majka napisał(a):
Kaju napisałaś: "teraz jak poznałam od podszewki "pracę" Szpaka" - to wydaje mi się, że zadowoleni to są tylko schizofrenicy (niektórzy) i nowi"
Zadowoleni z czego? I co to znaczy zadowoleni? Może na tych dwóch pytaniach trochę polega problem?
Czy tą wypowiedzią chcesz zasugerować, że Tobie i Szpakowi chodzi o zadowolenie???
Czasami mam wrażenie, że wszelkie stawiane przez "ludzi pielgrzymki" i "ludzi czytających tę stronę" znaki zapytania, wszelkie wątpliwości, wszelkie spostrzeżenia krytyczne odbierane są jako "zamach stanu", próbę podważenia istnienia pielgrzymki i/lub strony, jako niewdzięczność. A przecież tak nie jest! Ludzie chcą zwykle tylko porozmawiać, pokazać, co myślą. Móc się sprzeciwić. Gdzie mamy prawo wyrażać własne zdanie? W pracy? Na wyborach?
Czy święci mają szukać zadowolenia? Kiedyś dedykowałaś Andrzejowi na tej stronie piękny wiersz "Spoza nas" - to ostatnio mój ulubiony wiersz.
Gdybym w mojej pracy pedagoga/psychologa oczekiwała wciąż zadowolenia i laurek ze strony młodzieży, to srodze bym się zawiodła. Wiele rozmów, spotkań jest b. trudnych, czasami nie ma nawet słowa "dziękuję". Ale dla mnie najważniejsze jest to, co mogę obserwować (czasami) w ich życiu: zmiany na lepsze, przetrwanie problemów, dobre wybory. Na moich spotkaniach dla młodych wolontariuszy młodzież może się wyrażać wprost i czasem podważa moje zdanie, rzadko słyszę pochwały. Największą dla mnie radością nie jest to, co oni sobie mówią, tylko to, co robią jako wolontariusze, a przychodzą z własnej nieprzymuszonej woli. Niekiedy usłyszę coś od ich rodziców, np. ostatnio dowiedziałam się, że w domu chłopcy dużo opowiadają o naszych spotkaniach i działaniach "z wypiekami na twarzy" - choć chłopcy wprost mi by się do tego nie przyznali.
A kochany (przeze mnie na przykład) Andrzej może nieustannie obserwować owoce swojej pracy. Nieustannie. I nie jest ważne, co my sobie gadamy tu czy tam, że krytykujemy (tzn. myślimy), że marudzimy. Ważne, że się zmieniamy po części dzięki pielgrzymce.
A Ty Kaju - codziennie widzisz, że strona działa i jest świadectwem i inspiracją. Jeśli jest krytykowana - to świetnie! Ktoś powiedział: jeśli masz wroga, to znaczy, że sprzeciwiłeś czemuś w swym życiu.
Majka, ale może...te wypieki...z tego powodu, że masz coś w sobie z Demi Moore ??? Życze Ci, aby, gdy będziesz miała 68 lat wracali również z wypiekami.
A tak w ogóle to, masz pewnie sporo racji. właściwie 100%. Tylko, że ja laurek nie znoszę i peszą mnie wszelkie podziękowania i nie wspominam nic o nich.
Majka jak się nazywa coś takiego w psychologii, czy jest w ogóle jakaś nazwa - na taką sytuację jak tu ma miejsce? Ja tylko nazywam pewien stan rzeczy - że ludzie są niezadowoleni - a Ty z tego wysnuwasz wniosek, że chodzi mi o podziękowania i tłumaczysz dlaczego się mylę. Kiedyś oglądałam program w telewizji o takich różnych zachowaniach kobiety -mężczyźni - i tam były właśnie pokazane takie sytuacje; Facet idzie na ryby, a kobieta jest święcie przekonana, że do baru. No i on stoi z tymi wędkami, a ona już wie ile wypije tego piwa, z kim i nawet w którym rowie będzie leżał. No i kłótnia itd. Efekt jest taki, że...facet idzie na piwo, a kobieta... jak zwykle miała rację
Poza tym, myślę, że wielu ludzi z Ruchu, czy pielgrzymki mogłoby się poczuć obrażonymi, tym porównaniem, że Szpak ma do nich podchodzić jak pedagog do uczniów, czy psycholog do pacjentów - szczególnie, że jest wśród nas wielu ludzi wykształconych, mądrych i dlatego może wymaga czasem od nas więcej niż psycholog od pacjentów.
A co do krytyki to wygląda mniej więcej tak: rano dzwoni x i pół godziny opowiada, że Szpak jest nietolerancyjny itd. itp, a wieczorem czytam o tym ,że za bardzo tolerancyjny -bo ludzi obraża Maharadż na mszy. W międzyczasie ktoś jeszcze napomknie, że Szpak nie słucha krytyki - tylko jak słuchać tylu sprzecznych głosów? Tu można się tylko modlić albo wyć do Boga jak robi to Szpak
Poza tym pamiętasz Majko, jak wspominałaś, że próbowałaś "coś" zrobić w "tym środowisku" i że Ci nie wyszło? Wielu próbowało i wielu to nie wyszło. Pisał tu Jan Zbuntowany np. że próbował i mu nie wyszło. Wydaje mi się, że to jednak inny kaliber niż wolontariat.
co do strony, to co tam u Bogdana? Obiecał coś przesłać?
Tak czy inaczej mam skłonności do lamentowania i mimo wszystko dobrze, że mnie przystopowałaś.