Ostatnia wizyta: Obecny czas: 23 Gru 2024, 09:55


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 657 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25 ... 66  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 08 Sty 2012, 09:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
MIŁOŚĆ i POKÓJ

Mędrcy szukając Jezusa są wolni od takich namiętności jak zazdrość, zawiść czy lęk. Niosą w sercu pokój. Idą z potrzebą wyrażenia radości. Radość wyrażana przed innymi chroni nas przed zgubnym wpływem emocji, namiętności innych ludzi. Mędrcom nie udzielił się stan niepokoju, strachu, przerażenia Heroda.

***


Często łapię się na tym, że udziela mi się czyjaś emocja. Jeżeli jest ona dobra to nie mam nic przeciwko temu. Gorzej, gdy czyjś lęk zaczyna mnie ogarniać. Staję wtedy jak sparaliżowana i nie mogę nawet złapać oddechu. Ostatnio studium lęku i strachu przerabiałam w trybie bardzo przyśpieszonym. Gorzka to lekcja była i bardzo bolesna, ale zdałam sobie sprawę, że od niektórych lęków mam moc odciąć się od razu, a z niektórymi może sobie poradzić jedynie Bóg – Pan Pokoju.

Na potwierdzenie tego mam doświadczenie z pogrzebu Kamilka i Bartusia. Pisałam już o łasce, jaki w ten dzień straszny żeśmy doświadczyli; nie napisałam jednak, że tą łaską było wielkie dotknięcie MIŁOŚCI, które rozlało się w naszych sercach niewyjaśnionym POKOJEM, który jak balsam wyciszał strach, lęk, ból … Doświadczyli go również rodzice, a tu już można powiedzieć o cudzie.
Stan pokoju serca nie jest jednak trwały, ale na szczęście wraca jak bumerang.

Myślę, że jest to zależne od dwóch czynników. Po pierwsze – źródłem Pokoju jest Boża Miłość, która dozuje łaskę według własnej woli /nie jest to wola człowieka i czasem ją bardzo trudno zrozumieć/. Po drugie – to człowiek sam nie dopuszcza tej łaski do siebie przez zazdrość, zawiść, lęk … i każdy inny grzech.

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 09 Sty 2012, 10:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
MIŁOŚĆ WOBEC NIENAWIŚCI

Herod doznał wzburzenia na wieść o nowonarodzonym Królu. Pod jak silnym wpływem Heroda musieli być mieszkańcy Jerozolimy, skoro Jego przerażenie udzieliło się im. Często nie jesteśmy świadomi tego, jak jesteśmy bezkrytyczni, pozbawieni trzeźwego myślenia, przejmując stany emocjonalne innych.

***

Nic tak nie rani jak nienawiść człowieka do człowieka. Poznałam historię pewnej kobiety, która życzyła innej śmierci. W swoich złorzeczeniach posunęła się nawet do złorzeczenia jej małym dzieciom. Cóż za okrucieństwo! Co za ślepota!

Patrząc na Heroda i rzeź niewiniątek trudno się oprzeć refleksji, że od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Chyba tylko to, że wiele kobiet nie ucieka już przed Herodem. Same się pchają do jego pałacu dokonując rzezi własnych dzieci i nawet za tą usługę płacą w gabinetach śmierci. Słowo – śmierć – zastąpiły słowem – aborcja. Szukając zaś okrutnej zemsty same dokonują mordu niewiniątek, życząc im śmierci. Czyż Jezus nie powiedział, że ten, który nawet w myślach złorzeczy drugiemu już go zabił w swym sercu?

***

Jedynie MIŁOŚĆ ma moc przebaczyć nienawiści.

Dla człowieka jest to tak trudne zadanie, że bez pomocy łaski nie jest w stanie tego uczynić.

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 09 Sty 2012, 13:47 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
TYLKO MIŁOŚĆ JEST DOMEM , W KTÓRYM MOŻEMY MIESZKAĆ.

Miłość to jedyna droga,
na której ludzie stają się ludźmi .
Miłość oznacza rozprowadzać ciepło ,
nie dusząc się przy tym wzajemnie.
Miłość oznacza być ogniem ,
ale wzajemnie się nie spalać.

