Ostatnia wizyta: Obecny czas: 22 Gru 2024, 08:28


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 56 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 27 Maj 2012, 14:13 

Rejestracja: 27 Lis 2010, 17:12
Posty: 171
ChrzanKa napisał(a):
wiesz co Jasiek! a mnie tak pominąłeś :roll: ?????
Kaji przytyknołeś! Małgorzacie też! a ja to co????? czy jam gorsza od onych????
ja też chcę :lol: !!!!!
(...)
nie jestem pewna, czy macie prawo oceniać czyny ks. Andrzeja Szpaka względem ludzi o no... nazwijmy to... bardziej skomplikowanej drodze Chrystusowej. Czy na pewno WSZYSTKO wiecie?
czy prześwietlacie jego intencje i poznaliście wszystkie dobierane przez niego środki, które prowadziły do danego celu?
czy znacie go naprawde na tyle dobrze, aby ocenic czyn? i to jeszcze 'na forum'?

(...)

Czy mogę liczyć na to, że pomodlicie się za mnie? osobiście bardzo potrzebuje tego :) (...)


Kasiu, moim celem nie było ocenianie czynów ks. Andrzeja Szpaka i to na forum, co podkreśliłaś. Owszem, Ocena się pojawiła, bo nie widziałem innej skutecznej możliwości działania, ale pojawiła się jako produkt uboczny, wtórny, a nie celowy. Bowiem nie toczymy walki przeciwko krwi i ciału (...), ale przeciw pierwiastkom duchowym zła... Efezjan 6, 12 Nie walczę ze Szpakiem. Jeśli ktoś tak postrzega, to się myli. Andrzeja szanuję i cenię. Pamiętam o nim w moich modlitwach. Ale sama wiesz, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi Dz 5, 29. Najtrudniej jest walczyć z tymi, których się kocha.

Z "drugiego dna" tego, co napisałaś, wynika, że nie bardzo jesteś zorientowana w historii powstania środowiska szpakowskiego. Otóż jego kolebką był ruch hippisowski, w którym Andrzej pojawił się w 1976 roku. Jeśli dziś stawiasz pytanie: "nie jestem pewna, czy macie prawo...", to chcę Ci powiedzieć, że kiedy Andrzej przyszedł do hippisów, to oni mieli już swoje prawa określone i gdyby ich Andrzej nie zaakceptował, to byłby odrzucony, bowiem istotą hippisów było odrzucenie pozorów, obłudy, mówienie wprost tego, co się myśli bez owijania w bawełnę.

Kiedy Szpak ze swoimi hippisami wyodrębnił się z ogólnego ruchu tworząc szpakowiska, wówczas otworzył je na ludzi spoza ruchu hippie, przez co rozpoczął się powrót do społeczeństwa, od którego hippisi odeszli. I myślę, że chyba stąd pojawiło się Twoje pytanie, czy obecnie mamy prawo traktować Andrzeja, jak wtedy, kiedy przyszedł do nas, czy według norm przyjętych w społeczeństwie "normalnym", od którego hippisi odeszli.

Prosiłaś o modlitwę. Tak, pamiętam o Tobie w moich modlitwach. Modlę się za całe środowisko hippisowskie i post-hippisowskie.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 27 Maj 2012, 17:58 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
„Modlić się całym sobą” - odpowiedź na tak postawiony problem daje o. JACEK PRUSAK SJ , który jest doktorem psychologii, psychoterapeutą, duszpasterzem w parafii NŚPJ w Nowym Sączu i redaktorem „Tygodnika Powszechnego.

***

Przeszłość, która nie zerwała z nami

Psycholodzy wciąż spierają się o to, do jakiego stopnia kształtuje nas przeszłość, ale wszyscy zgadzają się, że nie można zrozumieć człowieka i jego zachowań w oderwaniu od jego historii. Wydaje nam się często, że zerwaliśmy z naszą przeszłością, ale życie pokazuje – nie tylko w gabinecie psychoterapeuty – że przeszłość wcale nie zerwała z nami. Chcąc uciec przed nią, musielibyśmy uciec przed sobą, a pozostając w przeszłości nigdy byśmy nie stali się dojrzali.
Ta psychologiczna prawidłowość odnosi się również do naszej modlitwy. Nasz rozwój duchowy jest często odzwierciedleniem naszej historii: łaska buduje na naturze, nasza przeszłość może nam ułatwiać lub utrudniać modlitwę. „Moje życie – pisał w swoim dzienniku Gabriel Garcia Marquez – jest tym, co i jak z niego zapamiętuję, żeby o nim opowiedzieć” („Życie jest opowieścią”). Parafrazując jego wypowiedź, skłonny jestem twierdzić, że modlitwa jest świadectwem tego, co i jak z naszego życia zapamiętujemy, aby opowiedzieć o tym Bogu. Przeszłość kształtuje więc naszą modlitwę najpierw przez pamięć.

