kaja napisał(a):
Ostatnio często zaprząta mi myśl. Jak odróżnić zwykły odwet - " bo on też mnie bije", o którym piszesz Alicjo słusznie na blogu - od gniewu Jezusa, który z biczem w ręku, przeganiał kupców, a św. Paweł w liście do Efezjan pisał "Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! a także "Weź udział w trudach i przeciwnościach jako żołnierz Jezusa Chrystusa" 2Tm2,3
Myślę, że rozwiązanie problemu tkwi w umiejętności korzystania z darów Ducha Świętego: w darze mądrości i umiejętności, w darze rady i męstwa, pobożności i bojaźni Bożej i wielu jeszcze innych, którymi Bóg obdarza człowieka, / szczególnie w Sakramencie Bierzmowania/ właśnie w tym celu, aby chrześcijanie potrafili sobie odpowiedzieć na Twoje pytanie. Problem jednak w czym innym tkwi. Mianowicie, wg moich obserwacji, w tym, i to z przykrością stwierdzam, że świadomość mocy tego sakramentu wśród wiernych jest bardzo mała
, prawie żadna i potem mamy to, co mamy - wielość prawd, wielość sądów, które nic ze sobą wspólnego nie mają. Wątek ten pociągnę kiedyś na blogu.
Kryterium zaś DOBREGO DRZEWA jest DOBRY OWOC, a na niego czasami trzeba nieco dłużej czekać. I jeszcze ostatnia myśl, która mi teraz przyszła do głowy - NA TYLE ROZEZNANIA W NAS, NA ILE W NAS MODLITWY. Patrząc na Jezusa nie sposób nie zauważyć tej prawidłowości - im trudniejsza sprawa - tym gorętsza i poparta postami modlitwa. A my ludzie co robimy - im trudniejsza sprawa, tym szybciej pasujemy i wyrzucamy gniewy z siebie "z mocą wodospadu".
To tak na szybko, przypuszczam, że rozwiązań jest dużo więcej. Z chęcią posłucham, co inni na ten temat mają do powiedzenia, bo również i ja wielokrotnie Kaju w swym życiu podobne pytania zadaję. Znam jednak odpowiedź. Problem tkwi w realizacji jej w konkretnych przypadkach.