Miłość oznacza być zupełnie blisko siebie,
jednak bez chęci zawładnięcia drugim .
Miłość oznacza dużo od siebie oczekiwać ,
jednak bez kurczowego trzymania się.

Miłość to wielka przygoda
ludzkiego serca.
Ludzie dochodzą do życia ,
gdy czują serce drugiego.

Miłość to jedyna droga,
na której ludzie stają się ludźmi .
Tylko miłość jest domem ,
w którym możemy mieszkać.
Phil Bosmans


Jak powinien wyglądać nasz dom miłości ?

Każdy z nas chce , żeby jego dom miłości zbudowany był na solidnych fundamentach , które przetrzymają wszelkie burze i zawieruchy życiowe. Tylko
taka budowla jest szczęściem prawdziwym i nieprzemijającym , jeżeli opiera się na miłości Boga i bliźniego, do której zmierzamy drogą Dobra , Prawdy, Piękna, Pokoju ...


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 11 Sty 2012, 00:50 

Rejestracja: 20 Wrz 2010, 11:25
Posty: 12
Milosc juz dawno przestala byc dla mnie tylko kwestia wiary, to przeslanie dla tych, ktorzy w nia wierza i nie wierza, ale wciaz jej nie doswiadczaja.
Milosc istnieje, trzeba tylko jej ciagle dawac szanse by do nas przyszla. Jak? Otwierajac sie na innych! :)


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 11 Sty 2012, 16:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
MIŁOŚĆ BLIŹNIEGO

Panie, przywróć nam zdolność kochania…

***

Czy okazując komuś MIŁOŚĆ musimy być zawsze uśmiechnięci?

Myślę, że nie - gdyż nie zawsze się da od razu zapomnieć wyrządzonej krzywdy; czasem trzeba dać sobie czas na wygaśnięcie złych emocji, czy też uleczenie pamięci. Nie oznacza to jednak tego, że mamy się zamknąć w sobie i nie wychodzić w kierunku drugiego człowieka.

Małymi kroczkami, ale wciąż do przodu, z postanowieniem nie oglądania się wstecz … Trudne to zadanie, ale z czasem przyjdzie to DOŚWIADCZENIE MIŁOŚCI, na które trafnie zwrócił uwagę w swym poście JanKo .

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 13 Sty 2012, 17:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Mar 2011, 14:39
Posty: 377
Są różne rodzaje duchowości, różne zakony. Osobiście bardzo odpowiada mi duchowość mojego listonosza, który chyba nawet nie wie, że ją posiada. Jest okrągły uśmiechnięty, rumiany i choć właściwie nie ma pogody, która byłaby tak naprawdę dla niego dobra - to jak się go posłucha i popatrzy to każda jest dla niego dobra. Może trochę zagmatwałam na pewno kiedyś napiszę o nim więcej i jaśniej. Taką duchowość ma też chyba w sobie Bogusław Nowak ( nawet z wyglądu są podobni)- misjonarz z Japonii, którego książkę "Miłość i cierpienie" - Alicjo szczególnie Tobie polecam i może też Kasi- bo to cierpienie, które nas szczególnie połączyło chyba w rezultacie doprowadziło nas w to samo miejsce :P , które myślę, że niejednego księdza może przyprawić o ból głowy - ale cóż ;)
No i tekst o miłości Bogusława Nowaka, który również mi pasuje:
o. Bogusław Nowak svd

Myślę, że próba odpowiedzenia na to pytanie jest podjęciem wielkiego wyzwania. Jest czymś bardzo ryzykownym. Raz na filozofii (drugi rok w seminarium) spróbowałem zdefiniować miłość i chyba byłem dość zadowolony z tej definicji. Jednak, gdy kilka lat później na kazaniu prymicyjnym kolega kursowy przypomniał mi tą definicję, byłem naprawdę bardzo zażenowany.