Wątpliwe wspomnienia

Zarówno nasza pamięć, jak i modlitwa zakorzenione są w naszej historii. Często być może tak o tym nie myślimy, szczególnie gdy w postawie modlitewnej stajemy przed Bogiem „tu i teraz”, a jednak nawet wtedy nie jesteśmy wolni od przeszłości. Nasze wspomnienia są dla nas czymś bardzo osobistym, są częścią nas. Wspominanie własnej historii życia uświadamia nam, jak wątpliwe są nasze wspomnienia: nie zapamiętujemy bowiem zdarzeń obiektywnie, ale tak jak je przeżyliśmy i tak je interpretujemy. Nie zapamiętujemy czystych faktów, ale przeżycia tych faktów, które wiązały się z silnymi emocjami, uczuciami działającymi w nas jeszcze przez jakiś czas po zaistniałych wydarzeniach. W naszej pamięci zostały one zmienione nie tylko przez późniejsze, ale i wcześniejsze doświadczenia. Tendencją naszej psychiki jest bowiem unikanie bolesnych i nieprzyjemnych uczuć, obrona przed nimi, wypieranie ich.
Dla życia duchowego i rozwoju wewnętrznego niezmiernie ważne jest uzdrowienie wspomnień. Emocje negatywne, takie jak lęk, żal, poczucie krzywdy, mają to do siebie, że trwają, dopóki sytuacja w życiu danej osoby nie ulegnie wyraźnej zmianie. Przykre wspomnienia i negatywne emocje trwają i nie znikają, dopóki nie nastąpi jakaś subiektywna czy obiektywna zmiana. Musimy pamiętać o tym prawie regulującym nasze negatywne emocje, bo intuicyjnie jesteśmy przekonani, że czas leczy rany. Niestety, nie w taki sposób – nie poprzez zapominanie, zaprzeczanie, racjonalizację, minimalizację, upływ czasu w naszym kalendarzu życia. Aby uniknąć bólu, często nieświadomie zafałszowujemy naszą historię, wypierając zbyt bolesne i trudne wspomnienia. Jeśli nawet dokonamy takich zabiegów na własnej pamięci, to nie uchronią nas one przed negatywnymi konsekwencjami, jakie te wspomnienia ze sobą niosą. Wcześniej czy później stłumione treści przenikną do naszego codziennego życia; zaczniemy odczuwać pokusę nieustannego opowiadania o sobie, z podawaniem coraz większej ilości szczegółów, albo będziemy milczeć na swój temat, obawiając się, że inni dowiedzą się „prawdy”.

