Dziś postanowiłem zrobić sobie ognisko: ułożyłem chrust i podpaliłem. Dokładam raz suche, raz świeże. Jest dym jest ogień, aż huczy. Ale toto to nic. Nie zauważyłem, jak się ściemniło. Oglądam się za siebie, a tu spomiędzy krzaczorów i zarośli spoza mgły wyłania się wielka, pomarańczowa tarcza księżyca i odbija się w wodzie. I wyobraźcie sobie, że w tym samym czasie za chwilę lądują na sadzawce dwie dzikie kaczki. Wyobrażacie to sobie? Co za widok. Czuć zapach ziemi. Słychać tajemnicze odgłosy przyrody. Co ja będę tu opisywał? Bywali tu Kasiaż z Violą, Kuba Hippers, Marek Radecki "Kryszna", Sokrates. Bywał Milimetr, Gabryś. Był tu też Herbert z Lublina, Filozof z Rudy Śl. i Filozof z Lublina z Marysieńską. Bywał Szpaku, Europa, Frantz, Paluch, Gonzo. Bywała Andżelina i trochę ładnych dziewcząt. Grali na gitarach, bębnach, fletach; śpiewali. Teraz siedzę sam, ognisko powoli dogasa, księżyc coraz wyżej. Hmm...
|