Próba zdefiniowania, określenia, czy też opisania miłości jest ryzykowna przede wszystkim dlatego, że miłość jest Tajemnicą, której nikt nigdy nie zdefiniuje i cokolwiek bym dzisiaj nie napisał, to za parę dni, a przynajmniej za parę lat, będzie to dla mnie osobiście bardzo nieadekwatne, a może nawet śmieszne. A po drugie, miłość jest bardzo intymną sprawą, która uzewnętrzniona (opublikowana), czy też, jak w tym przypadku, wyrażona słowami, jest narażona na utratę swojej głębi. No, ale kapłaństwo polega między innymi na publicznym ukazywaniu swojego intymnego życia, czyli swojego związku z Bogiem, każdemu, kto tego pragnie. Przynajmniej dla mnie osobiście głoszenie kazań, jest ciągłą próbą, ukazania miłości, którą Jezus mnie obdarzył, jest próbą wyrażenia czegoś, co jest dla mnie najcenniejsze i jednocześnie niewyrażalne.

Może zacznę od takiego bardzo ogólnego stwierdzenia, że każda prawdziwa miłość jest z Boga, który jest Miłością, i każda na swoją miarę objawia jakiś aspekt nieskończonej miłości Boga, czy nawet w jakimś stopniu samego Boga.

Najpełniejszym objawieniem miłości jest Jezus. Można wręcz powiedzieć, że jest On wcieleniem Bożej miłości. Dlatego też, poznanie Jezusa jest poznaniem miłości. Z tego powodu, chyba odpowiadając najprościej na pytanie o to, czym jest miłość, można powiedzieć; „Popatrz na Jezusa. On objawia miłość. On jest moją odpowiedzią.” Pomimo tego, że dla mnie jest to bardzo konkretna i najpełniejsza odpowiedź, którą zresztą ciągle odczytuję na nowo, dla wielu mogłaby wydawać się ucieczką, dlatego spróbuję ubrać to w jakieś słowa.

Myślę, że można powiedzieć, że miłość jest czymś, co umożliwia mi przekroczenie samego siebie i wejście w świat drugiej osoby. (Może wszyscy ludzie pragną miłości, gdyż duszą się w swoich małych, ograniczonych światkach. Chyba właśnie taki jest sens słów: „Nie dobrze jest człowiekowi być samemu.”) Miłość jest pewną relacją łączącą dwie osoby, czyli więzią między dwoma osobami. W związku z tym, podobnie, jak każda relacja jest inna, każda miłość jest inna. Nawet nie chodzi o to, że inna jest miłość żony do męża (czy też miłość wiążąca małżonków), a inna miłość tej samej kobiety, jako matki do swojego dziecka (więź łącząca matkę i dziecko), ale o to, że inna jest miłość każdej matki do dziecka (a nawet tej samej matki do każdego swojego dziecka), inna jest miłość poszczególnej pary małżeńskiej itd. Jest tyle różnych miłości, ile jest relacji między osobowych. Pomimo tego, że miłość Jezusa wypływała z jednego źródła, inna była Jego miłość do Piotra, inna do Jana, a jeszcze inna do swojej Matki, inna do Marty, jej siostry Marii, inna do ich brata Łazarza, a jeszcze inna do poszczególnego chorego, którego uzdrowił, inna do faryzeuszów, kapłanów, Piłata, czy też żołnierzy, którzy przybili Go do krzyża. Ta inność wynikała nie z tego, że Jezus miał inny stosunek do poszczególnych osób (niewątpliwie za każdą gotowy był oddać życie), ale z tego, że każda osoba była inna.

Chyba właśnie z powodu tej różnorodności, tego bogactwa, miłość jest czymś bardzo trudnym, czy wręcz niemożliwym do zdefiniowania. Ale chyba, tak bardzo ogólnie, można powiedzieć, że jest pragnieniem prawdziwego dobra dla drugiej osoby, czy też raczej pragnieniem wspierania dobra, piękna, które odkryło się w tej osobie, szczególnie dobra, jakim jest możliwość, zdolność tej osoby do miłości. Może nawet jest czymś większym niż pragnieniem, a mianowicie jest zaangażowaniem się, jest decyzją poświęcenia swoich wszystkich sił dla wspierania rozwoju tej osoby, czy też dobra tkwiącego w tej osobie. (To stwierdzenie uzupełnia poprzednie, że miłość jest więzią, czy też relacją, gdyż nie każda więź, nie każda relacja jest miłością.)