Uwolnić się od zranień

Przeszłość, wobec której brakuje nam dystansu i wolności, która nie została „rozliczona”, może dojść do głosu w zaburzeniach psychicznych i, niezrozumiałych dla nas, natrętnych myślach, prowadzących do ciągłego zadręczania się; również na modlitwie. Obsesyjne myśli musimy jednak odróżnić od zwykłych rozproszeń. Osoby cierpiące na tego rodzaju przesadne zamartwianie się często nie potrafią się modlić. Dzieje się tak nie dlatego, że trudno się im skupić, tylko dlatego, że „wałkowanie” i ciągłe powracanie do pewnych myśli jest jedyną znaną im próbą obniżenia nieznośnego lęku, którego przyczyna pozostaje dla nich ukryta. Niestety, dla niektórych z nich modlitwa może stać się czynnością rytualną i przymusową, będzie zastępowała prawdziwą konfrontację z ich przeszłością. Pamięć pewnych bolesnych zdarzeń powoduje, że sytuacje podobne do okoliczności, w których doświadczyliśmy jakiejś traumy, wywołują takie same jak wówczas emocje. Nasza pamięć ma bowiem taką nieznośną cechę, że zapisane w niej emocje mogą pojawiać się w pewnych warunkach, mimo że przeżywająca je osoba nie pamięta pierwotnego zdarzenia, które je wywołało.
Człowiek nie jest w stanie siłą woli zabezpieczyć się przed niepożądanymi emocjami. Ma jednak możliwość pozbawić nieprzyjemne zdarzenia z przeszłości mocy wywoływania przykrych emocji. Jak mówi Talmud, „zbawienie jest tajemnicą pamięci”. Konfrontacja teraźniejszości z naszą pamięcią – zarówno z istotnymi jej treściami, jak i z samym procesem przypominania – jest powrotem do Boga działającego w historii. Bóg wyzwala nas wtedy z więzienia naszych wspomnień i wyobraźni oraz przemienia na „krzyżu naszej przeszłości”. Nasze zmartwychwstanie będzie wejściem w teraźniejszość bez lęku o przyszłość.
Modlitwa może uleczyć pamięć, ale może stać się również sposobem ucieczki przed własną historią, bolesną przeszłością, być rodzajem miejscowego znieczulenia. Możemy ją bowiem sprowadzić do monologu na temat swojej rany i krzywdy lub odwrotnie – ukrywać przed Bogiem tę ranę z poczucia winy, lęku i wstydu.
Czasami zdarza się, że osoby szukające modlitwy o uzdrowienie wewnętrzne mają tego typu motywację, która dla nich samych pozostaje nieświadoma. Uzdrowienie wewnętrzne nie polega jednak na amnezji ani spektakularnych doznaniach, ale najczęściej dokonuje się przez powolny powrót tą samą drogą, którą przeszliśmy przez życie. Jednakże zgoda na wejście w proces uzdrowienia wewnętrznego to nie jakiś zbytek, ale konieczność. Jak mawia brat Rémi, dominikanin, „stawką jest życie lub śmierć duszy a czasem nawet ciała”. Na modlitwie mamy szansę wykorzystać naszą przeszłość, a nawet pozytywnie ją zmienić.

Wszystkie lampki kontrolne

W mniej bolesny sposób – co nie znaczy mniej męczący i drażliwy – przeszłość dotyka naszej modlitwy w postaci różnorakich rozproszeń. Modlitwa wymaga bowiem skupienia, a więc zdolności do bycia w pełni obecnym i skoncentrowanym na tym, co się dzieje „tu i teraz”. Przeciwieństwem skupienia jest nieobecność duchowa i roztargnienie z powodu doświadczania wielu wrażeń jednocześnie. Rozproszenia dotyczą najczęściej przeszłości, którą właśnie „opuściliśmy” dla spotkania z Bogiem, lub przyszłości, która każe nam zapominać o chwili obecnej, gdy próbujemy się modlić.
W naszych rozproszeniach jest obecnych wiele odcieni naszej przeszłości, bowiem opierają się one na naszym nieuświadomionym systemie wartości. „Niektóre myśli – jak naucza trapista o. Tomasz Keating – są dla nas pociągające, ponieważ jesteśmy do nich przywiązani wskutek emocjonalnego zaprogramowania z czasów dzieciństwa. Kiedy takie myśli się pojawiają, zapalają się w nas wszystkie lampki kontrolne z powodu silnego emocjonalnego zaangażowania w wartości, które dane myśli stymulują lub którym zagrażają”.
Żyjemy w świecie wewnętrznych przymusów i przywiązań, które nie dają nam spokoju podczas modlitwy, próbując całkowicie przykuć do siebie naszą uwagę. Bardzo często modlitwa pokazuje nam, jak zniewoleni jesteśmy własnymi opiniami i wartościującymi sądami. Trudno jest nam uwolnić się od posiadania opinii na każdy temat. Do naszych „samo(o)sądów” łatwo angażujemy autorytet Boga, dobro wiary czy chęć „zbawienia drugiego człowieka”.
Nasze gusty mają również wpływ na poszukiwanie doznań duchowych, potwierdzanie swego rozwoju duchowego czy porównywanie się na modlitwie do innych. Szukamy bowiem często nie tego, co nas rozwija, tylko tego, co nam odpowiada, a potem dziwimy się, że przeżywamy strapienia...

