Ostatnia wizyta: Obecny czas: 23 Gru 2024, 16:50


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 657 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33 ... 66  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 17 Maj 2012, 21:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
Czy śmierć jest końcem, czy początkiem czegoś innego?

Na swoim blogu przedstawiłam w wielkim skrócie stanowisko Kościoła na temat elementu duchowego człowieka. Nie piszę dużo, gdyż uważam, że jest wiele publikacji na ten temat, które można poczytać.

"W kufrze prawd zapomnianych" czasami trzeba samemu trochę poszukać, aby w wielu szpargałach natknąć się na ten malutki diament, dla którego warto było się trudzić całe życie. Ja do niego dość często zaglądam. Szukam w nim DOŚWIADCZENIA WIARY ŚWIĘTYCH. Ono jest dla duszy tym, co dla umysłu wiedza, albo chleb dla ciała. A ty ... czego w nim szukasz?

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 17 Maj 2012, 21:52 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
CZYM JEST MIŁOŚĆ

Tyle nam powiedział Święty Paweł, jak może być miłość: cierpliwa, wytrwała... Widzimy taką miłość w życiu między ludźmi. Możemy ją opisać, używając słów mniej lub bardziej udanych, ale można się zgubić przy definicji miłości.

Czy miłość jest wyjściem poza siebie?

Święty Paweł powiedział, jaka jest miłość, ale nie powiedział, czym ona jest. Miłość nie jest czymś, ale Kimś. Jest samym Bogiem, który jest w nas. Bogiem kochającym nas i innych poprzez nas.
Często brak nam słów, by określić miłość. Nic dziwnego, bo Boga samego słowami określić nie można.


***

TAM, GDZIE NIE MA MIŁOŚCI

Tam, gdzie nie ma miłości,
nie ma wspólnoty,
ani też żadnej przyjaźni.
tam, gdzie nie ma miłości,
nie ma też małżeństwa ani rodziny.
Tam, gdzie nie ma miłości,
nie ma ani radości, ani życia.
Bez miłości świat staje się pustynią.
Kochać oznacza:
tchnąć ducha w ludzi i rzeczy.
Ducha, który pochodzi z własnego serca
i wszystko może ożywić.
Kochać oznacza:
promieniować ciepłem i nikogo nie zranić,
być ogniem, a nikogo nie spalić.
Kochać oznacza:
budować dom dla swojego bliźniego,
tak jakby, który ma tam zamieszkać,
był ci najbliższy.

Phil Bosmans

***

Co to znaczy: „miłować bliźniego swego jak siebie samego”? Nigdzie nie czytamy: kochaj bliźniego jak swojego anioła, swoją anielicę, tylko: kochaj jak siebie samego. Kiedy kochamy samych siebie? Nie wtedy, kiedy siebie wychwalamy, skarżymy się, że nikt nie zwraca na nas uwagi, że nas krzywdzą, ale wtedy, kiedy uświadamiamy sobie, że jesteśmy grzesznikami, uświadamiamy sobie swoje wady.

Kocham samego siebie, jeżeli liczę na Pana Boga, na lekarstwa z Bożej apteki, sakramenty święte, dzięki którym mogę się oczyścić, ochronić, i kiedy czuję, że Bóg jest miłosierdziem i tylko na Niego mogę postawić, bo mnie kocha.

Kochać bliźniego to znaczy widzieć w nim grzesznika, takiego jak ja. Jego też, jak i mnie, może uratować miłość i opieka Boża. On też, tak jak i ja, ma położyć się w klinice Bożej, aby leczono go po Bożemu.
Jeśli w bliźnim widzę grzesznika, który tak jak i ja może liczyć tylko na miłosierdzie Boże i pomoc, to znaczy, że kocham bliźniego jak siebie samego.

***

BEZINTERESOWNIE


Mówimy: kochaj, bądź usłużny, pomagaj, uśmiechnij się. Robimy z miłości gładką, grzeczną, ulizaną cnotę.

Gdyby miłość była tylko otwarciem się na drugiego człowieka, byłaby uprzejmością. Gdyby była tylko sielanką, radością, szczęściem, byłaby miłością opłaconą od razu.

Pan Jezus uczy nas miłości jako dramatu. Co to znaczy: „Kochajcie się tak, jak Ja was umiłowałem”?
Pan Jezus oddał życie z miłości do ludzi, więc czy to znaczy, że mamy rzucać się w paszcze, całkowicie przekreślać siebie, iść na krzyż z miłości dla drugiego człowieka?

Jednak prawdziwa miłość to ta, która naprawdę boli, bo jest zupełnie bezinteresowna.

Można mówić o trzech rodzajach miłości: grzesznej, dobrej, prawdziwej.

Grzeszna to wtedy, kiedy ktoś miłość wyzyskuje dla siebie.

Dobra, kiedy kocha, ale pragnie też miłości dla siebie. Kocham, ale uśmiechnij się do mnie; kocham, ale i ty mnie kochaj.

Prawdziwej miłości uczy sam Jezus.

Miłość prawdziwa jest bezinteresowna. Rzucam się w paszcze drugich, przekreślam samego siebie, idę na śmierć dlatego, że kocham. Miłość, która jest bólem. Jeżeli takiej miłości szukamy - szukamy samego Boga.

Ks. Jan Twardowski


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 20 Maj 2012, 16:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
Pamiętaj człowieku, że tu przyjdziesz ... - taki napis widziałam na bramie cmentarnej, która zainspirowała mnie do napisania tego postu.

Jedna sprawiedliwość dla wszystkich ... i tych wierzących ... i tych niewierzących. Czy warto się więc kłócić o coś, co i tak nieuniknione? Czasem warto zadać sobie pytanie dotyczące wieczności, aby potem nie żałować, że tak krótkowzrocznie patrzyłem na swoje obecne życie.

***

Jeżeli zmarli żyją nadal, to gdzie oni są?

Aby odpowiedzieć na to pytanie muszę przypomnieć prawdę wiary o Kościele ludzi zbawionych. Ci, którzy w pełni zostali oczyszczeni z grzechu, stanowią KOŚCIÓŁ TRIUMFUJĄCY. Natomiast ci, którzy oczekują jeszcze oczyszczenia tworzą wspólnotę KOŚCIOŁA CIERPIĄCEGO. My wszyscy, którzy dopiero zbliżają się do bram śmierci, tworzymy KOŚCIÓŁ PIELGRZYMUJĄCY. Ma on charakter widzialnej i zorganizowanej wspólnoty wierzących, świętej jako Ciało Chrystusa, ale złożonej z grzeszników, którzy mają wolny wybór dotyczący miejsca pobytu po śmierci.

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 21 Maj 2012, 17:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
KIM SĄ NAPRAWDĘ?

ŚWIĘCI ... Wybacz mi święty Hieronimie ze Strydonu, ale tak cię namalowali, że się przestraszyłam Boga...

Był czas, że nie chciałam nawet o nich słyszeć. Wystarczył jeden obrazek Świętego Hieronima ze Strydonu - doktora Kościoła, aby na temat świętości wyrobić sobie prywatne zdanie, którego trzymałam się przez długi okres czasu. Gdy zobaczyłam trupią czaszkę powiedziałam księdzu katechecie, że niech mnie nawet nie namawia do świętości, a było to w szkole podstawowej. Dał mi spokój, nie namawiał, ale tak się uśmiechał, że ten uśmiech pamiętam do dziś, choć sporo czasu od tej katechezy minęło.

***

Ten uśmiech, pełen ciepła i dobroci naprowadził mnie na prawdziwy trop świętego, który do mnie przemówił z całą mocą i siłą. Nie czas tu na opisywanie świętych życiorysów . Kto chce je poznać może kliknąć "enter" i ma pełną ich gamę. Niech jednak nie zrobi tego błędu, co ja. Opieranie się jedynie na zewnętrznych wizerunkach kosztuje czasem wiele lat niewiary. Lepiej wejść w głąb ... w centrum świętości ... a jest nią MIŁOŚĆ, której stale pragniemy i wciąż poszukujemy.

***
KIM SĄ NAPRAWDĘ? Tego tak do końca nikt nie będzie wiedział. Wielu wielkich świętych Kościoła było wcześniej wielkimi grzesznikami. Św. Paweł prześladował Kościół, św. Augustyn wiódł życie frywolne, jeśli wręcz nie rozpustne – już w wieku 18 lat miał nieślubnego syna. Św. Ignacy Loyola – założyciel jezuitów – był krewkim oficerem hiszpańskim i miał za sobą niejeden pojedynek i rozbój, za które groziło mu więzienie. Niektórzy historycy nawet twierdzą, iż są dowody na to, że miał nieślubną córkę. Każdy z nich po wielu zawirowaniach i negatywnych doświadczeniach staje się człowiekiem prostym, dla którego liczy się tylko miłość.

