"punkt zahaczenia, żeby móc wierzyć"Musi być ten punkt zaczepienia!!! Inaczej dojdziemy do absurdów.
***
Mój punkt ...
1.
KOCHAJĄCA RODZINA, która swoje kryzysy załatwiała według wskazówek Ewangelii. Nie obyło się bez błędów, nie była to sielanka. Rodzice już pomarli, więc mogę ten czas już definitywnie podsumować. Chociaż nieraz brakowało im argumentów i czasem słyszałam "bo taka jest tradycja" ich intencja była zawsze podyktowana rodzicielską troską i miłością do mnie. Gdy stoję nad ich grobem mam wielką wdzięczność Bogu, że właśnie takich mi dał rodziców. I wiem, że zaszczepili mi oni wiarę dzięki MIŁOSNEJ RELACJI OJCA i MATKI do SWOJEGO DZIECKA.
Ps.
Z soboty na niedzielę śnili mi się oboje jak szykowali biały obrus na stół wielkanocny. Zaprosili nas do siebie widząc nasze przemęczenie. Stół był ogromny ... dla każdego członka rodziny. I wiesz ... biegały tam dzieci, których nie miałam okazji tu, na ziemi wziąć w ramiona.
Ta nocka dla naszych wnuków była tragiczna ... zęby
. Obolałą Natkę wzięliśmy do siebie, by Wojtusiem zajęli się rodzice. Sen, który miałam daje mi siły do dzisiaj.
2.
CUDOWNA RELACJA Z MOJĄ BABCIĄ. Gdy rodzice zostawiali mnie czasami u niej na noc kładłam się koło niej pod ciepłą pierzyną nagrzaną termoforem i słuchałam ... długich bajek ... historie o Jezusie i Maryi. A gdy oczy mi się już zamykały kończyłyśmy krótką modlitwą nasze wieczorne rozmowy. Do dziś pamiętam, że sama ją poprosiłam, by mnie nauczyła modlitwy Pod Twoją obronę ...
To taki obrazek z dzieciństwa, było ich wiele. Gdy byłam nastolatką miałam też pewne zdarzenie, któro wryło mi się w pamięć ...
Szłyśmy do kościoła. Już wtedy niedomagała. Brałam więc ją pod rękę, by nie upadła. Nagle odsunęła się na bok jakby mnie nie znała. Ze zdziwieniem spojrzałam w jej kochane oczy, a ona wyszeptała ... "patrz,idą przystojni młodzieńcy... co sobie o tobie pomyślą, gdy tak idziesz ze starą babą". Zrozumiałam wtedy jej wielką bezinteresowną miłość, która patrzyła bardziej na moje dobro niż na własne bezpieczeństwo. Ta lekcja była dla mnie bardzo ważna w świetle wiary, o której tu piszemy.
ŚMIERĆ BABCI...
Czekała na mnie, by się pożegnać. Byłam ostatnią osobą, z którą rozmawiała i obiecała pomoc z nieba. Zmarła w 1982 roku ... przychodzi czasem we śnie i podsyca moją wiarę, która ma swoje wzloty i upadki. Czasem skarci, czasem pocieszy ... jak w życiu,które wcale się nie skończyło lecz przeobraziło.
3.
Miałam szczęście do dobrych katechetów, księży, wspaniałych przyjaciół. Może nie było ich wiele, ale byli i są dla mnie żywymi świadkami Jezusa. Dzięki nim łatwiej jest mi wierzyć; szczególnie w tych czasach gdzie cywilizację Miłości się nie szanuje i za wszelką cenę NISZCZY SIĘ RELACJE OPARTE NA BEZINTERESOWNOŚCI.
Jest zło, ale nie musi ono nami dyrygować ... taką lekcję wiary otrzymałam od wielu osób spotkanych w moim życiu.