Rejestracja: 03 Mar 2011, 14:39 Posty: 377
|
Są różne rodzaje duchowości, różne zakony. Osobiście bardzo odpowiada mi duchowość mojego listonosza, który chyba nawet nie wie, że ją posiada. Jest okrągły uśmiechnięty, rumiany i choć właściwie nie ma pogody, która byłaby tak naprawdę dla niego dobra - to jak się go posłucha i popatrzy to każda jest dla niego dobra. Może trochę zagmatwałam na pewno kiedyś napiszę o nim więcej i jaśniej. Taką duchowość ma też chyba w sobie Bogusław Nowak ( nawet z wyglądu są podobni)- misjonarz z Japonii, którego książkę "Miłość i cierpienie" - Alicjo szczególnie Tobie polecam i może też Kasi- bo to cierpienie, które nas szczególnie połączyło chyba w rezultacie doprowadziło nas w to samo miejsce , które myślę, że niejednego księdza może przyprawić o ból głowy - ale cóż No i tekst o miłości Bogusława Nowaka, który również mi pasuje: o. Bogusław Nowak svd Myślę, że próba odpowiedzenia na to pytanie jest podjęciem wielkiego wyzwania. Jest czymś bardzo ryzykownym. Raz na filozofii (drugi rok w seminarium) spróbowałem zdefiniować miłość i chyba byłem dość zadowolony z tej definicji. Jednak, gdy kilka lat później na kazaniu prymicyjnym kolega kursowy przypomniał mi tą definicję, byłem naprawdę bardzo zażenowany.
Próba zdefiniowania, określenia, czy też opisania miłości jest ryzykowna przede wszystkim dlatego, że miłość jest Tajemnicą, której nikt nigdy nie zdefiniuje i cokolwiek bym dzisiaj nie napisał, to za parę dni, a przynajmniej za parę lat, będzie to dla mnie osobiście bardzo nieadekwatne, a może nawet śmieszne. A po drugie, miłość jest bardzo intymną sprawą, która uzewnętrzniona (opublikowana), czy też, jak w tym przypadku, wyrażona słowami, jest narażona na utratę swojej głębi. No, ale kapłaństwo polega między innymi na publicznym ukazywaniu swojego intymnego życia, czyli swojego związku z Bogiem, każdemu, kto tego pragnie. Przynajmniej dla mnie osobiście głoszenie kazań, jest ciągłą próbą, ukazania miłości, którą Jezus mnie obdarzył, jest próbą wyrażenia czegoś, co jest dla mnie najcenniejsze i jednocześnie niewyrażalne.
Może zacznę od takiego bardzo ogólnego stwierdzenia, że każda prawdziwa miłość jest z Boga, który jest Miłością, i każda na swoją miarę objawia jakiś aspekt nieskończonej miłości Boga, czy nawet w jakimś stopniu samego Boga.
Najpełniejszym objawieniem miłości jest Jezus. Można wręcz powiedzieć, że jest On wcieleniem Bożej miłości. Dlatego też, poznanie Jezusa jest poznaniem miłości. Z tego powodu, chyba odpowiadając najprościej na pytanie o to, czym jest miłość, można powiedzieć; „Popatrz na Jezusa. On objawia miłość. On jest moją odpowiedzią.” Pomimo tego, że dla mnie jest to bardzo konkretna i najpełniejsza odpowiedź, którą zresztą ciągle odczytuję na nowo, dla wielu mogłaby wydawać się ucieczką, dlatego spróbuję ubrać to w jakieś słowa.