Demoniczny obraz Boga

Wyraźny wpływ przeszłości na naszą modlitwę można również zaobserwować w obrazach Boga, jakie posiadamy. Z perspektywy psychologicznej, pojęcie Boga należy do istotnych i najbardziej podstawowych kategorii każdej religii. Najbardziej rozpowszechnionym wyobrażeniem osobowego Boga, jakie przekazuje tradycja chrześcijańska, jest obraz Boga-mężczyzny, posiadającego cechy idealnego ojca. Trzeba jednak pamiętać – na co zwraca uwagę ks. Tomasz Węcławski – że „każde biblijne i konsekwentnie teologiczne użycie słowa »ojciec« w odniesieniu do Boga jest metaforą w pełnym sensie tego określenia”.
Wyobrażenia Boga zaczynają się kształtować w życiu człowieka już we wczesnych etapach jego rozwoju, mają swoje korzenie w najwcześniejszych relacjach dziecka z najbliższymi mu osobami, najczęściej z matką i ojcem. Są także zależne od otoczenia, w jakim dziecko się wychowuje. Powstawanie ludzkich wyobrażeń Boga, jak i rozumienie Jego wizerunków zawartych w Objawieniu, związane jest również z rozwojem poznawczym dziecka, rosnącym zainteresowaniem przyczynowością, pochodzeniem świata, a także procesami społecznymi, np. uczeniem się. Stąd też relacje z negatywnymi, ale kluczowymi wzorcami zachowań ważnych osób w życiu dziecka, np. rodziców, przyczyniają się do tego, że tworzy się u niego, w sposób nieświadomy, negatywny, demoniczny wizerunek Boga. Negatywny obraz Boga zaczyna być traktowany jako Jego „twarz” i dzięki sile swego autorytetu zaczyna kontrolować życie człowieka.
Do najczęściej spotykanych demonicznych obrazów Boga należą: karzący Bóg-sędzia, Bóg samowolny, Bóg śmierci, Bóg – stały obserwator, Bóg domagający się wielkich osiągnięć. Takie obrazy Boga są często objawami religijnej nerwicy lękowej, a kryją się za nimi: lęk, przymus i wewnętrzne konflikty.

Dla wielu chrześcijan, zniewolonych demonicznym obrazem Boga, działanie zgodne z Jego wolą oznacza działanie sprzeczne z tym, co akurat mieliby ochotę zrobić. Bardzo ciekawie ukazuje tę „religijną dewiację” dominikanin o. Jean-Marie Gueullette: „Czy słyszałeś o kimś, kto wyruszając w miłym towarzystwie na wymarzone wakacje, twierdziłby, że wypełnia wolę Bożą? Nie, wolę Bożą wypełnia się najlepiej w szpitalu, z wiele mówiącym westchnieniem na ustach. Wola Boża nosi zwykle miano raka lub paraliżu. (...) Wola Boga, taka jaką sobie wyobrażamy, to coś smutnego, co boli”.

Wyznawcy demonicznego obrazu Boga nie są w stanie wyobrazić sobie, że Bóg chce, żeby byli szczęśliwi. Modlitwa, by stać się miejscem duchowego rozwoju i wewnętrznej wolności, musi doprowadzić ich do konfrontacji z tymi demonicznymi wyobrażeniami. Oczyszczanie staje się wtedy drogą ciemnej, ale pewnej wiary.

Pamięć, która przemienia

Dzięki modlitwie pamięć zaprzestaje wypierania, bo ogarnia ją dobroć samego Boga, a wtedy nawet najbardziej bolesna przeszłość będzie mogła ożyć i naprawdę przeminąć. Nie można cofnąć tego, co się zdarzyło, ale można nauczyć się inaczej oceniać i przeżywać.

„Przez pamięć – pisze Christa Thomassen – mamy bowiem nie tylko szansę przyjęcia i uwolnienia się od spraw bolesnych i zaniedbań, lecz także powód do radości z tego, co otrzymaliśmy, do wdzięczności za przeżyte życie. Pamięć pomaga nam nadawać wszystkiemu sens i jest tym, co przemienione w zaufanie będzie owocowało kreatywnie w przyszłości.

Pamięć może przemienić przeszłość i przyszłość, przygotować podłoże pod podstawowe doświadczenie teraźniejszej obecności”.

Jak bowiem mówi Pismo: Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? (Iz 43, 18nn).

„Albowiem oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą” – mówi Pan (Iz 65, 17). Takie powinno być doświadczenie naszej modlitwy w kontekście własnej historii i przeszłości.

Artykuł pochodzi z miesięcznika katolickiego LIST 2005/04 Modlić się całym sobą. O. Jacek Prusak SJ .