Każdego z nich Pan Bóg doprowadził do poznania siebie. Ich zaś osobistą zasługą było tylko to, że w decydujących momentach pozwolili działać Bogu w ich życiu.

***
Czy chcę poznać siebie? Czy pozwalam działać Bogu w mym życiu?

Chcę, choć poznawanie prawdy boli. Zrywa bowiem maski nieszczerości wobec siebie i innych. Pozwalam też Bogu na działanie w moim życiu, choć często z nim "dyskutuję", gdy prowadzi mnie tam, gdzie mi się nie chce iść, albo tam, gdzie się bardzo boję ... tych lęków jest co niemiara, ale .... co mi tam ... wybieram MIŁOŚĆ.

***
A ty?

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 21 Maj 2012, 20:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2010, 19:40
Posty: 3370
Miejscowość: ŁÓDŹ
**
**
TEŻ WYBIERAM MIŁOŚĆ.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 22 Maj 2012, 09:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Mar 2011, 14:39
Posty: 377
Nie ma nic wznioślejszego nad miłość - mówi św. Augustyn - lecz tylko pokorni ją wykonują."

A ja dziś chciałam trochę o pokorze. Gdybym miała jakoś określić czasy w których żyjemy jednym słowem, to nazwałabym je CZASAMI PYCHY. W odróżnieniu od średniowiecza, które z pogardą, moim zdaniem niesłusznie nazywamy ciemnymi wiekami. Miłość bez pokory jest irytująca plastikową imitacją, farsą, groteską. Miłość to wyjście do drugiego człowieka, kompromis, rezygnacja z własnego ego, czasem zmiana przekonań, przyznanie się do błędu, a to jest niemożliwe bez pokory. Uznania własnej słabości, omylności.

Jak na kazaniu posłużę się przykładem ale z prośba o radę: Znam małżeństwo. Bardzo rozmodlona kobieta, słodka jak cukierek. Dla każdego miała dobre słowo, znała żywoty wszystkich świętych i te wszystkie inne ważne sprawy. Ma wspaniałego, opiekuńczego, zaradnego męża.Zakochany w niej po uszy, spełnia jej każdą zachciankę. Zarobił na mieszkanie, wspaniale opiekuje się dziećmi, jednak pewnego dnia żona stwierdziła, że za mało „w nim Boga”.Odsunęła się tak dalece, że sexu zero.
Za przykład stawiamu kolejnych duchownych których wśród przyjaciół ma wielu i którymi przezywa swoje duchowe fascynacje. Im bardziej daje mu ich za przykład, (zaczęła przyprowadzać ich nawet do domu – by nawrócili niewiernego Tomasza), tym bardziej on ucieka w new age i pracę. Zakonnicy, dobrze rozumieją nieszczęśliwą żonę, niektórzy chyba nawet uważają ją za świętą, ona chyba zresztą siebie też, tak pięknie opowiada o miłości i tak dalej. Modli się i to wszystkie inne sprawy, z wielkim uporem i cierpliwością nawraca męża. Cała wspólnota modli się za to nieszczęśliwe małżeństwo, a szczególnie za nawrócenie męża, bo wiadomo – wszystko przez niego.
Czy można jakoś pomóc tej parze, bo jest coraz gorzej???

_________________
http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 22 Maj 2012, 14:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
Miłość wszystkiemu wierzy ... nawet, a może przede wszystkim mężowi, który ma prawo szukać Boga według własnego rozeznania. W małżeństwie nie można jedynie MÓWIĆ. Trzeba też nauczyć się SŁUCHAĆ, aby potem budować gniazdo według wspólnie przez siebie wypracowanych wartości. Masz rację Kaju, bez pokory nie da się SŁUCHAĆ.

Pytasz o radę ... nie ma prostych rozwiązań, ale na początek posprzątałabym dom jak na święta, upiekła ulubione ciasto męża i zaprosiła go do stołu, by wysłuchać go do końca. I żadnych przyjaciół ... tylko ona, on i Bóg. Przyjaciele niech się modlą, aby ten dialog małżeński przyniósł owoce miłości.

