Małgorzata napisał(a):
Jak już wspomniane było na wstępie, bardzo powszechne stały się międzywyznaniowe spotkania i dialogi w poszukiwaniu wspólnych wartości we wszystkich tzw. „wielkich religiach świata”. Zjawisko to można by uznać za pozytywne, gdyby uczestnicy dialogu szczerze szukali Prawdy. Tymczasem tak nie jest. Doświadczenie ukazuje, że niejednokrotnie podczas międzywyznaniowych dialogów stosowana jest manipulacja ludzką psychiką i wiarą, w którą wpisują się sekty i ruchy kontrkulturowe, czyli konfrontacyjne w stosunku do chrześcijaństwa, oparte często (choć nie wyłącznie) na światopoglądzie Wschodu.
ok. dojrzałam do tego. chcę Wam opowiedzieć o niezwykłym spotkaniu, w jakim uczestniczyłam.
międzywyznaniowe?
hm... na początku... tak jakby...
nie będę wdawała się w żadne szczegóły. niech to będzie skrawek (jakiś 1%) świadectwa pewnego dialogu.
mój tato był hare krsna'owcem. relacja mojego taty ze mną była ogromnie skomplikowana(tyle musi Wam wystarczyć)
gdy miałam jakieś 14 lat, tata zmarł.
minął jakiś czas... chyba dość długi...
pewnej nocy obudziło mnie wołanie taty. zawołał mnie wyraźnie po imieniu dwa razy. i tyle.
/dodam, że nie jestem szczególnie spontaniczna lub emocjonalna w wierze, nie miewam objawień, szczególnych jakiś zachowań. raczej sucho i racjonalnie/
Czy rozumiecie co chcę powiedzieć?
oto spotkanie człowieka z człowiekiem!!! ono jest jednocześnie w tym wszystkim, co można dostrzec i w tym wszystkim czego jest o wiele więcej!!!
moja relacja z tatą zaczęła się po jego śmierci! ...nie... nie było więcej czegokolwiek niesamowitego./patrząc po ludzku/
Czy rozumiecie co chcę powiedzieć?
nie musimy w tym, co widzimy, rozumieć wszystkiego od razu. nie wszystko musi nam się podobać. A każde spotkanie człowieka z człowiekiem ma tak głęboki wymiar, że nawet śmierć nie jest w stanie zmienić tego, co chce nam pokazać, czy w nas uzdrowić Bóg, stawiając nam na drodze konkretnych ludzi.
Kochać nam się trzeba i troszczyć o siebie nawzajem.
Co to oznacza? w każdej jednej sytuacji i w każdym jednym spotkaniu coś innego!
Z tego, co się dzieje, nie musimy wszystkiego od razu rozumieć, bo i tak widzimy tylko część rzeczywistości danego spotkania jednego człowieka z drugim.
nie oznacza to, że mamy chodzić do sekt. kto jest powołany do ratowania ludzi wprost i bezpośrednio z różnych zniewoleń, ten to czyni, a jeśli ktoś inny tego powołania nie ma, walczy o ludzi w równie ważny sposób - modlitwą, ofiarą, postem, intencją przyjmowanej Komuni Świętej.
nie wchodzi się sobie w drogę łatwym krytykowaniem. droga jest jedna i trzeba się dopełniać wzajemnie, pomagac sobie.
Byle tylko BOGU NIE PRZESZKADZAĆ!