Polecam książkę A. de Mello „ Wezwanie do miłość”. Tematem jej są medytacje autobiograficzne o miłości i to co ją utrudnia: przywiązanie, pragnienia, żądze , chciwość, systemy wierzeń lub przekonań - jednym słowem uwarunkowania oraz sposób, w jaki można się od nich wyzwolić po to, aby widzieć, aby kochać. Każda medytacja zaczyna się od fragmentu Pisma świętego . Ich lektura prowadzi nas do zrozumienia, że aby dotrzeć do Prawdy, nie potrzebujemy doktrynalnych sformułowań, lecz serca, które pozbędzie się wszelkiego zaprogramowania i egoizmu — serca, które nie ma niczego, co by należało zabezpieczyć; serca pozbawionego ambicji, a więc odważnego i wolnego. Autor pomaga nam zaglądnąć w głąb tajemnicy, jaką jest miłość. Ma dość oryginalne spojrzenie na zagadnienie miłości i nie wszyscy muszą się z nim zgadzać. . Niektórzy mogą zarzucać to, że na wszystko patrzył ze swojego, tak bardzo osobistego punktu widzenia, zaniedbując społeczne wymiary rzeczywistości. Jednak A. de Molllo nie pozostawał ślepy na te wymiary: chciał raczej przedstawić zasadniczą postawę potrzebną wszystkim: reformatorom społecznym, rewolucjonistom, chrześcijanom, hinduistom, ateistom — komukolwiek. Chodziło mu o postawę podobną do nisz kama karma z tradycji hinduskiej lub, jak to określił, mistycyzm działania nie przynoszącego zysków, który jest konieczny każdemu, kto chce wnieść wkład w budowę społeczeństwa sprawiedliwszego i bardziej ludzkiego.
***
Fragment książki „WEZWANIE DO MIŁOŚCI - Anthony de Mello
CO TO JEST MIŁOŚĆ ?
Szczęśliwi owi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. (Łk 12, 37)
Wszędzie na świecie ludzie poszukują miłości, gdyż każdy jest przekonany, że tylko miłość może zbawić świat, że tylko miłość nadaje życiu sens i tylko ona sprawia, że życie w ogóle ma jakąkolwiek wartość. Ale jakże niewielu ludzi rozumie, czym miłość tak naprawdę jest i w jaki sposób rodzi się ona w ludzkim sercu. Tak często jest ona utożsamiana z przyjaznymi uczuciami wobec innych ludzi, z życzliwością, z rezygnacją z przemocy czy z gotowością niesienia pomocy innym. Ale te wszystkie rzeczy same w sobie nie są miłością. Miłość rodzi się w momencie przebudzenia i z chwilą osiągnięcia świadomości . Pojawia się ona, o ile potrafisz zobaczyć drugiego człowieka takim, jakim on naprawdę jest tu i teraz. Nie ma jej, jeśli potrafisz kochać człowieka takim, jakim jest on w twoich wspomnieniach, w twoich pragnieniach czy w twojej wyobraźni. Inaczej mówiąc, w takich wypadkach ty nie kochasz osoby, ale ideę, którą sobie na jej temat wypracowałeś, albo kochasz tę osobę jako przedmiot twoich pragnień, a nie dla niej samej. Dlatego pierwszym aktem miłości jest widzieć tę osobę czy ten podmiot, tę rzeczywistość taką, jaka ona jest naprawdę. A to pociąga za sobą ogromną dyscyplinę porzucania własnych pragnień, przesądów, wspomnień, projekcji, wybiórczego sposobu patrzenia. To jest tak dalece wymagająca dyscyplina, że większość ludzi raczej woli rzucić się w wir dobrych uczynków i służby niż poddać się palącemu ogniowi tego ascetyzmu. Gdy podejmujesz się pomocy osobie, której nawet nie raczyłeś zobaczyć, to czy chodzi ci o zaspokojenie potrzeb tego człowieka, czy twoich?
A zatem pierwszym składnikiem miłości jest naprawdę zobaczyć drugiego.
Drugi czynnik jest równie ważny. Zobaczyć samego siebie, rzucić bezlitosne światło świadomości na własne motywy, emocje, potrzeby, nieuczciwość, szukanie samego siebie, tendencję do kontroli i manipulowania. To oznacza nazywać rzeczy po imieniu, niezależnie od tego, jak bardzo bolesne może być to odkrycie i jego konsekwencje.
