Mówi się, że ludzie radośni zawsze są dobrzy i że każda radość, którą niesiemy innym, zawsze do nas powróci. Osoby radosne potrafią kochać bardziej, mocniej, intensywniej. I doznają szczęścia niedostępnego dla tych smutnych, pogrążonych w depresji , bo miłość najłatwiej złowić właśnie w sieć radości.
Papież Jan Paweł II mawiał, że pierwszym źródłem owej radości z życia i poczucia spełnienia jest Bóg. A dopiero potem drugi człowiek. W tej kolejności. Tylko smutek jest samowystarczalny Do radości potrzeba przynajmniej dwojga. Jednak tę zależność, że najpierw Bóg, odkrywa się z czasem. Chcesz mieć radość wieczną, złącz się z Tym, który jest wieczny — pisał św. Augustyn. Pomyśl o tym i wypełnij się radością... Przecież Jezus zmartwychwstał! Nieprzypadkowo w Biblii Bóg najczęściej zaczyna mówić do ludzi od słów „Nie lękajcie się...” i „Radujcie się”...
....
Onego czasu ,ówczesny przedstawiciel Watykanu w Paryżu Roncalli / późniejszy Jan XXIII / podczas przyjęcia dyplomatycznego został dość złośliwie usadowiony obok pani .... o dość śmiałym dekolcie , czuł na sobie ciekawskie spojrzenia gości, nie stracił jednak głowy. Wziął paterę z owocami ,poczęstował zaproszoną po czym oświadczył, że po zjedzeniu owocu z drzewa zakazanego Ewa się jednak ubrała..... ….
Za wysokie progi W 1926 roku – wkrótce po tym, jak amerykański lotnik Charles Lindbergh samotnie przeleciał nad Atlantykiem – zapytano małego Karola Wojtyłę: – Kim chciałbyś zostać? – Będę lotnikiem! – odpowiedział chłopiec. – A dlaczego nie księdzem? – Bo Polak może być drugim Lindbergiem, ale nie może zostać papieżem. …..
Pewien misjonarz w Brazylii lubił po pracy chłodzić się w okolicznej rzece, jednakże strach przed piraniami powstrzymywał go od tego. Pewnego dnia życzliwi sąsiedzi wyjaśnili mu, że piranie atakują ludzi tylko wtedy gdy płyną ławicą, lecz na tym odcinku rzeki w ławicach się nie pojawiają. Uspokojony misjonarz kapał się w rzece przez całe lato, aż do dnia gdy usłyszał o tym, ze pewien rybak wypadł do rzeki i ślad po nim zaginął. Zaniepokojony znowu udał się po poradę do sąsiadów, czy przypadkiem nie pożarły go piranie. Ależ nie - odparli sąsiedzi - piranie nigdy nie pojawiają się w ławicach tam gdzie są aligatory!! ....
Jedzie ksiądz rowerem i łapie go policjant: - Prawo jazdy! - mówi - Eee...gdzie ja je zapodziałem... - Płaci ksiądz 100 zł! - mówi policjant - Ale ja jadę z Bogiem - tłumaczy się ksiądz. - Dwie osoby na rowerze?! - krzyczy policjant - 200zł! Ksiądz zapłacił, jedzie dalej i cieszy się: - Dobrze, że on nie wie że Bóg jest w 3 osobach! ….
Przyleciał biznesmen z zagranicy, spotyka duchownego i pyta: - dlaczego tutaj jedni mówią "no", inni "tak" a jeszcze inni "oczywiście"? - ponieważ ci co jeszcze nie mają wykształcenia mówią "no", ci co mają wykształcenie podstawowe mówią "tak", a ci co mają jeszcze wyższe to mówią "oczywiście" - czyli pan ma to wyższe wykształcenie? - no …..