To odkrycie dobra i piękna w drugiej osobie, które zapoczątkowuje i rozpala miłość (a może otwiera na miłość, którą ofiarowuje Bóg), sprawia, że miłość jest także radością z istnienia osoby, w której odnalazło się takie piękno i dobro. Czasami wyrażane jest to słowami; „Dobrze, że jesteś!” „Dobrze, że istniejesz!” „Nawet, gdybym nie miał z tego żadnych korzyści. Twoja wartość nie jest uzależniona od twojej przydatności dla mnie, od tego jak bardzo zaspokajasz moje potrzeby. Twoje istnienie jest wartością samą w sobie!” W tym sensie miłość jest bezinteresowna.

Miłość może być jednostronna, ale jej doskonalszą formą jest miłość wzajemna. Jednak wzajemna miłość nie jest kontraktem, umową między dwoma osobami o tym, że ja będę starał się o twoje dobro tak długo, jak ty będziesz starał się o moje dobro, ale bezwarunkowym zaangażowaniem się w relację z tą osobą. Świetnie wyrażają to słowa ślubowania małżeńskiego, które mówią o wierność i obecności w chorobie i zdrowiu, w powodzeniu i w nie powodzeniu, aż do śmierci.

Miłość jest także bezwarunkowa. Jednak bezwarunkowość miłości nie znaczy, że nie ważne jest, czy „obiekt” naszej miłości jest dobry, czy też zły, ale, że nawet w przypadku, kiedy kochana osoba marnuje, czy też zdradza dobro, które w niej dostrzegliśmy, nie rezygnujemy ze wspierania tej osoby (taka rezygnacja ukazywałby, że w rzeczywistości nie chodziło mi o dobro tej osoby, ale o coś innego). Jeżeli miłość jest prawdziwa, bardzo cierpi z powodu zła, które czyni lub doświadcza kochana osoba. Jednak to zło nie jest powodem odczuwania jakiejś wrogości, czy też zobojętnienia na tą osobę, ale wprost przeciwnie wzmacnia pragnienie wspierania tej osoby i mobilizuje ją do jeszcze większego poświęcenia dla jej dobra. Kochająca osoba ma zawsze nadzieję, że kiedyś to dobro, które jest w kochanej osobie na pewno zwycięży i że stanie się ona osobą kochającą. W tym sensie prawdziwą miłość charakteryzuje także nadzieja. (A może nadzieja umożliwia bezwarunkową miłość.) Bezinteresowność i bezwarunkowość miłości, jak również towarzysząca jej nadzieją powodują, że jest ona trwała.

To jest oczywiste, ale krótko dodam, że troska o prawdziwe dobro człowieka, to nie zaspokajanie wszystkich jego zachcianek, ale to pomoc w tym, aby ten człowiek wzrastał w miłości i stawał się coraz bardziej kochającym człowiekiem. Chodzi o jej prawdziwe, a nie pozorne dobro. Im bardziej kocham, tym łatwiej jest mi rozróżnić dobro prawdziwe od pozornego. Zaspokajanie zachcianek drugiego człowieka nie tylko nie rozwija jego zdolności do miłości, ale uzależnia go ode mnie, i w rezultacie coraz bardziej ogranicza. Niestety bardzo często obopólne uzależnienie jest mylone ze wzajemną miłością. Jeśli naprawdę kocham, to sam pozostaję wolny i nie ograniczam wolności drugiego człowieka, a wprost przeciwnie rozszerzam przestrzeń jego wolności (min. przez akceptację (nie mylić z aprobatą!), bezinteresowność, bezwarunkowość, cierpliwość, przebaczanie, wierność, stałość itd.).

