Wiem, że to nieładnie tak cytować i cytować...ale niech usprawiedliwieniem będzie dla mnie to, że mój mały brzdąc odkrył właśnie jak fajnie jest biegać, wchodzić na fotele, krzesła i łózka, a u pospacerować po dworze trzeba. Na szczęście zawsze znajdzie się ktoś kto powie coś za mnie...Tym razem cytat nietypowy, bo inspiracją była moja opowieść:
ITINERARIUM Sobota 28 grudnia 2013
Tuż przed pierwszą komunią córki Małgosia postanowiła jej coś przeczytać. To był artykuł z „Przewodnika Katolickiego”, sprzed ponad trzydziestu lat. Gazeta mocno podniszczona, niedługi, niespełna stronicowy tekst opowiadał o historii dziewczynki, której matka pomimo nalegań lekarza nie zdecydowała się na aborcję.
- Alicja, chciałam, żebyś to przeczytała i żebyś wiedziała… – mówiła Małgosia przez łzy – dziewczynka z tego artykułu, to ja, a jej matka, to twoja babcia.
Małgosia, na miesiąc przed swoją pierwszą komunią znalazła ten artykuł w szpargałach na półce w domu rodzinnym. Autorem był jej wujek Andrzej, jezuita, brat mamy. Z pewnych szczegółów zrodziło się w niej podejrzenie.
- Mamo, czy wujek napisał to o nas? – zapytała matkę, pokazując gazetę.
Matka przytuliła ją i rozpłakała się. Opowiedziała o zagrożonej ciąży, miała już dwóch synów. Lekarz ostrzegał, że przypłaci poród ciężkim kalectwem albo śmiercią.
- Podjęłam decyzję, że pomimo to cię urodzę.
Małgosia uciekła na kilka minut do swojego pokoiku, potem wróciła, objęła matkę i powiedziała:
- Dziękuję, mamo!
Wybrała moment komunii swojej córki na wspomnienie jej własnego odkrycia.
- Chciałam, żebyś wiedziała, że ja i ty, obydwie żyjemy dzięki odwadze twojej babci. Podziękuj jej za to, dobrze?
- Dobrze, mamo – cicho odrzekła Alicja.
Znam wszystkie trzy panie, szczęśliwe, każda trochę inaczej. Szczęśliwe z powodu jednego ryzyka.
W zasadzie to historię Alicji, Małgosi i Stanisławy opowiadam zamiast kazania na Święto Młodzianków. Ewangelia na dzień dzisiejszy poniżej.
(Mt 2,13-18) Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego. Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał /oprawców/ do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma.
_________________ http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/
|