Pewnego dnia Jezus zwołał w niebie swoich apostołów, i powiedział: - Na ziemi źle się dzieje. Słyszałem na temat rozprzestrzeniającej się tam pladze narkomanii i musimy coś z tym zrobić, lecz problem w tym ze niezbyt wiele o tym zjawisku tak naprawdę tutaj wiemy. W związku z tym wysyłam was wszystkich z misja na ziemie: idźcie i zdobądźcie próbki różnych narkotyków. Kiedy to się wam uda, wróćcie tutaj do mnie i razem przyjrzymy się z czym mamy do czynienia. Jak postanowił, tak się tez stało. Apostołowie udali się na ziemie i po jakimś czasie zaczęli powracać ze zdobytymi narkotykami. - Puk, puk! - rozległo się u drzwi Jezusa. - Kto tam? - Św. Piotr. - Co przytargałeś? - Marihuanę z Kolumbii. - Ok. wchodź. - Puk, puk! - Kto tam? - Św. Marek. - Co przytargałeś? - Haszysz z Amsterdamu. - Ok. wchodź. - Puk, puk! - Kto tam? - Św. Paweł. - Co przytargałeś? - Konopie z Indii. - Ok. wchodź. - Puk, puk! - Kto tam? - Św. Łukasz. - Co przytargałeś? - Opium z Indonezji. - Ok. wchodź. - Puk, puk! - Kto tam? - Święty Jan - Co przytargałeś? - LSD i trochę trawki z jakichś akademików w Europie. - Ok. wchodź. I tak po pewnym czasie zebrał się już prawie cały komplet. - Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze. - Kto tam? - Judasz. - Co przytargałeś? - FBI ! Łapska w górę, twarzą do ściany i nie ruszać się! …..
Młody chłopak dostał wreszcie ukochane prawo jazdy. Poprosił więc swojego ojca, o pożyczenie samochodu. Ten powiedział mu: - Słuchaj, zawrzyjmy układ. Poprawisz trochę oceny w szkole, będziesz częściej czytał Biblię i zetniesz włosy to o tym pogadamy. Po jakimś miesiącu chłopak przyszedł do ojca z tą samą sprawą i tym razem usłyszał: - Synku jestem z ciebie naprawdę dumny. Poprawiłeś stopnie, dokładnie studiowałeś pismo, tylko wiesz, zetnij jeszcze te włosy. - Ale tato - odpowiedział syn. - Czytam tę Biblię i wiesz, każda większa postać jak Samson, Mojżesz, Noe, ba, nawet Jezus, miała długie włosy..." - No widzisz synku... i chodzili na piechotę! …..
Młoda zakonnica przyjechała do Nowego Jorku. Przerażona ruchem ulicznym stanęła niepewnie przy przejściu dla pieszych. Nagle podbiega do niej dwóch skinów. Porywają ją na ręce i bezpiecznie przenoszą na drugą stronę ulicy. - Dziękuje, panowie - wyszeptała zaskoczona zakonnica. - No problem! - mówi jeden skin. - Przyjaciele Batmana są naszymi przyjaciółmi! ……
Muzułmanin Ahmed zmarł i trafił do nieba. Na miejscu wita go święty Piotr: - Witaj mój synu, proszę do środka... Na to Ahmed: - O nie! Nie mogę wejść do środka najpierw muszę spotkać Allaha. Święty Piotr: - Aaa... Allah... jest piętro wyżej. Ahmed uśmiecha się: - Oczywiście, że jest wyżej! I wchodzi po schodach do góry. Tam wita go Jezus: - Witaj mój synu, proszę do środka... Na to Ahmed: - O nie! Nie mogę wejść do środka najpierw muszę spotkać Allaha. Jezus odpowiada: - Oczywiście. Allah jest na najwyższym piętrze. Muzułmanin uśmiecha się i idzie na samą górę. Tam wita go sam Bóg: - Witaj mój synu, proszę do środka... Na to Ahmed: - O nie! Nie mogę wejść do środka najpierw muszę spotkać Allaha. Bóg na to: - Oczywiście, jest tutaj ale w tej chwili jest bardzo zajęty - może spoczniesz tu i czegoś się napijesz? - No dobrze... z przyjemnością. - Herbaty? - Tak bardzo chętnie. Na to Bóg: - Świetnie napiję się z tobą. Po czym klaszcze w dłonie i woła: - Allah, przynieś tu dwie herbaty! …..
Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył -masakra. Samochodów właściwie nie ma... Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz- parę siniaków... Patrzą na siebie - na samochody - niedowierzanie... Rabin mówi do księdza: to niemożliwe, że żyjemy... Ksiądz: no właśnie - to musi być znak od Szefa... Rabin: tak, to znak od Szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili. Ksiądz tak, koniec waśni między religiami... Rabin (wyciąga piersiówkę): napijmy się, żeby to uczcić. Ksiądz wziął butelkę, pociągnął parę łyków i oddał rabinowi. Rabin zakręcił i schował. Ksiądz: a ty Rabin: a ja poczekam, aż przyjedzie policja...
|