Myślę, że w celu zachowania swojej wolności oraz wolności drugiego człowieka potrzebna jest świadomość (realizm), że ja nie jestem w stanie w pełni uszczęśliwić ciebie, ani ty nie jest w stanie w pełni uszczęśliwić mnie, albo inaczej, że prawdziwym dobrem, którym jest doskonała miłość, może nas obdarzyć jedynie Bóg, który jest miłością. Koniecznym warunkiem naszego szczęścia, nie jestem ja dla ciebie, ani ty dla mnie, ale jedynie Bóg. Wszystko, co możemy dla siebie zrobić to pomóc sobie wzajemnie coraz bardziej otwierać się na Boga, który jest źródłem miłości. To jest największa przysługa, jaką człowiek może wyświadczyć człowiekowi, a tym samym jest to największy wyraz miłości.

Miłość jest relacją, która ciągle się rozwija. Więź miłości ciągle się wzmacnia. Najczęściej, dobro, które na początku odkryliśmy w drugiej osobie, nie jest największym dobrem, jakie w niej jest, a często jest wręcz tylko dobrem pozornym. Jeśli jednak zaczniemy kochać człowieka, to ta miłość umożliwi nam dostrzeżenie prawdziwego dobra. Jest to ciągły proces. Im bardziej kochamy, tym lepiej poznajemy. Im lepiej poznamy, tym bardziej kochamy. W drugim człowieku stopniowo odkrywamy coraz to większą wartość, dla której gotowi jesteśmy poświęcić coraz więcej, wszystko, co mam, a nawet samych siebie. Nawet największe cierpienia nie są w stanie oderwać mnie od tej osoby, ani zniszczyć pragnienie, abym dla niej żył.

Taka miłość (bezinteresowne ofiarowanie własnego życia dla dobra drugiej osoby) może wydawać się czymś samodestruktywnym. Z całą pewnością miłość może wejść i często wchodzi w konflikt z instynktem samozachowawczym. Jednak to właśnie miłość, a nie ten, sam w sobie dobry i niezbędny instynkt jest najgłębszą istotą człowieka. Przesadne „posłuszeństwo” instynktowi samozachowawczemu może uniemożliwić pełny rozwój człowieka. Natomiast konsekwencją miłości rzeczywiście może być cierpienie, a nawet fizyczna śmierć, jednak nigdy nie prowadzi ona do zniszczenia człowieka, ale do jego doskonałości. Owocem miłości jest pełne zjednoczenie z Bogiem, jak również z innymi ludźmi. Jest to pełnia życia, dla której zostaliśmy stworzeni. W tym sensie, nie miłość, ale samozachowawczy egoizm, który zamyka nas na innych ludzi jest destruktywny, gdyż prowadzi do izolacji i samotności, które są największym nieszczęściem człowieka.

_________________
http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 13 Sty 2012, 19:33 

Rejestracja: 29 Kwi 2011, 19:45
Posty: 435
DOBRO WSPÓŁPRACUJE Z MIŁOŚCIĄ


Czy pamiętacie bajkę Henryka Sienkiewicza, bodaj najkrótszy , liczący zaledwie 36 wersów druku, utwór ? Bajka opowiada o tym, jak przy kolebce nowo narodzonej księżniczki zebrały się wróżki ze swymi cudownymi darami, mającymi zapewnić jej szczęście na całe życie. Pierwsza z wróżek obdarzyła malutką cudowną twarzą, druga dała jej zachwycające oczy, trzecia – wysmukłą postać, czwarta – wszelkie skarby ukryte w ziemi. Na koniec odezwała się królowa wróżek: „Piękność ludzi i kwiatów więdnie. Urocze oczy gasną wraz z młodością, (...) a wiatr pochyla wysmukłe postaci. Złota kto nie rozdziela między ludźmi, ten budzi ich nienawiść, a kto je rozdzieli, temu pustka zostaje w skrzyni. Przeto nietrwałe są wasze dary.

(...) Ja jej dam dobroć. Słońce jest wspaniałe i jasne, ale gdyby nie ogrzewało ziemi, byłoby tylko martwo świecącą bryłą . Dobroć serca jest tym, czym ciepło słońca: ona daje życie.