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 22 Maj 2012, 15:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Mar 2011, 14:39
Posty: 377
No właśnie - ale, co gdy pycha nie pozwala słuchać?

Pycha jest namiętnością ze wszystkich może najniebezpieczniejszą i najtrudniejszą do zwalczania. Sama bywam pyszna (a prawdziwy problem chyba ma ten, kto uważa się za wystarczająco pokornego) dlatego chodzą mi po głowie często słowa:
"Bóg pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś daje łaskę" (1P5,5)
Pokora, więc jest kluczem do łaski, (choć ujęłabym to w ten sposób, że to pycha - pierwszy z 7 grzechów głównych - sprzeciwia się Bogu i rezygnuje z jego łaski.)

Poganie pokorę uważali za słabość - cechę niewolników i ludzi słabych - dopiero Chrystus pokazał nam właściwe oblicze pokory, którą mamy mieć nie tylko wobec Boga ale i wobec bliźnich.
Pokora jest tym, co w nas najbardziej chce zniszczyć szatan, który właśnie przez pychę sprzeciwił się Bogu.

Człowiek działający pod wpływem pokory nie potrzebuje pochlebstw, nie porusza go ani obraza, ani cudze lekceważenie,ani krytyka. Nie wstydzi się swojego pochodzenia, pozycji społecznej itd. Człowiek skromny nie jest przewrażliwiony, nie tkwi ciągle w defensywie, potrafi ustąpić. Ma w sobie radość i pokój wewnętrzny – owoce pokory.

Pokora to sekret siły i żywotności duszy, to fundament wiary, która jest pokorą rozumu, - posłuszeństwa, które jest zewnętrznym ujawnieniem pokory - pokoju i łagodności, które są towarzyszkami pokory, - cichości, która tylko z pokory wyrasta. Życie jest walką, a zwycięża w niej tylko pokorny...
No i niezbędne do bycia pokornym jest dokładne poznanie siebie, a więc prawda. Własnych słabości, możliwości. Nie chodzi też o fałszywą skromność i umniejszanie zalet.

_________________
http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 22 Maj 2012, 16:35 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
Ćwiczenia z komunikacji interpersonalnej to jeden z warunków dobrych relacji małżeńskich i szczęścia rodzinnego oraz dobrego wychowania dzieci.

Proponuję skorzystać z książki autorstwa Agnieszki i Bogusława Zarembów "Szkoła miłości czyli jak po ślubie nie być samotnym?"
Autorzy proponują następujące ćwiczenia, które polecam również opisanej przez Kaję parze:

“Deszcz wzmocnień” – jako metoda dawania sobie pozytywnych informacji zwrotnych.

Aby panowała dobra relacja małżeńska między małżonkami (lub osobami w rodzinie) dobrze jest jeszcze zatroszczyć się o to, aby sobie mówić pozytywne informacje zwrotne. Deszcz wzmocnień to ćwiczenie, które chcielibyśmy abyście sobie robili chociaż raz w tygodniu, a w nim każdy każdemu mówi: “Za co ciebie lubię, co w tobie lubię”. W każdym następnym deszczu wzmocnień możemy się trochę powtarzać zawsze trzeba jednak być twórczym i jeszcze coś wymyślić nowego. Jeżeli sobie mówimy pozytywy to widzimy, co w naszym zachowaniu sprawia radość drugiej osobie, co jej się podoba czyli co robić aby nadal była zadowolona. Dzięki temu ćwiczeniu osoby dobrze się ze sobą czują, chętnie ze sobą przebywają, chętniej wracają z pracy do domu. Szybciej osiągają tzw. jedność psychiczną, którą zazwyczaj małżonkowie nabywają po około siedmiu latach małżeństwa, a niektórzy nie zdobywają jej nigdy, zwłaszcza gdy wejdą w coś przeciwnego, czyli w krytykę.