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 28 Maj 2012, 13:37 

Rejestracja: 31 Sty 2011, 11:00
Posty: 53
Jan napisał, że postanowił otworzyć nowy temat, w którym każdy będzie mógł pisać na temat i nie na temat.
WIEC SŁUCHAJCIE TEGO:
http://www.youtube.com/watch?v=tutKeXQ3 ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=Vt8rzNrAMqo
(Cycle Of Spring Calling Songs From Polissia)


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 28 Maj 2012, 15:19 

Rejestracja: 27 Lis 2010, 17:12
Posty: 171
W sprawie formalnej
Nie sposób odnieść się szczegółowo do treści zawartych np. w materiałach zamieszczonych przez Małgorzatę, zarówno tu, w Rozmaitościach, jak i u s. Michaeli. Jest to niemożliwe z racji na zbyt dużą wielowątkowość poruszonych tematów, podtematów i innych pomniejszych. Niektórzy mogą się gubić w gąszczu tak wielu na raz poruszonych myśli i zagadnień. Wówczas dyskusja staje się nieprzejrzysta. Zdarza się, że ktoś tego wszystkiego nie ogarnia i dochodzi do pomieszania języków, niczym przy budowie wieży Babel. Chcąc się do tych wszystkich wątków odnieść, należałoby każdy z nich osobno omówić, następnie poukładać względem siebie z logiczną całość. Ale komu się chce, łatwiej jest się wyłączyć. Nie można o wszystkim pisać na raz, bo to prowadzi do chaosu. Niedawno zrozumiałem, dlaczego na wielu forach wymaga się, aby zamieszczać w miarę krótkie posty.

PS. Herbert, świetnie mnie zrozumiałeś!


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 28 Maj 2012, 22:09 

Rejestracja: 27 Lis 2010, 17:12
Posty: 171
Próbowałem zamieścić to w komentarzach do artykułu (link), ale się nie dało, wiec zamieszczam to tutaj.

Po dłuższej przerwie, dopiero dziś zajrzałem do komentarzy. A tu toczy się ciekawa dyskusja. Od razu chcę powiedzieć, że są znaki, które ustanowił Pan Bóg takie jak tęcza, czy zanurzenie w wodzie, ale są też przedmioty, lub czynności, którym znaczenie nadali, nadają ludzie. I tak np. niegdyś pogański krzyż celtycki został przyjęty przez Kościół irlandzki, jako krzyż św. Patryka. Podobnie też pogański znak ankh został przyjęty w Egipcie, jako krzyż Kościoła Koptyjskiego.
Z kolei znak krzyża, który dziś czci całe chrześcijaństwo zaczęto czcić dopiero od IV wieku. Wcześniej symbolem chrześcijaństwa była ryba, natomiast krzyż był symbolem przekleństwa i hańby tak, jak szubienica. Należy pamiętać, że pod znakiem krzyża, Krzyżacy nieśli pośród plemion pruskich, polskich żmudzkich i litewskich śmierć i pożogę. A niemieckie samoloty ze znakiem krzyża w 1944r zamieniły Warszawę w zgliszcza.
Na krzyżu odwróconym z miłości do Chrystusa umarł św. Piotr, natomiast sataniści z pogardy do Chrystusa, chcąc sprofanować znak zwycięstwa, odwrócili ten krzyż, czyli krzyż Chrystusa do góry nogami. W ten sposób spełnia się to, co jest napisane w Piśmie Świętym: „Dla czystych wszystko jest czyste, a dla skalanych i niewiernych wszystko jest nieczyste.” Tt 1, 15
Podobnie rzecz ma się z pacyfką. Jedni mówią, że znak ten powstał na Wyspach Brytyjskich i że jest znakiem pokoju i że nie ma nic wspólnego z pogardą do Chrystusa i chrześcijaństwa. Ale są też ludzie, którzy twierdzą odwrotnie. Kolega mój, który studiował pochodzenie pacyfki twierdzi, że pochodzi ona z czasów II wojny światowej i że tym znakiem, czyli samolotu w kółku oznaczano na mapach wojskowych strefy zdemilitaryzowane, nad którymi nie mają prawa przelatywać żadne samoloty bojowe, dlatego pacyfiście pragnący żyć na ziemi bez spadających z góry bomb, chcieli całą ziemię uczynić strefą zdemilitaryzowaną, stąd popularność tego znaku wśród młodzieży pragnącej żyć bez wojen. Są jeszcze na temat pacyfki dwie piękne legendy japońskie związane z wybuchem pierwszej bomby atomowej zrzuconej na Nagasaki.
Dla hippisów amerykańskich pacyfka była znakiem pokoju. W USA od samego początku hippisi byli ruchem pluralistycznym. Połowa z nich była formowana przez antychrześcijańską tzw. Szkołę Frankfurcką, w której sławił się Herbert Marcuse, co świetnie ukazał w książce „Śmierć Zachodu” Patrick Buchanan.
Ale drugą część ruchu od początku stanowili chrześcijańscy hippisi, którzy formowali się pod wpływem charyzmatycznego zielonoświątkowego przebudzenia min. w Kościele Katolickim. To właśnie z chrześcijańskiego nurtu hippisów wyłoniła się niebawem Rewolucja Jezusa, która ogarnęła całe Stany Zjednoczone i wyszła daleko poza środowisko kontrkulturowe.
Z czasem wielu chrześcijańskich hippisów do pacyfki zaczęło dodawać znak krzyża. W latach osiemdziesiątych i siedemdziesiątych było to bardzo popularne wśród hippisów polskich.
No cóż, obecnie pacyfką zaczęło posługiwać się wiele różnych grup uprawiających dewiacje, nadając jej inne znaczenie. W podobny sposób posługują się Boskim znakiem tęczy. Niestety są ludzie, którzy wszystko, co nośne chcą zawłaszczyć dla siebie.
Natomiast francuscy hippisi zawsze nosili pacyfkę odwróconą taką, jaką widziałem na wielu ornatach gotyckich, w tym na ornacie ks. Jerzego Popiełuszki. Przy tym wszystkim argumenty przeciwników pacyfki nie mają oparcia w faktach. Są miękkie, naciągane, niewytrzymujące krytyki. Owszem, dziś wrogowie chrześcijaństwa umieszczają je na swoich sztandarach. Czy znaczy to, że my mamy im ustąpić? A niby, dlaczego?