Piękność bez dobroci jest jako świątynia bez bóstwa. Oczy mogą podziwiać taką świątynię, ale dusza nie znajdzie w niej ukojenia.

Bogactwo bez dobroci jest tylko ogniem, który pali i niszczy (...). Wiedzcie, że wasze dary mijają, a dobroć trwa: jest ona jak źródło, z którego im więcej wody wyczerpiesz, tym więcej ci jej napłynie”

Podobne przesłanie, tyle że nie w konwencji baśniowej utrzymane lecz zawierające się we wnikliwych rozważaniach filozoficznych, znajdziecie w książkach , artykułach m.in. ks. B. Czupryna, ks. Marka Dziewieckiego, dr Barbary Kiereś .
Autorzy ci przypominają, o konieczności rozróżniania między tym, co potocznie zwykło się nazywać „szczęściem” (a jest zaledwie przelotną przyjemnością natury zmysłowej lub doraźną satysfakcją z dóbr materialnych, sukcesów zawodowych itp.), a szczęściem prawdziwym, nieprzemijającym, jakie daje oparta na miłości Boga i bliźniego - szlachetność duszy, nad którą każdy z Nas powinien pracować przez całe swoje życie.


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 15 Sty 2012, 11:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
MIŁOŚĆ NIE DYSKUTUJE ZE ZŁEM

Jezus nie prowadzi dialogu z szatanem. Niczego nie próbuje wyjaśniać, aby ten zrozumiał. Po to przyszedł, aby głosić Ewangelię, wyrzucać złe duchy i leczyć wszelkie choroby i wszelkie słabości.

***

Ile razy jest tak, że wielka kłótnia zaczyna się od drobnych nieporozumień, od słówka do słówka … Nie chcę tego, ale jak rozpoznać, czy rozmawiam z właściwą osobą? Przecież demon kamufluje się w taki sposób, aby go nikt nie rozpoznał.

Myślę, że z pomocą przychodzi MIŁOŚĆ, która jest światłem na moje działanie. Bo nie muszę chyba mówić, że to – czy będę z kimś prowadziła dialog zależy wyłącznie ode mnie i mówienie sloganu „to on zaczął pierwszy” jest co najmniej śmieszne.

Idąc tym tropem badam wpierw swoje intencje. Jeżeli nie życzę tej osobie dobrze powinnam zrezygnować. Co mi utrudnia w podjęciu takiej decyzji? Warto się zastanowić.

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 16 Sty 2012, 14:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Mar 2011, 14:39
Posty: 377
Ta książka o której pisałam jest dostępna w internecie:
http://www.nowaksvd.opoka.net.pl/mic/001.htm

_________________
http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/


Góra
Offline Profil  
 
 Temat postu: Re: Czy wierzysz w MIŁOŚĆ?
PostWysłany: 17 Sty 2012, 09:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2010, 13:07
Posty: 859
WOLNA MIŁOŚĆ

Herod jawi się jako człowiek bardzo miły w spotkaniu z Mędrcami. Sprawia wrażenie kogoś, kto jest zainteresowany odkryciem prawdy. To tylko wrażenie. Jest niewolnikiem strachu. Władza jest dla niego wszystkim, co posiada. Poza nią nic i nikt nie ma znaczenia. Uzależnienie od namiętności prowadzi do dramatu. Niszczy ona wrażliwość serca na prawdę, piękno i dobro. Nie pozwala na trzeźwe myślenie. Spełnienie namiętności wydaje się być najwyższym i jedynym celem człowieka opanowanego przez nią. Jest zdolny do intryg, podstępu, fałszywej dobroci.

***

Skąd my to znamy… wolna miłość … pokój … dobroć … itp. Nie jestem ekspertem, ale na mój babski rozum MIŁOŚĆ - miłości nie równa i z WOLNOŚCIĄ jest tak samo. Patrząc nieco z boku na Ruch widzę, że moje rozumienie wolnej miłości nieco odbiega od widzenia niektórych.

_________________
www.alicjan.blogspot.com


Góra
Offline Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 657 posty(ów) ]  Moderator: puniek Idź do strony Poprzednia  1 ... 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25 ... 66  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & intensys.pl