Jeżeli wejdziecie w krytykę skierowaną w stronę współmałżonka to niestety jego uczucia mogą się skłaniać ku komuś innemu, a to może stać się przyczyną nawet zdrady. Zdrada nie jest tylko wynikiem błędu jednej ze stron. Psychika człowieka unika miejsc i osób, które ranią i zadają cierpienie. Róbcie często sobie “deszcz wzmocnień”, bo on pomaga zachować dobrą relację małżeńską, relacje z dziećmi i między rodzeństwem. Twórcza krytyka-uwaga też jest potrzebna, nie zawsze wszystko trzeba chwalić. Warto być przede wszystkim uczciwym i mówić prawdę, ale ta prawda ma polegać na tym, że jeżeli ktoś jest z nami i coś dobrze zrobił, to już się tym cieszymy, zauważamy, chwalimy. Z pochwałami nie czekajmy na wyjątkowe okazje. To, że ktoś mieści się w tzw. normie to już jest powód do pochwały.
W fragmencie Pieśni nad Pieśniami [PnP 4,2], mąż pochwalił młodą żonę za to, że ma wszystkie zęby, czyli za rzecz oczywistą, naturalną.

“Zęby twe jak stado owiec strzyżonych,
gdy wychodzą z kąpieli,
każda z nich ma bliźniaczą,
nie brak żadnej.”

Proponuję skorzystać również z metody konwent, która wpływa na poprawienie komunikacji międzyosobowej w rodzinie (proponowanej przez małżeństwo A. B. Zarembów) Opis niżej:

"Konwent” – jako metoda rozwiązywania konfliktów bez porażek.

Konwent z łac.. con-věněő, vçně, ventűm – zejść się razem, zebrać się, spotkać się. Konwent to nasza metoda prowadzenia dialogu, która pomaga unikać i rozwiązywać problemy małżeńskie bez emocji. Planowaliśmy go zawsze na kilka dni wcześniej, bo warto się do niego przygotować i ustalić w czasie, kiedy nic i nikt nie będzie nam przeszkadzał.

1. Zaczynaliśmy nasze spotkanie zawsze od modlitwy.
2. Przystępując do rozmowy życie małżeńskie mieliśmy podzielone na różne sfery: wyglądu zewnętrznego, ubioru, gotowania, żywienia, finansową, kontaktów z innymi, sprzątania, seksualną, zakupów, wypoczynku, później wychowania dzieci itd.
3. Zaczynaliśmy rozmowę koncentrując się najpierw na sferach mniej konfliktowych czyli wyglądzie zewnętrznym i ubiorze.
4. Każda ze stron wypowiadała co jej się podoba, a co by chciała żeby współmałżonek zmienił w danej sferze.
Bogusław: Ja np. mówiłem Agnieszce: za co ją lubię, co u niej lubię w wyglądzie zewnętrznym, co mi się podoba w jej ubiorze. Agnieszka też mi mówiła pozytywy w danej sferze. Później przechodziliśmy do mówienia, nie czego nie lubimy w drugiej osobie, tylko co chcielibyśmy, aby druga osoba zmieniła w danej sferze.
5. Pozytywów powinno być dużo, a chęci zmian w danej sferze jedna. Gdybyśmy przedstawili osobie zbyt wiele naszych próśb i oczekiwali dużej ilości zmian osoba mogłaby poczuć się źle, że ma tyle do zrobienia i z tak wielu jej zachowań partner jest niezadowolony. To zaś mogłoby osłabić jej chęci w dążeniu do szukania rozwiązań konfliktu potrzeb.
6. Przechodziliśmy do zargumentowania swojego zdania.

Bogusław: Następnie, jeżeli chciałem, żeby Agnieszka coś zmieniła w danej sferze, to argumentowałem jej, dlaczego chciałbym żeby to zmieniła. Agnieszka zaś argumentowała, dlaczego tak do tej pory robiła lub dlaczego by chciała dalej tak postępować, jeżeli by chciała. Na tym etapie argumentowania zdarzało się, że argumenty jednej ze stron przekonywały drugą i nastąpiła u niej tzw. zgoda wewnętrzna na takie postępowanie lub jego zmianę. W ten sposób problem został rozwiązany. Inaczej mówiąc, albo ja odstąpiłem od mojego poglądu i zaakceptowałem to, co wcześniej było dla mnie trudne do zaakceptowania, albo ona poczuła się przekonana moimi argumentami i zaczęła od tej pory inaczej postępować.
7. Nie wszystkie konflikty udaje się jednak rozwiązać na etapie argumentowania. Przechodziliśmy więc do określenia naszych potrzeb.
Agnieszka: Kiedyś mieliśmy konflikt, z powodu jednej mojej spódnicy. Ta spódnica mi się bardzo podobała, a mojemu mężowi się nie podobała i nie chciał abym w niej chodziła, zwłaszcza z nim. Argumentowanie nie przyniosło jednak rozwiązania problemu. Przeszliśmy więc do przedstawienia naszych wzajemnych potrzeb. Moją potrzebą było to, żeby ładnie i modnie wyglądać, Bogusia potrzebą było widzieć minie ładnie i modnie ubraną. Nasze potrzeby były takie same, ale nie mogły się w tej sprawie zgodzić i wbrew pozorom nastąpił ich konflikt.