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 29 Maj 2012, 17:42 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Janie, podajesz na stronie głównej , że w USA od samego początku hippisi byli ruchem pluralistycznym. Połowa z nich była formowana przez antychrześcijańską tzw. Szkołę Frankfurcką, w której sławił się Herbert Marcuse, co świetnie ukazał w książce „Śmierć Zachodu” Patrick Buchanan Ale drugą część ruchu hipisowskiego od początku stanowili chrześcijańscy hippisi, którzy formowali się pod wpływem charyzmatycznego zielonoświątkowego przebudzenia min. w Kościele Katolickim.
To właśnie z chrześcijańskiego nurtu hippisów wyłoniła się niebawem Rewolucja Jezusa, która ogarnęła całe Stany Zjednoczone i wyszła daleko poza środowisko kontrkulturowe.

- Czy tą drugą cześć ruchu chrześcijańskiego kojarzysz z osobą Dawida Brandta Berga , który W 1968 r udał się do Kalifornii do środowiska hipisów, gdzie prowadził udaną i bardzo niekonwencjonalną ewangelizację.
Założył ruch Nastolatki dla Chrystusa (później nazwę zmieniono na Dzieci Boga, Rodzina Miłości, Rodzina, a ostatnio na Międzynarodowa Rodzina).

- Może podasz konkretnie nazwiska przywódców czy też działaczy religijnych tej "Rewolucji Jezusa" w USA , która według Ciebie ogarnęła całe Stany Zjednoczone i wyszła daleko poza środowisko kontrkulturowe.

- Może napiszesz coś więcej o poglądach religijnych i działalności przywódców "Rewolucji Jezusa".

- Jak obecnie rozwija się ideologia "Rewolucji Chrystusa" w świecie, gdzie i kto tym kieruje?


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 29 Maj 2012, 21:49 

Rejestracja: 27 Lis 2010, 17:12
Posty: 171
Małgorzato, szczegóły będą w książce, którą piszę. Obecnie nie mogę sobie zbytnio zakłócać pracy, więc podam Ci tylko, co w tej chwili mam pod ręką. A więc odsyłam Cię do książki pod tytułem „STO PUNKTÓW ZAPALNYCH W HISTORII KOŚCIOŁA”. Z angielskiego przełożył ją Tadeusz Szafrański, wydanie drugie, poprawione. Instytut Wydawniczy PAX Warszawa 1995r. Jak sama nazwa wskazuje, jest to książka o punktach zapalnych w historii Kościoła.
98 punkt nosi znamienny tytuł: „Rewolucja Jezusa”. Jest tam przedstawiona historia chrześcijańskich hippisów, oraz następne fazy Rewolucji Jezusa.
Przedmowę do tej książki napisał
+ Kardynał A. Renard.