Myślę, że można powiedzieć, że miłość jest czymś, co umożliwia mi przekroczenie samego siebie i wejście w świat drugiej osoby. (Może wszyscy ludzie pragną miłości, gdyż duszą się w swoich małych, ograniczonych światkach. Chyba właśnie taki jest sens słów: „Nie dobrze jest człowiekowi być samemu.”) Miłość jest pewną relacją łączącą dwie osoby, czyli więzią między dwoma osobami. W związku z tym, podobnie, jak każda relacja jest inna, każda miłość jest inna. Nawet nie chodzi o to, że inna jest miłość żony do męża (czy też miłość wiążąca małżonków), a inna miłość tej samej kobiety, jako matki do swojego dziecka (więź łącząca matkę i dziecko), ale o to, że inna jest miłość każdej matki do dziecka (a nawet tej samej matki do każdego swojego dziecka), inna jest miłość poszczególnej pary małżeńskiej itd. Jest tyle różnych miłości, ile jest relacji między osobowych. Pomimo tego, że miłość Jezusa wypływała z jednego źródła, inna była Jego miłość do Piotra, inna do Jana, a jeszcze inna do swojej Matki, inna do Marty, jej siostry Marii, inna do ich brata Łazarza, a jeszcze inna do poszczególnego chorego, którego uzdrowił, inna do faryzeuszów, kapłanów, Piłata, czy też żołnierzy, którzy przybili Go do krzyża. Ta inność wynikała nie z tego, że Jezus miał inny stosunek do poszczególnych osób (niewątpliwie za każdą gotowy był oddać życie), ale z tego, że każda osoba była inna.
Chyba właśnie z powodu tej różnorodności, tego bogactwa, miłość jest czymś bardzo trudnym, czy wręcz niemożliwym do zdefiniowania. Ale chyba, tak bardzo ogólnie, można powiedzieć, że jest pragnieniem prawdziwego dobra dla drugiej osoby, czy też raczej pragnieniem wspierania dobra, piękna, które odkryło się w tej osobie, szczególnie dobra, jakim jest możliwość, zdolność tej osoby do miłości. Może nawet jest czymś większym niż pragnieniem, a mianowicie jest zaangażowaniem się, jest decyzją poświęcenia swoich wszystkich sił dla wspierania rozwoju tej osoby, czy też dobra tkwiącego w tej osobie. (To stwierdzenie uzupełnia poprzednie, że miłość jest więzią, czy też relacją, gdyż nie każda więź, nie każda relacja jest miłością.)
To odkrycie dobra i piękna w drugiej osobie, które zapoczątkowuje i rozpala miłość (a może otwiera na miłość, którą ofiarowuje Bóg), sprawia, że miłość jest także radością z istnienia osoby, w której odnalazło się takie piękno i dobro. Czasami wyrażane jest to słowami; „Dobrze, że jesteś!” „Dobrze, że istniejesz!” „Nawet, gdybym nie miał z tego żadnych korzyści. Twoja wartość nie jest uzależniona od twojej przydatności dla mnie, od tego jak bardzo zaspokajasz moje potrzeby. Twoje istnienie jest wartością samą w sobie!” W tym sensie miłość jest bezinteresowna.
Miłość może być jednostronna, ale jej doskonalszą formą jest miłość wzajemna. Jednak wzajemna miłość nie jest kontraktem, umową między dwoma osobami o tym, że ja będę starał się o twoje dobro tak długo, jak ty będziesz starał się o moje dobro, ale bezwarunkowym zaangażowaniem się w relację z tą osobą. Świetnie wyrażają to słowa ślubowania małżeńskiego, które mówią o wierność i obecności w chorobie i zdrowiu, w powodzeniu i w nie powodzeniu, aż do śmierci.
Miłość jest także bezwarunkowa. Jednak bezwarunkowość miłości nie znaczy, że nie ważne jest, czy „obiekt” naszej miłości jest dobry, czy też zły, ale, że nawet w przypadku, kiedy kochana osoba marnuje, czy też zdradza dobro, które w niej dostrzegliśmy, nie rezygnujemy ze wspierania tej osoby (taka rezygnacja ukazywałby, że w rzeczywistości nie chodziło mi o dobro tej osoby, ale o coś innego). Jeżeli miłość jest prawdziwa, bardzo cierpi z powodu zła, które czyni lub doświadcza kochana osoba. Jednak to zło nie jest powodem odczuwania jakiejś wrogości, czy też zobojętnienia na tą osobę, ale wprost przeciwnie wzmacnia pragnienie wspierania tej osoby i mobilizuje ją do jeszcze większego poświęcenia dla jej dobra. Kochająca osoba ma zawsze nadzieję, że kiedyś to dobro, które jest w kochanej osobie na pewno zwycięży i że stanie się ona osobą kochającą. W tym sensie prawdziwą miłość charakteryzuje także nadzieja. (A może nadzieja umożliwia bezwarunkową miłość.) Bezinteresowność i bezwarunkowość miłości, jak również towarzysząca jej nadzieją powodują, że jest ona trwała.
To jest oczywiste, ale krótko dodam, że troska o prawdziwe dobro człowieka, to nie zaspokajanie wszystkich jego zachcianek, ale to pomoc w tym, aby ten człowiek wzrastał w miłości i stawał się coraz bardziej kochającym człowiekiem. Chodzi o jej prawdziwe, a nie pozorne dobro. Im bardziej kocham, tym łatwiej jest mi rozróżnić dobro prawdziwe od pozornego. Zaspokajanie zachcianek drugiego człowieka nie tylko nie rozwija jego zdolności do miłości, ale uzależnia go ode mnie, i w rezultacie coraz bardziej ogranicza. Niestety bardzo często obopólne uzależnienie jest mylone ze wzajemną miłością. Jeśli naprawdę kocham, to sam pozostaję wolny i nie ograniczam wolności drugiego człowieka, a wprost przeciwnie rozszerzam przestrzeń jego wolności (min. przez akceptację (nie mylić z aprobatą!), bezinteresowność, bezwarunkowość, cierpliwość, przebaczanie, wierność, stałość itd.).
Myślę, że w celu zachowania swojej wolności oraz wolności drugiego człowieka potrzebna jest świadomość (realizm), że ja nie jestem w stanie w pełni uszczęśliwić ciebie, ani ty nie jest w stanie w pełni uszczęśliwić mnie, albo inaczej, że prawdziwym dobrem, którym jest doskonała miłość, może nas obdarzyć jedynie Bóg, który jest miłością. Koniecznym warunkiem naszego szczęścia, nie jestem ja dla ciebie, ani ty dla mnie, ale jedynie Bóg. Wszystko, co możemy dla siebie zrobić to pomóc sobie wzajemnie coraz bardziej otwierać się na Boga, który jest źródłem miłości. To jest największa przysługa, jaką człowiek może wyświadczyć człowiekowi, a tym samym jest to największy wyraz miłości.
Miłość jest relacją, która ciągle się rozwija. Więź miłości ciągle się wzmacnia. Najczęściej, dobro, które na początku odkryliśmy w drugiej osobie, nie jest największym dobrem, jakie w niej jest, a często jest wręcz tylko dobrem pozornym. Jeśli jednak zaczniemy kochać człowieka, to ta miłość umożliwi nam dostrzeżenie prawdziwego dobra. Jest to ciągły proces. Im bardziej kochamy, tym lepiej poznajemy. Im lepiej poznamy, tym bardziej kochamy. W drugim człowieku stopniowo odkrywamy coraz to większą wartość, dla której gotowi jesteśmy poświęcić coraz więcej, wszystko, co mam, a nawet samych siebie. Nawet największe cierpienia nie są w stanie oderwać mnie od tej osoby, ani zniszczyć pragnienie, abym dla niej żył.
Taka miłość (bezinteresowne ofiarowanie własnego życia dla dobra drugiej osoby) może wydawać się czymś samodestruktywnym. Z całą pewnością miłość może wejść i często wchodzi w konflikt z instynktem samozachowawczym. Jednak to właśnie miłość, a nie ten, sam w sobie dobry i niezbędny instynkt jest najgłębszą istotą człowieka. Przesadne „posłuszeństwo” instynktowi samozachowawczemu może uniemożliwić pełny rozwój człowieka. Natomiast konsekwencją miłości rzeczywiście może być cierpienie, a nawet fizyczna śmierć, jednak nigdy nie prowadzi ona do zniszczenia człowieka, ale do jego doskonałości. Owocem miłości jest pełne zjednoczenie z Bogiem, jak również z innymi ludźmi. Jest to pełnia życia, dla której zostaliśmy stworzeni. W tym sensie, nie miłość, ale samozachowawczy egoizm, który zamyka nas na innych ludzi jest destruktywny, gdyż prowadzi do izolacji i samotności, które są największym nieszczęściem człowieka.
_________________ http://gdziebylbog-pytanieowiare.blogspot.com/
|
|