8. Bogusław: W takiej sytuacji szukaliśmy takich rozwiązań, które by nie naruszały potrzeb ani jednej, ani drugiej strony. I znaleźliśmy następujące rozwiązanie. Agnieszka w tej spódnicy wychodziła z domu beze mnie, np. do pracy (wstawała rano, gdy ja jeszcze leżałem w łóżku), a gdy wracała najczęściej mnie nie było w domu. Z pomocą takiego rozwiązania moje potrzeby i jej zostały uszanowane.

Tak wygląda rozwiązywanie konfliktów bez porażek, czyli bez osób przegranych i bez kompromisów, które bardzo rzadko w małżeństwie są dobrym rozwiązaniem. Gdy małżonkowie zbyt często idą sobie na kompromis, po pewnym czasie może się wydawać jednej i drugiej stronie, że tak dużo rezygnuje i daje z siebie na rzecz drugiej, a ona tak niewiele. Każdy zauważa bardziej swoje poświęcenie i wydaje mu się, że jego rezygnacja dużo bardziej go kosztuje, niż kosztuje to partnera.

Kompromisem w powyżej opisanym problemie byłoby takie rozwiązanie, w którym Agnieszka wychodząc ze mną ubierałaby tę spódnicę trochę rzadziej niż do tej pory. W tym rozwiązaniu oboje - i ja, i ona - musielibyśmy trochę rezygnować ze swoich potrzeb.
Nie zawsze jednak udaje się od razu znaleźć rozwiązania metodą - bez porażek. Czasem pomysły przychodzą po pewnym czasie. Niemniej problem z tą spódnicą później jeszcze bardziej sam się rozwiązał, bo pewnego razu odwiedziłem Agnieszkę w pracy i ktoś właśnie tę spódnicę i Agnieszkę w niej pochwalił, no i mi się spodobała. Być może moje nastawienie do tej spódnicy, a zwłaszcza jego zmiana może się wydawać śmieszne ale pamiętajmy, że gustom i uczuciom się nie zaprzecza. Jeżeli żona mówi, że coś jest dla niej problemem, nie zaprzeczamy, nie prostujemy jej myślenia. Jeżeli mąż mówi, że się z czymś źle czuje, szanujemy jego uczucia. Nasze dzieci mają czasami bardzo odmienne gusty, np. Adaś nie lubi ziemniaków, a Ania je uwielbia.

Autorzy książki "Szkoła miłości czyli jak po ślubie nie być samotnym?" zachęcają małżonków do robienia sobie konwentów. Przechodząc do coraz bardziej istotnych sfer życia małżeńskiego można za pomocą konwentu rozwiązać i uniknąć bardzo wielu konfliktów. Szybciej też poznacie swoje potrzeby i oczekiwania, a przez to łatwiej osiągniecie tzw. małżeńską jedność psychiczną. Konwent pomaga także rozwiązywać problemy na bieżąco, bez odkładania ich do niewiadomo kiedy. Małżonkowie planując konwent bardziej się mobilizują do tego by znaleźć czas na rozmowę i ze sobą rozmawiać, w nim uczą się chwalić siebie nawzajem, ale także mówić sobie o sprawach trudnych. Życzymy wszystkim powodzenia w budowaniu miłości i jedności małżeńskiej poprzez dialog.

Oprócz tego pary małżeńskie mogą skorzystać z pomocy psychoterapeutów zajmujących się terapią rodziny. W niektórych przypadkach wskazana jest fachowa pomoc specjalistów, ponieważ z bolącym zębem nie idziemy do kowala lecz do dentysty.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 22 Maj 2012, 16:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Mar 2011, 14:39
Posty: 377
Dzięki Małgosiu - na pewno przekażę :)
Pozwolę sobie wkleić taki praktyczny tekst o pokorze. Nie mojego autorstwa ale bardzo mi się spodobał bo jest praktyczny ale w osobnym temacie :P

_________________
http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 657 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33 ... 66  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 19 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl