianie staną się chrześcijanami. Gorący patriotyzm przebija przez słowa apologety łacińskiego - T e r t u l i a n a (ok. 155 - po 220), który w liście z 212 r. do okrutnego prokonsula Skapuli, nakazującego palić chrześcijan żywcem lub rzucać ich na pożarcie dzikim zwierzętom, wyrażał życzenie, aby instytucja cesarstwa, jako struktura, w której ramach Bóg objawił światu Swego Syna, przetrwała do dni ostatecznych; akcentował też chrześcijańską świadomość boskiego ustanowienia władzy cesarskiej i szacunek dla cesarza tak, "jak to jest stosowne wobec niego, a więc jako człowieka, to jednak drugiego po Bogu. Gdyż to kim jest, otrzymał od Boga i tylko od Boga jest mniejszy"22.


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 16 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl