Herbert napisał(a):
A. Szpaku napisał(a):
Życzyłbym Europie takiej relacji z Bogiem jaką ma Maharadż. Jest możliwe na paciorkach mówić kilkaset razy dziennie: "Veni Sanctae Spiritus" , ale ile katolickiej młodzieży to robi? [...] Mantrowanie imienia Jezus: "Mój Zbawiciel", prowadzi do ekstazy ducha [..].
Jezus z tej piosenki - Władca Wszechświata i Król wszystkich państw niech będzie propozycją na zapotrzebowanie współczesnej młodzieży poszukującej Prawdy Absolutnej czyli Ewangelii i Życia Wiecznego zawartego w Eucharystii [...]
JEZUS CHRYSTUS, JEZUS CHRYSTUS
CHRYSTUS CHRYSTUS, JEZUS JEZUS
JEZUS MARIA, JEZUS MARIA
MARIA MARIA, JEZUS JEZUSCytuję ciekawe świadectwo Matana:
"Była grudniowa noc 1980 roku. Jeszcze tylko kilka minut, a wybije północ. Siedziałem na tapczanie w moim pokoiku na poddaszu, a przede mną na stole leżała wypełniona powietrzem duża strzykawka. Nie chciałem by mówiono o mnie, że umarłem jak narkoman, dlatego wybrałem powietrze. Nie byłem nałogowym narkomanem a ćpanie w moim życiu traktowałem raczej jako pewien "dodatek", który (przynajmniej do tej pory) jakoś kontrolowałem. Powody chęci popełnienia samobójstwa były zresztą zupełnie inne... Zostało tylko kilka minut, ostatnich minut w tym bezsensownym życiu, które wreszcie się skończy...
Jak to się stało, jak do tego doszło Próbowałem zebrać myśli i odtworzyć fakty z mojej pamięci.
Jeszcze kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy spotkałem tych "ciekawych ludzi", byłem przekonany, że odkryłem sposób na życie, coś co sprawi, że będę naprawdę szczęśliwy. Pamiętam jak poruszył mnie widok owych dziwnie ubranych długowłosych, jak się witają, jak się zachowują i o czym mówią. Po kilku dniach całym sercem zapragnąłem zostać "hippisem", pacyfistą. Zapuściłem włosy, zacząłem jeździć na różne zloty, poznawałem coraz więcej nowych ciekawych ludzi. Idee wolności, pokoju i szczęścia mocno wpisały się w moje serce i usta. Wtedy też bardzo zainteresowałem się muzyką lat 70., która stała się moim bogiem i pasją. Sam grałem też na perkusji w różnych zespołach rockowych. Chciałem być lepszym i szczęśliwym, myślałem, że właśnie odkrywam sens życia, że moja dusza będzie pełna satysfakcji.
Szybko okazało się jednak że moje marzenia się nie spełniają. Miłość o którą tak zabiegałem, była ulotna, płytka i nieprawdziwa. Wolność, o której tak wielu mówiło, była tylko wielkim hasłem. Widziałem, że coraz więcej z nas było zniewolonych narkotykami, alkoholem, seksem, egoizmem i różnymi przyjemnościami. Droga, którą szedłem, topniała w moich oczach jak śnieg. Widziałem coraz wyraźniej bezsens takiego życia. Zacząłem czytać wiele dołującej poezji i filozofii. Bez wątpienia, zło, nienawiść i egoizm rządziły w tym świecie, a ja coraz bardziej stawałem się taki jak one. Poezja i muzyka nie pomagały nie dawały żadnej odpowiedzi. Wprost przeciwnie - utwierdzały w beznadziejności , bólu i smutku. Prawie codziennie pisałem jakiś nowy wiersz, wszystko co przeżywałem, przelewałem na papier...
[...] Pewnego dnia sierpnia 1981 roku, na zlocie hippisów w Częstochowie zobaczyłem kolejnych niesamowitych "kolorowych" ludzi. Bardzo ujął mnie ich śpiew i taniec, oraz sposób w jaki mówili o Bogu. Rozmawiałem z nimi przez dwa dni, zadawałem wiele pytań, poruszaliśmy kwestię związane z Bogiem i wiarą. Byłem zaskoczony i oczarowany. Po kilku tygodniach wstąpiłem do Hare Krishna. Obciąłem włosy, wegetarianinem byłem już od dwóch lat, zacząłem przestrzegać wszystkich podstawowych zasad ruchu. Porzuciłem dotychczasowy styl życia, stałem się bhaktą (sługa). Rozumiałem wtedy, że Bóg jest Jeden lecz objawia się pod różnymi imionami w różnych regionach świata. Wciąż głęboko wierzyłem w posłannictwo Chrystusa, przyjmując zarazem, że ruch świadomości Krishny jest w naszych czasach najlepszą drogą do Boga. W moim pokoju zrobiłem świątynie i dość szybko zacząłem dzielić się tym co odkryłem z innymi. Wkrótce było nas już z dziesięć osób, sporo jak na tamte czasy i niewielkie miasteczko. Organizowałem spotkania, programy, na których nauczałem innych i przekonywałem do tej drogi. Zauważyłem, że ludzie zaczęli zadawać wiele pytań związanych z Pismem Świętym i Chrystusem. Starałem się całym sercem pogodzić jedno z drugim, wskazując na podobieństwa i wspólny cel obydwu dróg. Wierzyłem w to głęboko, lecz odkryłem, że tak naprawdę nie znam w ogóle Pisma Świętego, jakieś małe jego fragmenty, a wiedza o nim jest konieczna, by lepiej pogodzić nauki Mojżesza, Chrystusa i Bhagavadghity, i stać się bardziej wiarygodnym dla swych słuchaczy.
Pewnego wieczoru zacząłem czytać z zapałem Nowy Testament. Czytałem o Jezusie, jak żył, jak uzdrawiał, jak miłował, jak zmieniał ludzkie serca. Tylko jeden Jego dotyk, a cierpiąca od wielu lat kobieta stawała się zdrowa, jedno spojrzenie czy słowo, a cudzołożnica zmieniała swoje życie... Potem czytałem o Jego strasznej śmierci, cierpieniu i zmartwychwstaniu. Byłem dotknięty do głębi mej duszy. Strumienie łez popłynęły mi z oczu. Wiedziałem, że i w innych religiach mówi się o cudach, lecz nie o tak wielkich. Czułem, że tu jest Coś Więcej niż cuda. W Hare Krishna nigdy nie odczuwałem takiej mocy Miłości i Przebaczenia. Czytałem tę Świętą Księgę i nie mogłem się od niej oderwać. Wtedy odkryłem, że to jest ta sama Moc Miłości, która kiedyś uratowała mnie przed samobójstwem. Mijały dni a ja coraz bardziej pragnąłem tylko jednego - Chrystusa! Nie wiedziałem co robić? Czy mam szukać dalej? Przecież prowadzę dobre, moralne życie. Staram się naprawdę żyć dla Boga i innych ludzi. Panie, co mam jeszcze zrobić?
Po kilku dniach oświadczyłem moim współwyznawcom, że odchodzę z ruchu, że nie wiem co się ze mną dzieje, gdzie pójdę, lecz teraz - chcę iść tylko za Chrystusem. Wszyscy byli zaskoczeni. Odebrali to jako zdradę, lecz ja wiedziałem, że nie ma dla mnie innej drogi. Wiedziałem, że Bóg jest ze mną i wierzyłem, że mnie nie opuści. [...]
http://adonai.pl/muzyka/?id=7http://adonai.pl/muzyka/drukuj.php?id=6http://www.lastfm.pl/music/Pomoc+Duchowa