Gdy osiągniesz ten rodzaj świadomości drugiego i siebie, będziesz wiedział, czym jest miłość.
Ponieważ twój umysł i serce staną się gotowe, czuwające, czyste, wrażliwe, będziesz miał jasność widzenia, wrażliwość, która spowoduje, że w każdej sytuacji, w każdym momencie odpowiednio zareagujesz. Czasem będziesz popychany do działania tak silnie, że nie będziesz się mógł temu oprzeć, innym razem będziesz powstrzymywany i hamowany. Czasami twoja miłość spowoduje, że zignorujesz drugiego człowieka, a innym razem poświęcisz mu tyle uwagi, ile on pragnie. Będą momenty, gdy będziesz łagodny i poddający się, kiedy indziej będziesz twardy, bezkompromisowy, stanowczy, nawet gwałtowny. Ponieważ miłość zrodzona z wrażliwości przybiera wiele niespodziewanych form i odpowiada ona nie na sztucznie skonstruowane wskazówki i zasady, ale na obecną, konkretną rzeczywistość. Gdy po raz pierwszy doświadczysz tej wrażliwości, prawdopodobnie obezwładni cię przerażenie, ponieważ legną w gruzach wszystkie otaczające cię mury obronne, twoja nieuczciwość będzie wystawiona na pokaz, a twoje mechanizmy obronne zostaną wypalone.
Pomyśl o przerażeniu, jakie ogarnia bogacza, gdy zaczyna on naprawdę widzieć żałosny stan biedaka; żądnego władzy dyktatora, gdy naprawdę popatrzy na położenie ludzi, których uciska; czy fanatyka w momencie, gdy ujrzy fałszywość swoich przekonań, które nie pasują do faktów. O przerażeniu, które przeżywa romantyczny kochanek wówczas, gdy decyduje się zobaczyć prawdę, że nie kocha on swojej ukochanej, ale jej obraz. To dlatego najboleśniejszym aktem dla istoty ludzkiej, którego boi się najbardziej, jest akt widzenia. A tymczasem właśnie w tym akcie widzenia rodzi się miłość lub ściślej, ten akt widzenia jest Miłością. Gdy raz zaczniesz widzieć, twoja wrażliwość zaprowadzi cię do świadomości nie tylko tych rzeczy, które chcesz widzieć, ale także wszystkich innych. Twoje biedne ”Ja” będzie desperacko próbowało przytępić tę wrażliwość, ponieważ będzie pozbawione ochrony, nie będzie miało żadnego zabezpieczenia, niczego, do czego mogłoby przywrzeć. Jeśli kiedykolwiek pozwolisz sobie na to, by to zobaczyć, to umrzesz. Dlatego miłość jest tak przerażająca, bo kochać to widzieć, a widzieć to umrzeć. Ale równocześnie jest to najwspanialsze, najbardziej zachwycające doświadczenie na świecie. Gdyż w śmierci Ja" jest wolność, pokój, ukojenie, radość.
Jeśli naprawdę pragniesz miłości, to natychmiast podejmij trud widzenia, potraktuj to poważnie i popatrz na kogoś, kogo nie lubisz, i zobacz w prawdzie swoje uprzedzenie. Popatrz na kogoś, do kogo jesteś mocno przywiązany, lub na coś, bez czego nie możesz się obejść, i w prawdzie zobacz cierpienie, bezsens, niewolę tego przywiązania. Popatrz długo i z miłością na ludzkie twarze i ludzkie zachowanie. Poświęć trochę czasu na zapatrzenie się w zachwycie na przyrodę, lot ptaka, kwitnący kwiat, suchy liść rozsypujący się w pył, przepływ rzeki, wschód księżyca, sylwetkę góry na tle nieba. Wówczas twoja twarda skorupa ochronna wokół serca będzie miękła i topniała, a twoje serce ożywi się wrażliwością i subtelną otwartością. Rozproszone zostaną ciemności znajdujące się w twoich oczach, będziesz widzieć jasno i przenikliwie i wreszcie będziesz wiedzieć, co to jest miłość.
|