Następną pozycje, którą polecam, to miesięcznik "ZNAK" z kwietnia-maja 1973r., a w nim artykuł pt. „Ruch Jezusa".
A na koniec wątek polski, Rewolucji Jezusa:
http://www.blachnicki.oaza.pl/testimoni ... osiak.html
http://www.wieczernik.oaza.pl/stary/onas/4.html

Tyle na razie, reszta będzie w książce.
Pozdrawiam


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 29 Maj 2012, 22:05 

Rejestracja: 31 Sty 2011, 11:00
Posty: 53
Małgorzata napisał(a):
- Czy tą drugą cześć ruchu chrześcijańskiego kojarzysz z osobą Dawida Brandta Berga , który W 1968 r udał się do Kalifornii do środowiska hipisów, gdzie prowadził udaną i bardzo niekonwencjonalną ewangelizację.
Założył ruch Nastolatki dla Chrystusa (później nazwę zmieniono na Dzieci Boga, Rodzina Miłości, Rodzina, a ostatnio na Międzynarodowa Rodzina).
- Może podasz konkretnie nazwiska przywódców czy też działaczy religijnych tej "Rewolucji Jezusa" w USA , która według Ciebie ogarnęła całe Stany Zjednoczone i wyszła daleko poza środowisko kontrkulturowe.


Przepraszam ze sie wtracam. Pytanie nie bylo do mnie. Janie wybacz i uzupelnij. Ale denerwuje mnie taka ignoracja, zeby pomylic ponadwyznaniowy ruch Jesus People z bardzo niebezpieczna sekta D. Berga pod mylna nazwa Children of God / The Family (niedawno byl o nich demaskatorski film w telewizji polskiej). Niestety niektorzy lubia zlosliwie wrzucac wszystkich do jednego worka. Oczywiscie byly rozne kierunki, ruch tez chyba raczej nie byl masowy (Lk 8, 5-8).
Pare konkretnych nazwisk z tych powazniejszych: David Wilkerson ("Krzyz i sztylet" bylo wydane tez po polsku), no i przede wszystkim Keith Green - tu dlugi film o nim: http://www.youtube.com/watch?v=fXOhSScV ... re=related (juz ponad rok temu umieszcilem ten link w dziale ZDJĘCIA FILMY BLOGI). Posluchajcie: http://www.youtube.com/watch?v=VleVus5A9TY oraz http://www.youtube.com/watch?v=rv16YUTC ... re=related (Ps 51).


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 29 Maj 2012, 22:54 

Rejestracja: 27 Lis 2010, 17:12
Posty: 171
Herbert, dziękuję Ci, że mnie uzupełniłeś, chociaż świadomie nie chciałem o tym pisać. Owszem, zjawisko, o które mnie spytała Małgorzata miało miejsce, ale takie rzeczy zdarzają się wszędzie, np. o. Honorat Koźmiński założył 16 zakonów, z pośród których znalazły się też niestety mariawitki. Podobna pikantna sytuacja miała miejsce w XVI wieku w Münster w ruchu anabaptystów. Pomijając odpowiedź na to pytanie, poleciłem pozycje, które dadzą jej możliwość spojrzenia na Rewolucję Jezusa z bardziej właściwego miejsca.

Image


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Rozmaitości
PostWysłany: 30 Maj 2012, 15:17 

Rejestracja: 04 Kwi 2011, 07:58
Posty: 15
No i tak, w sprawie wiary nijak się nie dogadają, ale w życiu mogą być przyjaciółmi.
Pamiętam Indianina, Sztygara, Tarzana, Zbuntowanego, Organistę, Proroka, Belfegora, Kasiarza, Bidona, Krisznę, Wskazówę, Świnię i innych, i każdy z nich miał inną nawijkę, ale tak poza tym było cudnie, cudnie do rzeczy.
Setki hippisów na drogach i w miastach.
Dziś to już inni ludzie i inne społeczeństwo. Zasadniczo nie ma pokolenia, wszystko jest takie same.
Hej. Tolek Banan


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 56 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 12 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl